Przy ulicy Odrowąża, w pobliżu stacji paliw, służby weszły na teren, gdzie "nieustalony właściciel" magazynuje podejrzane substancje. To kolejna interwencja strażaków w tym miejscu. Władze Targówka przyznały, że nie udało się dotrzeć do właściciela. Dzielnica czeka na pieniądze od miasta, by zutylizować chemikalia. Chodzi o kilka milionów złotych.
- Urzędnicy w towarzystwie straży pożarnej weszli na posesję, na której znajdują się mauzery, czyli pojemniki tysiąclitrowe z niebezpiecznymi substancjami - relacjonował w piątek po południu Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl. Dodał, że otworzono stary magazyn, w którym składowane są chemikalia. - Gdy stanie się przy płocie, czuć taki ciężki i nieprzyjemny zapach rozpuszczalników. Być może to było przyczyną wezwania służb - uzupełnił.
Służby wracają w to miejsce
Zdarzenie potwierdziła nam straż pożarna. - Na Odrowąża, na placu bliżej nieustalonego właściciela, znajdują się zbiorniki z substancjami ropopochodnymi - przekazał nam Michał Rosa z PSPj. I zaznaczył, że strażacy prowadzili na miejscu działania zabezpieczające. - Nie ma zagrożenia chemicznego. To różne, zlane i zebrane substancje. Na miejscu są przedstawiciele dzielnicy i policja. Zabezpieczane są rozszczelnione elementy. Dalsze decyzje będą należeć do urzędu dzielnicy - powiedział.
Strażak wskazał, że to kolejne zgłoszenie z tego samego miejscu. Służby pojawiają się tam o dwóch lat, ostatnia interwencja odbyła się dwa miesiące temu.
Właściciel składowiska nieuchwytny
Rzecznik dzielnicy Rafał Lasota przyznał w rozmowie z tvnwarszawa.pl, że urzędnicy mają problem z posesją przy Odrowąża, gdzie składowane są "znaczne ilości substancji chemicznych". - Mieszkańcy zgłosili nieprzyjemny zapach, pojechaliśmy tam ze strażą pożarną. Zarówno w halach, jak i na całym terenie jest kilkadziesiąt pojemników z chemikaliami. Okazało się, że doszło do rozszczelnienia pojemników w hali magazynowej. Na miejscu pracowali inspektorzy z wydziału ochrony środowiska - potwierdził.
Wskazał, że urzędnicy dokonali pomiarów, a teren pozostaje pod ich stałym nadzorem. Dlaczego do tej pory nie udało się usunąć niebezpiecznych substancji z posesji? - Firma sprowadzała z zagranicy chemikalia i na działce prywatnej, będącej w użytkowaniu wieczystym, zrobiła sobie składowisko śmieci. Wystąpiliśmy już do miasta o pieniądze na ich utylizację - powiedział.
Lasota dodał, że utylizacja, która będzie bardzo kosztowna, może rozpocząć się dopiero po tym, jak dzielnica otrzyma pieniądze z budżetu miasta. - To nawet kilka milionów złotych - ocenił.
Magazyn odpadów był także w polu zainteresowań śledczych. - Prokuratura prowadziła postępowanie, żeby namierzyć właścicieli tej firmy, ale sprawa została umorzona. Nie ustalono sprawców - podsumował Rafał Lasota.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl