Około południa przed Ministerstwem Finansów od strony Czackiego rozpoczęła się manifestacja pracowników sądów i prokuratury. Protestujący przeszli Traktem Królewskim przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Dotarli tam przed godziną 15.
- Manifestacja zakończyła się o 15.20 - przekazała Ewa Szymańska-Sitkiewicz z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Odpowiedź za dwa tygodnie
Jak wynika z relacji reportera TVN24 Rafała Poniatowskiego, na miejscu przez pewien czas odbywała się swego rodzaju walka o to, aby delegacja weszła do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przez wejście główne, a nie przez biuro przepustek.
- To się udało po pewnym czasie gromkich okrzyków oraz wydawaniu przeróżnych dźwięków za pomocą różnych urządzeń. Udało się również porozmawiać z wiceszefem resortu sprawiedliwości, ministrem Michałem Wójcikiem, który - jak się okazało - czekał na delegację - mówił reporter.
Pracownicy sądów o ewentualnych podwyżkach mają dowiedzieć się za dwa tygodnie. - Obiecano, tak przynajmniej wynika z relacji pań, które weszły do kancelarii, że zostaną przeliczone różnego rodzaju tabele płacowe w Ministerstwie Sprawiedliwości. Za dwa tygodnie ministerstwo ma dać konkretną odpowiedź ile pieniędzy można dołożyć do mizernych pensji pracowników prokuratury i sądów - wskazywał Poniatowski.
Pikieta i koncert
Jak relacjonował wcześniej Poniatowski, protestujący czekali na konkretne odpowiedzi od premiera lub od kogoś, kto będzie go reprezentował.
- Jak usłyszeliśmy, pojawił się tutaj pan w krawacie, który zaprowadził trzy panie z delegacji protestujących do wejścia. Cała delegacja z owym mężczyzną zniknęła za drzwiami. Teraz trwa pikieta i koncert. Jest sporo osób, które czekają, jak zakończy się dzisiejszy protest. Hasła wypisane na transparentach głoszą na przykład: "Żądacie od nas sumienności, niech kasa na kontach nam zagości", bo postulat płacowy to główny postulat - mówił Poniatowski.Jak wyjaśniał reporter, żądania płacowe nie są jednolite, bo dziś w stolicy zgromadziło się dziewięć central związkowych. - Chcą od 450 zł do nawet 1000 zł podwyżki. Ze sceny mówiono, że różnice płacowe są dość spore. Tutaj są pracownicy zarówno sądów, jak i prokuratur. Podawano przykład sądów apelacyjnych, w których pensje od dwóch lat są zamrożone, nie wiadomo do końca z jakich powodów. Tam sytuacja jest najgorsza - relacjonował Poniatowski.- Jak mówią protestujący, pieniądze muszą się znaleźć. Wskazują na ostatnią „piątkę Kaczyńskiego”, kiedy okazało się, że pieniądze są w budżecie. Większość z tych osób jest w tej chwili na urlopach, bo w inny sposób nie mogą protestować i dochodzić swoich praw - dodał reporter.
Przejdą przed kancelarię
Protest rozpoczął się przed gmachem Ministerstwa Finansów. Jak relacjonował po godzinie 12 reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter, przed budynkiem resortu manifestujący trąbili i gwizdali. Trzymali też transparenty "Solidarność" i baner z napisem: "Mateusz, wajchę przełóż".
Jak podawał Zarząd Transportu Miejskiego, w związku z przemarszem autobusy linii E-2, 102, 105, 108, 111, 116, 118, 127, 128, 166, 171, 175, 178, 180, 195, 222, 503, 518 kierowane były na trasy objazdowe.
O godzinie 13.47 ZTM podał, że dodatkowo nieprzejezdny był ciąg: Aleje Ujazdowskie - Belwederska (na odcinku od placu Na Rozdrożu do Spacerowej).
"Ostatki u premiera" organizowane są przez MOZ NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa przy współudziale Związku Zawodowego Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP w Warszawie, NSZZ Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP w Poznaniu i Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Sądów Rejonowych w Łodzi.
Protest pracowników sądów
Żądają zmian w zasadach wynagrodzeń
Jak poinformowały związki zawodowe pracowników sądów i prokuratur w oświadczeniu, głównym postulatem protestujących jest wprowadzenie systemowych zmian w zasadach wynagrodzeń pracowników sądownictwa.
"Konieczne będzie uregulowanie na poziomie ustawowym sytuacji pracowników sądów i prokuratury, gdyż obecna ustawa i akty wykonawcze w żaden sposób nie odpowiadają potrzebom sądownictwa. Konieczne jest podwyższenie wynagrodzeń, ale i ich systemowe uregulowanie na przyszłość. Nie chcemy, aby sądownictwo 30 lat po przemianach ustrojowych było jedną wielką improwizacją" - wskazano w komunikacie.
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik wyraził zdziwienie w związku z zapowiedzią manifestacji. - Jesteśmy w dialogu, spotykamy się ze wszystkimi organizacjami związkowymi pracowników sądownictwa od wielu miesięcy i ten dialog jest dobry, dlatego jestem zdziwiony jutrzejszym protestem - zaznaczył. I zwrócił uwagę, że budżet na 2019 rok został już przyjęty. Podkreślił przy tym, że zgodnie z porozumieniem podpisanym w grudniu, wynagrodzenie każdego pracownika wzrosło od 2019 roku o 200 zł.
- Niezależnie od tego pracownicy dostali niemałe nagrody. Jestem więc zdziwiony, że ten protest się odbędzie - zaznaczył wiceszef resortu. - My w przeciwieństwie do poprzedników znacznie podnieśliśmy wynagrodzenia. Kilkukrotnie więcej wypłacamy na nagrody dla pracowników tego sektora - powiedział PAP Michał Wójcik.
Porozumienie z grudnia
W grudniu ubiegłego roku odbywały się manifestacje pracowników sądów polegające między innymi na korzystaniu przez nich ze zwolnień lekarskich. Pracownicy domagali się podwyżek wynagrodzeń. Poparcie dla postulatów płacowych "wszystkich pracowników sądów powszechnych i administracyjnych" wyrażali we wspólnym oświadczeniu przedstawiciele stowarzyszeń sędziowskich: "Iustitia", "Themis", Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Sądów Administracyjnych, Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce i Forum Współpracy Sędziów.
Jeszcze w połowie grudnia Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że zawarło porozumienie ze związkami zawodowymi w sprawie płac pracowników sądów. Ustalono wtedy między innymi, że jeszcze przed świętami wszyscy pracownicy sądów otrzymają tysiąc złotych brutto nagrody, niezależnie od stanowiska i pełnionej funkcji. Ministerstwo twierdzi, że kolejny punkt porozumienia gwarantował, że od początku 2019 roku każdy pracownik sądów otrzyma podwyżkę wynagrodzenia w wysokości 200 złotych brutto.
- Domagamy się wzrostu wynagrodzenia w wysokości 450 złotych na rękę w budżecie w 2019 roku - mówiła z kolei Edyta Odyjas z MOZ NSZZ "S" Pracowników Sądownictwa podczas konferencji prasowej w poniedziałek.
Wyraziła przy tym nadzieję, że przedstawiciel rządu spotka się z protestującymi. Zapowiedziała, że we wtorkowej manifestacji udział weźmie około trzech tysięcy osób.
PAP/ap/mp/b/ran/pm