Kuriozalna sytuacja rozegrała się przy dworcu Warszawa Wschodnia w sobotnie popołudnie. Nagranie otrzymaliśmy od czytelnika na warszawa@tvn.pl. Jak wynika z jego relacji, widoczny na filmie mężczyzna nie zdążył wsiąść do autobusu 169 odjeżdżającego z pętli. Stanął przed pojazdem i domagał się wpuszczenia. Kierowca nie chciał tego zrobić. Ruszył, a niedoszły pasażer zaczął iść tyłem przed maską autobusu blokując drogę.
"Najpierw usłyszałem krzyki: "Wpuść mnie!", "Otwórz drzwi!". Potem zobaczyłem człowieka idącego przed autobusem. Mężczyzna opierał się o pojazd i próbował wstrzymać jego jazdę. Z kolei kierowca nie dawał za wygraną i powoli, ale stanowczo parł do przodu. Z krzyków blokującego wynikało, że nie zdążył wsiąść do autobusu, który według niego odjechał za wcześnie w porównaniu do rozkładu. Najwyraźniej już na samym przystanku mężczyzna domagał się otwarcia drzwi. Inaczej nie zdążyłby stanąć przed autobusem - napisał internauta.
Motorniczy aż się zatrzymał
Autobusy rozpoczynające kursy spod dworca Warszawa Wschodnia, muszą przeciąć ruchliwe torowisko tramwajowe na ulicy Kijowskiej. "Kiedy się do niego zbliżali, zostali zauważeni przez nadjeżdżającego motorniczego. Ten - zdziwiony - przepuścił osobliwy pochód pieszo-autobusowy, chociaż zwykle sytuacja jest odwrotna. To samochody i autobusy ustępują pierwszeństwa tramwajom. W takim desperackim marszu pasażer przeszedł około 350 metrów do następnego przystanku przy ulicy Kijowskiej i … wsiadł do autobusu - czytamy dalej.
"Obserwujący widowisko mieszkańcy zatrzymywali się i komentowali je wygłaszając uwagi o stanie zdrowia umysłowego zarówno pieszego jak i kierowcy. Niektórzy dziwili się, dlaczego mężczyzna idzie przed autobusem, inni dlaczego kierowca w ogóle jechał" - napisał w mailu czytelnik tvnwarszawa.pl
- Takiego cyrku jeszcze nie widziałam – podsumowuje kobiecy głos słyszany na nagraniu.
Jak dodał internauta, w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Jednak można mieć wątpliwość, czy doprowadzając do takiej sytuacji, jego uczestnicy zachowali się zgodnie z przepisami kodeksu drogowego.
O sprawę spytaliśmy Miejskie Zakłady Autobusowe. - Wyjaśnimy tę sytuację - odpowiedział krótko Adam Stawicki, rzecznik spółki.
- Zwróciliśmy się do przewoźnika o wyjaśnienie wszystkich okoliczności tego zdarzenia i zabezpieczenie monitoringu. Nie powinno dochodzić do takich sytuacji. Zarówno kierowca jak i mężczyzna sprzed autobusu zachowali się niewłaściwie – mówi Wiktor Paul z biura prasowego Zarządu Transport Miejskiego.
W biurze prasowym policji usłyszeliśmy, ze wydział ruchu drogowego przyjrzy się sprawie.
skw/mś