Pierwszy pożar miał miejsce we wtorek wieczorem. Wybuchł na drugim piętrze, a prawdopodobną przyczyny było zwarcie instalacji elektrycznej. Ewakuowano dziewięć mam z noworodkami i dwóch ojców. Nikomu nic się nie stało.
Po raz drugi strażacy pojawili się na Inflanckiej w czwartek, również w godzinach wieczornych. - Doszło do pożaru na drugim piętrze, konkretnie w łazience, w okolicy wentylatora - usłyszeliśmy w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie. Personel ugasił pożar przed przebyciem straży. Kilkanaście osób ewakuowano, nikt nie ucierpiał.
Doszło do awarii wentylatorów
Dlaczego w szpitalu niemal dzień po dniu pojawił się ogień? - Na terenie szpitala doszło do awarii dwóch niewielkich wentylatorów łazienkowych. W wyniku zadymienia oraz załączenia się systemu przeciwpożarowego na miejscu zjawiła się straż pożarna, która podjęła interwencję polegającą m.in. na oddymieniu pomieszczeń - odpowiada Karolina Jakobsche, rzeczniczka Warszawskiego Instytutu Zdrowia Kobiet.
- Mamy świadomość, że sytuacja mogła wiązać się dla naszych pacjentek z niepotrzebnym stresem. Dzięki szybkim działaniom personelu mamy wraz z dziećmi zostały przeniesione do innych sal w ramach tego samego oddziału - dodaje.
Jakobsche zapewnia przy tym, że WIZK podjął działania, które mają sprawić, że problem nie będzie się powtarzał. - Wszystkie wentylatory zostały prewencyjnie wyłączone, niesprawne urządzenia zostaną wymienione - zapowiada rzeczniczka.
Autorka/Autor: b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl