Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski zwrócił się do prokuratury o zbadanie legalności sprzedaży działki na Kamionku. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze twierdzi, że do transakcji doszło bez wymaganej zgody konserwatora zabytków. Aktywiści zwrócili się we wtorek do władz o powstrzymanie dewelopera, który ruszył z pracami na części spornego terenu.
Prezydent Warszawy poinformował o swojej decyzji na Twitterze. Transakcja z 2016 roku była w ostatnich dniach opisywana przez "Gazetę Stołeczną". O odtajnienie dokumentów w tej sprawie zabiegało na drodze sądowej stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.
MJN uważa, że sprzedaż była nielegalna
Cztery lata temu stołeczne Biuro Gospodarowania Nieruchomościami za 38 milionów złotych sprzedało deweloperowi Błonia Elekcyjne na Kamionku, działkę przy ul. Stanisława Augusta, stanowiącą teren zielony, liczącą 22 tysiące 500 metrów kwadratowych.
Sprzedana działka w 80 proc. jest objęta ochroną konserwatorską z racji wpisu do rejestru zabytków. Dlatego przed sprzedażą miejscy urzędnicy powinni uzyskać zgodę konserwatora zabytków. Tak się jednak nie stało. W ocenie MJN oznacza to, że sprzedaż była nielegalna.
Rzeczniczka MJN Marta Marczak wskazała, że stowarzyszenie już wcześniej złożyło zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie. Jednak śledczy tematu nie podjęli.
W 2017 roku MJN ujawniło sprawę sprzedaży Błoni. Po wielu informacjach medialnych na ten temat miasto zleciło opracowanie pogłębionej analizy prawnej na temat legalności sprzedaży działki.
Sąd przyznał rację aktywistom
Stowarzyszenie wystąpiło do ratusza o ujawnienie analizy. Jednak miasto odmówiło. Sprawa trafiła do sądu administracyjnego. Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację aktywistom i nakazał ujawnienie ekspertyzy. Jednak od tego wyroku Rafał Trzaskowski wniósł kasację. Kolejne korzystne orzeczenie dla MJN wydał w maju tego roku Naczelny Sąd Administracyjny.
Z uzyskanych na mocy orzeczenia NSA ekspertyz wynika, że przy sprzedaży zabytkowego terenu wymagana była zgoda konserwatora zabytków, a urzędnicy o nią nie wystąpili.
W poniedziałek MJN zamieściło na stronie internetowej Naszademokracja.pl apel do prezydenta Rafała Trzaskowskiego o podjęcie "zdecydowanych działań celem cofnięcia skutków sprzedaży i powrotu zabytkowego terenu parkowego we władanie miasta" oraz "wyciągnięcia konsekwencji służbowych wobec urzędników odpowiedzialnych za niezgodną z prawem transakcję".
Aktywiści chcą powstrzymać dewelopera
Działka trafiła w 2016 roku w ręce firmy Leoset, która trzy lata później sprzedała jej część położoną wzdłuż ulicy Stanisława Augusta spółce Dom Development. Deweloper uzyskał w ten sposób niecałe 40 procent ponad dwuhektarowego terenu. Teraz zamierza wybudować tam blok z apartamentami z widokiem na park. Spółka przekonuje jednak, że dużą część przejętego przez nią terenu zajmował parking, a tereny parkowe, o których przyszłość obawiają się aktywiści pozostają nadal w rękach pierwszego kupca.
We wtorek Jan Mencwel z MJN udostępnił na Twitterze zdjęcie pokazujące koparkę na wygrodzonej przez dewelopera części działki. Zwrócił się też do prezydenta Trzaskowskiego o interwencję w tej sprawie. "Na nielegalnie sprzedanym terenie ruszył ciężki sprzęt. Widać Dom Development się wystraszył i próbuje działać metodą faktów dokonanych. Nie pozwólmy im na to!" - zaapelował.
O to, czy interwencja władz miasta w tej sprawie jest w ogóle możliwa, zapytaliśmy rzeczniczkę ratusza Karolinę Gałecką. - Złożyliśmy zgodnie z decyzją prezydenta zawiadomienie do prokuratury, by w interesie społecznym zbadano legalność sprzedaży działki. Nie mamy jednak żadnej podstawy prawnej do tego, żeby unieważnić sprzedaż. W tej sprawie musiałby zapaść wyrok sądu. Prokuratura w 2017 roku nie doszukała się znamion niedopełnienia obowiązków przez przedstawicieli urzędu - podkreśliła.
- Stołeczny konserwator zabytków nie wyraził w 2017 roku zgody na zagospodarowanie tego terenu, ale właściciel odwołał się od tej decyzji do ministerstwa kultury - mówi Gałecka. I przypomina, że ten unieważnił rozstrzygnięcie ratusza, wskazując na zapisy planu miejscowego pozwalające na zagospodarowanie działki. Sprawa trafiła w ten sposób do wojewódzkiego konserwatora zabytków, który pozytywnie odniósł się do planów dewelopera.
"Prace budowlane właśnie się rozpoczęły"
Przedstawiciele spółki odpowiadającej za budowę bloku nie widzą podstaw do wstrzymywania prac. We wtorek po południu na terenie budowy pracowała jedna koparka. Na nagraniu naszego reportera widać, że jej operator wykonywał prace związane z porządkowaniem terenu.
- Nieruchomość będąca własnością Dom Development jest wolna od jakichkolwiek roszczeń, a jej nabycie jest chronione rękojmią wiary publicznej ksiąg wieczystych. Inwestycja jest realizowana w oparciu o prawomocne pozwolenie na budowę. Pozwolenie zostało wydane na podstawie i zgodnie z obowiązującym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, który od wielu lat przewiduje w tym miejscu zabudowę mieszkalną. Zarówno sam miejscowy plan, jak i projekt inwestycji zostały zaakceptowane przez Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - podkreśla Beata Cioczek z biura prasowego Dom Development.
Dodaje też, że spółka "dopełniła wszelkich formalności i na podstawie pozyskanych zgód może realizować inwestycję zgodnie z przyjętym harmonogramem". - Prace budowlane właśnie się rozpoczęły i nie mają związku z działaniami prezydenta m. st. Warszawy - przekonuje Cioczek, nawiązując do powiadomienia prokuratury przez Rafała Trzaskowskiego.
Przedstawicielka dewelopera zapewnia też, że realizacja inwestycji nie spowoduje ograniczenia dostępu lokalnej społeczności do parku.
katke, kk/b/r
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl