Pracownicy Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW oskarżają dziekana o przemoc psychiczną, dwuznaczne komentarze i naruszanie godności. Również studenci mówią o podobnych incydentach z jego udziałem. Mężczyzna zaprzecza i zapowiada pozwy. Sprawę bada uczelnia. Rektor Uniwersytetu Warszawskiego zapowiedział utworzenie kolejnej komisji do wyjaśnienia działań politologa. W czwartek po południu uczelnia poinformowała o rozwiązaniu współpracy z dziekanem.
Sprawę opisała jako pierwsza "Gazeta Wyborcza" wiosną ubiegłego roku, gdy dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Daniel Przastek ubiegał się o reelekcję w wyborach na uczelni. Zarzucono mu wówczas plagiat oraz przemocowe zachowania wobec podwładnych. Kolejne publikacje w tej sprawie ukazały się w poniedziałek w portalu Gazeta.pl oraz w czwartek w "Gazecie Wyborczej".
W pierwszej z najnowszych publikacji kilkoro byłych i obecnych pracowników wydziału, przedstawionych z imienia i nazwiska, opisuje, jak dziekan miał obnażać się, dwuznacznie ich dotykać, stosować przemoc werbalną, wyładowywać na nich swoją złość, wydawać polecenia przekraczające ich możliwości lub niezgodne z prawem. Z ich relacji wynika, że podczas rozmów dziekan często zagadywał ich o tematy związane z seksem, pytał o intymne sprawy lub pozwalał sobie na wulgarne żarty związane z seksualnością. Wobec jednego z mężczyzn miał także dopuścić się rękoczynów - uderzyć go w twarz i brzuch.
Zbieżne relacje, również przytaczane pod nazwiskiem przez pracowników, są cytowane także w czwartkowym tekście "Gazety Wyborczej". Jego autor dotarł także do studentów WNPiSM, którzy opowiadali o niewłaściwych zachowaniach dziekana oraz o niesprawiedliwym traktowaniu.
Dziekan: nieprawdy i plotki
Daniel Przastek odniósł się do stawianych mu zarzutów w oświadczeniu. Na wstępie podkreślił, że dotychczas nie zajmował stanowiska w tej sprawie, ponieważ wierzył w "skuteczność standardów i procedur akademickich, realizowanych przez Rzecznika Dyscyplinarnego UW". Dziekan zapowiedział, że wobec każdej z osób przedstawiających nieprawdziwe informacje na jego temat skieruje do sądu pozew, by chronić swoje dobre imię.
"Odbieram całą sytuację jako kontynuację zeszłorocznej walki wyborczej. Te działania inicjowało i inicjuje kilku niezadowolonych pracowników. Różnica jest taka, że teraz aktorzy zabrali głos pod nazwiskiem, powtarzając nieprawdy i plotki ujęte w zeszłorocznych doniesieniach medialnych" - twierdzi Przastek.
Jego zdaniem, temat powrócił w mediach dwa miesiące przed planowanymi obchodami 50-lecia WNPiSM, a osoby wypowiadające się negatywnie na jego temat próbują to święto zrujnować i doprowadzić do zmiany władz wydziału.
"Wyjaśniając okoliczności i tezy z doniesień medialnych chcę wskazać, że z każdą z wypowiadających się osób - w moim odczuciu - miałem relację, którą uznawałem za koleżeńską. Jestem zaskoczony, że w momencie, w którym zostałem dziekanem wydziału, pojawiły się z ich strony oczekiwania zawodowe i awansowe, których nie mogłem spełnić. Niestety powodowało to napięcie w relacjach z tymi osobami" - ocenia Przastek.
Dalej odnosi się do poszczególnych zarzutów formułowanych przez konkretne osoby na łamach "Gazety Wyborczej" i serwisu Gazeta.pl. Przypomina także, że od lat był związany z teatrem (również studenckim) jako dramaturg i reżyser. "Wiem, że pokazywanie nagości na scenie teatralnej budziło, budzi i najpewniej będzie budzić kontrowersje. Takie fragmenty sztuk i scenariuszy były znane aktorom przed podjęciem przez nich ról. Wiem też jednak, że ograniczanie wolności wypowiedzi artystycznej jest niedopuszczalną formą cenzury" - dodaje.
Uczelnia zwolniła dziekana
W czwartek po południu uczelnia poinformowała o zwolnieniu mężczyzny. "27 marca 2025 roku o godzinie 14.15 został rozwiązany stosunek pracy z dr. hab. Danielem Przastkiem. Rozwiązanie stosunku pracy nastąpiło z inicjatywy pracodawcy" - czytamy w komunikacie biura prasowego Uniwersytetu Warszawskiego.
"Jednocześnie pragniemy poinformować, że zgodnie ze Statutem UW nastąpiło wygaśnięcie pełnienia funkcji dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego pełnionej przez dr. hab. Daniela Przastka z powodu ustania zatrudnienia" - dodano.
Oświadczenie Uniwersytetu Warszawskiego
Dzień wcześniej uczelnia zamieściła na swojej stronie inne oświadczenie odnoszące się do medialnych publikacji. Podkreślono w nim, że "władzom UW zawsze zależało na rzetelnym wyjaśnieniu tej sprawy i przedstawieniu jej również w ten sposób opinii publicznej".
"W sprawie dr. hab. Daniela Przastka trwa postępowanie wyjaśniające przed rzecznikiem dyscyplinarnym, w tym wysłuchanie świadków. Władze uczelni nie mogą w żaden sposób ingerować w toczące się postępowanie, jak również odnosić się do jego szczegółów" - zaznacza biuro prasowe Uniwersytetu.
Dalej wskazano, że podjęto nowe działania w tej sprawie. "Jednak w związku z pojawieniem się publikacji zawierających zeznania i nazwiska świadków, w trosce o komfort przeprowadzania rozmów ze świadkami i bezpieczeństwo członków społeczności uczelni, rektor powołał dodatkową komisję rektorską, której celem jest zbadanie zasadności publicznie stawianych zarzutów dotyczących niewłaściwego traktowania pracowników przez dr. hab. Daniela Przastka" - informuje uczelnia.
W oświadczeniu podkreślono również, że wszystkie osoby, które doświadczyły jakiejkolwiek formy przemocy na Uniwersytecie Warszawskim, mogą skorzystać ze wsparcia na uczelni. W tym celu mogą zwrócić się do ombudsmana, głównej specjalistki ds. równouprawnienia, koordynatora przeciwdziałania mobbingowi oraz Centrum Pomocy Psychologicznej.
Według Gazety.pl i "Gazety Wyborczej" sprawą zajmowała się poprzednia ombudsman uczelni Anna Cybulko. Wystosowała list do rektora UW z prośbą o wszczęcie postępowania wyjaśniającego i dyscyplinarnego. Z relacji mediów wynika, że sprawa podzieliła środowisko akademickie.
Biuro prasowe UW zapytaliśmy o to, ile poszkodowanych osób zgłosiło się dotychczas w tej sprawie. Poprosiliśmy także o przedstawienie dotychczasowych wyników działania komisji dyscyplinarnej.
Studenci organizują protest
Studenci Uniwersytetu Warszawskiego zapowiedzieli na piątek wiec solidarnościowy na terenie kampusu głównego przy Krakowskim Przedmieściu. Chcą w ten sposób uświadomić władzom uczelni, że domagają się wyjaśnień i konkretnych działań w tej sprawie.
Uczestnicy wydarzenia zbiorą się o godzinie 10 przed Gmachem Audytoryjnym WNPiSM. W tym czasie w jego auli odbywać się będzie XII Sympozjum im. Krzysztofa Skubiszewskiego. Zapowiedziano, że udział w sympozjum weźmie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
"Jako społeczność akademicka wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec zachowań, które zostały ujawnione w przestrzeni publicznej i noszą znamiona molestowania seksualnego, przemocy psychicznej i fizycznej oraz mobbingu pracowników uczelni, studentów i studentek" - czytamy w oświadczeniu społeczności akademickiej, opublikowanym na stronie wydarzenia w mediach społecznościowych.
"Nasza dezaprobata dla takich działań jest całkowita i jednoznaczna. Uczelnia powinna być bezpieczną przestrzenią, opartą na wzajemnym szacunku, równości i odpowiedzialności. Żadne stanowisko ani tytuł nie może być usprawiedliwieniem dla nadużywania władzy" - podkreślono.
Studenci przedstawili pięć postulatów: zawieszenie dziekana, jawność i i przejrzystość działań komisji dyscyplinarnej, zintensyfikowanie działań na rzecz ochrony studentek, studentów i pracowników przed przemocą, dyskryminacją i nadużyciami władzy, realna odpowiedzialność uczelni w zakresie rozliczenia sprawców oraz wsparcia pokrzywdzonych, zorganizowanie otwartego spotkania ze społecznością akademicką w celu rozpoczęcia dialogu z władzami dziekańskimi.
"Nie godzimy się na milczenie, normalizowanie problemu i unikanie konsekwencji. Milczenie to przyzwolenie" - piszą studenci.
CZYTAJ TAKŻE: Przez protesty studentów bramy UW były zamknięte. Uczelnia zabrała głos
Autorka/Autor: kk
Źródło: Gazeta Wyborcza, gazeta.pl, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Sandronize / Shutterstock.com