Śledczy zakończyli postępowanie w sprawie śmierci 38-latka na Pradze Północ. Mężczyzna przewrócił się na chodniku. W mieście tego dnia była gołoledź, więc pojawiały się głosy, że przyczyną wypadku mógł być oblodzony chodnik.
- Postępowanie w sprawie upadku na chodniku zostało umorzone – przekazała nam Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. - Biegli po sekcji stwierdzili, że obrażenia spowodowane upadkiem nie były bezpośrednią przyczyną zgonu. Mężczyzna miał inne dolegliwości, które spowodowały jego śmierć – dodała.
Trudne warunki atmosferyczne
Po tragicznym wypadku, do jakiego doszło w grudniu na Pradze Północ, pojawiły się przypuszczenia, że przyczyną mogło być oblodzenie chodnika. Przypomnijmy, doszło do niego rano u zbiegu ulic Targowej i Kłopotowskiego.
- 38-letni mężczyzna szedł chodnikiem. W pewnym momencie wywrócił się - poinformował bezpośrednio po zdarzeniu Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. W wyniku upadku 38-latek prawdopodobnie uderzył głową o chodnik. - Niestety, zmarł na miejscu – dodał.
W dniu wypadku od rana panowały trudne warunki atmosferyczne. Na jezdniach i chodnikach pojawiła się gołoledź. Gdy stolicę obiegła wiadomość o śmierci 38-latka, zaczęły mnożyć się pytania o to, kto odpowiada za utrzymanie chodnika w miejscu, gdzie doszło do tragedii.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przekazał podczas konferencji prasowej, że w tej kwestii nie ma niczego do zarzucenia miejskim służbom. - Z moich informacji wynika, że za ten fragment chodnika nie odpowiada miasto, tylko odpowiada prywatny podmiot. Mówimy to wszystkim i staramy się egzekwować to, żeby również prywatne podmioty odśnieżały tam, gdzie są za to odpowiedzialne - powiedział dziennikarzom.
Kilka dni po wypadku zostało wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Zarządzono też sekcję zwłok pokrzywdzonego.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl