Sprawa toczyła się w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy w Warszawie. W piątek, 13 grudnia, zapadł wyrok.
Sąd skazał byłego ministra na trzy miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i podanie wyroku do publicznej wiadomości. Ma też zapłacić pięć tysięcy zadośćuczynienia i pokryć koszty sądowe. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd: minister zdrowia nie miał prawa do ujawnienia informacji
- Minister zdrowia nie miał prawa do ujawnienia informacji, z którymi zapoznał się w związku z pełnionym urzędem - mówił sędzia Michał Wnuk w ustnym uzasadnieniu wyroku. - Wbrew twierdzeniom oskarżonego ujawnienie danych osobowych dotyczących stanu zdrowia pokrzywdzonego nie było niezbędne do wypełniania obowiązków w dziedzinie zabezpieczenia zdrowia społecznego - dodał.
Sędzia przypomniał też linię obrony oskarżonego. Wynikało z niej, że były minister "działał w obronie interesu publicznego, który miał się przejawiać przeciwdziałaniu dezinformacji i sianiu paniki wśród pacjentów". - Jeżeli oskarżony miał wiedzę, że przedstawione fakty są nieprawdziwe, miał prawo je przedstawić, ale w sposób, który nie narusza żadnych interesów prywatnych pacjentów - mówił sędzia. - Niezrozumiałym dla sądu jest to, w jaki sposób wpis ujawniający dane dotyczące stanu zdrowia pokrzywdzonego miałby się przyczynić do uspokojenia pacjentów - dodał.
Zdaniem sądu minister działał "umyślnie" i miał świadomość, że ujawniał dane, a więc popełniał przęstępstwo. -Wpis został wyświetlony prawie pięć milionów razy, był szeroko komentowany w mediach, powielany przez innych użytkowników, budził generalne zainteresowanie społeczne, a w konsekwencji doprowadził do dymisji ministra zdrowia - argumentował sędzia.
Sąd o podważeniu zaufania do systemu informacji medycznej
- Wpis też mógł spowodować podważenie zaufania do pokrzywdzonego, które jest niezbędne w wykonywanej pracy lekarza. Oskarżony podważył zaufanie do całego systemu informacji medycznej - mówił sędzia.
- Bardzo wysoko postawiony funkcjonariusz publiczny, konstytucyjny minister, odpowiedzialny za obszar funkcjonowania państwa, jakim jest ochrona zdrowia, wykorzystuje posiadane uprawnienia po to, aby dokonać personalnego ataku lekarza, z którym nie zawsze oskarżonemu było po drodze - podkreślił.
Zdaniem sądu, zachowanie ministra "mogło wywołać niepokój wśród obywateli". - Zachowanie oskarżonego podważało zaufanie obywateli do państwa. Mogło również wyrządzić tak zwany efekt mrożący wobec przedstawicieli środowisk medycznych, gdyż dało jednoznaczny sygnał, że krytyka działań ministerstwa nie jest opłacalna, bo może się obrócić przeciwko danej osobie - podsumował sędzia.
W ocenie sądu, z wpisu "wynikał jasny przekaz". - Jeżeli dany lekarz będzie krytykował ministra zdrowia, to przedstawiciele ministerstwa czy sam minister może sprawdzić historię choroby, a następnie ją wykorzystać w sposób bezprawny tyko po to, aby osiągnąć określone cele o charakterze osobistym, personalnym czy też politycznym - wskazał sędzia Wnuk. - Wymierzona kara ma stanowić sygnał dla wszystkich funkcjonariuszy publicznych, że państwo polskie nie akceptuje jakiegokolwiek przekraczania uprawnień, które prowadzą do naruszenia jakiegokolwiek chronionego interesu prywatnego, choćby pojedynczego obywatela - zaznaczył.
Co było w akcie oskarżenia
Po skierowaniu aktu oskarżenia prokuratura informowała w komunikacie, że były minister "ujawnił za pośrednictwem środków masowego komunikowania (...) pozyskane z Systemu Informacji Medycznej dane", dotyczące "rodzaju przepisanych receptą leków ustalonej osoby". Tym samym - dodano - "działał na szkodę interesu prywatnego pokrzywdzonego".
- Jako Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowaliśmy do Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy akt oskarżenia przeciwko byłemu ministrowi zdrowia, któremu zarzucono, iż nie dopełnił obowiązków w związku z ujawnieniem na portalu X w sierpniu zeszłego roku informacji szczególnie wrażliwych danych osobowych, które to dane, jako informacje, powziął w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, które stanowiły tajemnicę służbową - przekazywał wówczas rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Piotr Skiba.
Niedzielskiemu groziło nawet do trzech lat więzienia.
Niedzielski ujawnił dane o lekach
W sierpniu ubiegłego roku Niedzielski ujawnił, że lekarz Piotr Pisula, który w materiale "Faktów" TVN mówił o problemach pacjentów, którzy stracili dostęp do recept, przepisał na siebie określone leki. Minister podał publicznie imię i nazwisko lekarza. Ministra skrytykowało za to wielu przedstawicieli środowiska lekarskiego, a on sam przekonywał, że działał "w obronie dobrego imienia Ministerstwa Zdrowia, ale przede wszystkim w obronie interesów pacjenta".
Sprawa doprowadziła do dymisji Niedzielskiego z funkcji ministra.
Autorka/Autor: kz/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Kaczmarczyk/PAP