Warszawski Strajk Kobiet zorganizował w środę wieczorem zgromadzenie pod hasłem "Otwarcie sezonu". Rozpoczęło się około godziny 18 na rondzie de Gaulle'a. Jak poinformował Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl, zgromadziło się tam kilkadziesiąt osób z transparentami oraz flagami m.in. Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. - Protestujący zablokowali Aleje Jerozolimskie w kierunku centrum. Zablokowany jest również przejazd od placu Trzech Krzyży do Nowego Światu – relacjonował Zieliński. Dodał, że na miejscu jest dużo policji, która legitymuje uczestników. - Z policyjnych megafonów nadawany jest komunikat o nielegalnym zgromadzeniu – przekazał nasz reporter.
Kilkadziesiąt osób zebrało się również przed pomnikiem Wincentego Witosa na placu Trzech Krzyży, gdzie - jak podała PAP - odbywał się protest przeciwko zmianie przepisów zakładających brak możliwości odmowy przyjęcia mandatu.
- Policja próbowała zamknąć protestujących w kotle, ale bez skutku. Udało im się z niego wyrwać. Ruszyli w kierunku placu Trzech Krzyży, a docelowo przed budynek Sejmu. Zablokowane zostały Aleje Ujazdowskie oraz ulice w okolicy Sejmu – relacjonował przed godziną 19 Tomasz Zieliński.
Jak dodał, po drodze, na placu Trzech Krzyży, doszło do incydentu. - Przed kościołem zebrali się członkowie straży obywatelskiej, chroniącej wejścia do świątyni. Mijający ich manifestanci rzucali w ich stronę śnieżkami, poleciały również w kierunku policjantów – opowiadał Zieliński.
Protest przed Sejmem
Po godzinie 19 manifestujący zebrali się przed budynkiem Sejmu. Przebywali tam przez około pół godziny. - Protestujący ruszyli ulicą Wiejską z powrotem w kierunku placu Trzech Krzyży – przekazał około godziny 19.30 Zieliński. Jak dodał, doszło tam do przepychanek z policjantami. Tłum przeszedł z powrotem na rondo de Gaulle'a, a następnie Alejami Jerozolimskimi w stronę centrum.
Policja wzywała ponownie do rozejścia się, tłumacząc, że protest nie został zarejestrowany. Demonstranci odpowiadali, że manifestacja jest legalna. Słychać było okrzyki jak np. "Zdejmij mundur, przeproś matkę", "To jest wojna", "Policja łamie prawo i ręce kobietom", "Warszawa wolna od faszyzmu". Protestujący mieli ze sobą race i bębny, powiewali flagami tęczowymi czy Unii Europejskiej.
"Kajdanki i gaz"
Przed godziną 20 manifestanci dotarli na rondo Dmowskiego. - Skrzyżowanie jest częściowo zablokowane. Wstrzymany jest ruch tramwajów. Znów dochodzi do przepychanek z policją – informował nasz reporter. Jak dodał, kilka osób zostało zakutych w kajdanki i je zatrzymano. - Policjanci użyli gazu – relacjonował Zieliński.
Jak przekazał obecny na miejscu reporter PAP, medycy przemywali oczy solą fizjologiczną osobom, wobec których użyto gazu.
Z kolei reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek poinformowała, że według organizatorów zatrzymane zostały cztery osoby. - Z informacji, które mi przekazali, wynika, że grupa protestujących wybiera się przed komendę na Wilczej – powiedziała.
Po godzinie 21 kolektyw Szpila, angażujący się w pomoc prawną dla osób protestujących, podał na Facebooku, że na liście zatrzymanych jest około 20 nazwisk. "To nie jest potwierdzona liczba zatrzymanych. Wciąż spływają do nas nazwiska. Część osób zatrzymanych jest na Wilczej" – zastrzegli. Tam też udała się część osób, gdzie zorganizowano protest solidarnościowy z zatrzymanymi.
Jak wynika z mediów społecznościowych Strajku Kobiet, demonstracja na Wilczej zakończyła się po godzinie 2. "Wszystkie osoby, które mogły dzisiaj wyjść wolne - wyszły! Dwie kolejne czekają na czynności do jutra" - poinformowała organizacja o godzinie 2.28.
Policja: kilkanaście osób zatrzymanych, jeden funkcjonariusz zabrany do szpitala
Stołeczna policja odniosła się do środowych wydarzeń późnym wieczorem na Twitterze. "Niestety nie zabrakło agresywnego zachowania podczas dzisiejszych protestów. Wobec policjantów użyto gazu, jak również rzucano w nich różnymi przedmiotami. Jeden z policjantów doznał urazu głowy i został zabrany do szpitala" - czytamy we wpisie.
Jak przyznała KSP, "policjanci zareagowali zdecydowanie, używając środków przymusu bezpośredniego w postaci gazu i siły fizycznej". "Podczas działań zatrzymano kilkanaście osób m.in. za naruszenie nietykalności cielesnej policjantów" - zaznaczono w tweecie.
"Polska cały czas się organizuje"
W środę około południa organizatorki mówiły, dlaczego organizują manifestację. - Dziś spotykamy się, żeby otworzyć sezon protestów. Nie dlatego, że nie działy się żadne protesty w okresie świątecznym, w okresie ferii. Polska cały czas się organizuje. Ten płomyk obywatelski cały czas w kilkudziesięciu miastach płonie i się niesie – mówiła podczas środowej konferencji prasowej Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. - Cały czas mamy różne tematy od rządu, wokół których chcemy się organizować – zaznaczyła.
Jednym z powodów organizowanego wieczorem protestu jest plan zmian w przepisach, które uniemożliwią odmowę przyjęcia mandatu. Strajk Kobiet przypomina, że tego dnia obędzie się posiedzenie Sejmu, z kolei w Prokuraturze Krajowej miał być przesłuchiwany sędzia Igor Tuleya. Dalej organizatorki wyliczają, że wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapowiedział "publikację wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego, a politycy Prawa i Sprawiedliwości ciągle majstrują przy konwencji antyprzemocowej". Ogólnopolski Strajk Kobiet zamierza też okazać w środę solidarność z przedsiębiorcami, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji z powodu pandemii.
Autorka/Autor: kk, dg, mp/ran, r
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP