W środę, 18 września, o godz. 11.20 stan Wisły w Warszawie wynosił 58 centymetrów. W czwartek, 19 września, po godzinie 8 rano było to już 130 centymetrów. Dziś po godz. 8 stan wynosił 184 centymetry.
- Mamy kulminację. Przewidujemy, że wzrośnie dziś jeszcze o centymetr, a później będzie już spadać - mówi Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Do stanu alarmowego bardzo daleko
Do stanu alarmowego, który na Bulwarach Wiślanych wynosi 650 centymetrów jest więc bardzo daleko. Warszawie nie grozi powódź.
- Obecnie jesteśmy w tzw. strefie wody średniej. Gdyby taki poziom utrzymał się przez cały rok byłoby idealnie. Zapewnia on komfort i bezpieczeństwo żegludze. Niestety sytuacja, w której możemy mówić o stefie wody średniej miała miejsce jedynie pięć razy w tym roku - zaznacza rzecznik.
We wrześniu padł rekord najniższego pomiaru
Przypomnijmy, że na początku miesiąca Wisła w Warszawie osiągała najniższe w historii pomiarów stany. 7 września wodomierz przy stacji hydrologicznej Warszawa-Bulwary pokazał 26 centymetrów, co było wyrównaniem rekordu z 2015 roku. 10 września wodowskaz pokazał 20 centymetrów. Był to najniższy odczyt we współczesnej historii pomiarów w tym miejscu, czyli od 1951 roku.
- Po dzisiejszej kulminacji poziom wody będzie spadał i w najbliższy wtorek wieczorem zejdzie znowu do strefy niskiej - podkreśla rzecznik.
ZOBACZ TEŻ: Premier: dziś przedstawię pełnomocnika rządu do spraw odbudowy
Ma być poniżej 105 centymetrów
Dodaje, że oczywiście nie będzie to spadek do rekordowego poziomu, czyli 20 centymetów.
- Górną granicą strefy wody niskiej jest poziom 105 centymetrów. Następnie od 105 do 260 centymetrów jest stefa wody średniej, a powyżej 260 - strefa wody wysokiej - mówi Walijewski.
Autorka/Autor: tm
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl