Już we wtorek w nocy, decyzją wojewody wyłączona z działalności została dyspozytornia pogotowia w Płocku. Dzień wcześniej przestała działać dyspozytornia w Ostrołęce. Marszałek Adam Struzik powiedział, że samorząd Mazowsza jest "głęboko zdegustowany i zaniepokojony" decyzją. Do zarzutów odniosło się biuro prasowe wojewody.
Przypomnijmy: decyzja wojewody o wyłączeniu niektórych dyspozytorni na Mazowszu wynika z przyjętej w maju 2018 roku ustawy, która wchodzi w życie 1 stycznia 2021. Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, wojewodowie mają obowiązek stworzyć w każdym województwie dyspozytornie medyczne odpowiadające za wysyłanie karetek. Wcześniej podlegały one marszałkom województw. We wrześniu 2020 roku wojewoda Konstanty Radziwiłł podjął decyzję, że na Mazowszu będą trzy dyspozytornie: w Warszawie, Siedlcach i Radomiu. Do likwidacji wyznaczone zostały dyspozytornie w Ostrołęce i Płocku.
W wtorek marszałek Adam Struzik zwołał konferencję w tej sprawie. - Jesteśmy głęboko zdegustowani i zaniepokojeni decyzjami pana wojewody. Od roku czasu prowadziliśmy dialog, próbowaliśmy przekonać, że obecne prawo dopuszcza funkcjonowanie pięciu dyspozytorni do końca 2027 roku. Chodziło nam o to, aby tych dyspozytorni nie likwidować, nie przenosić z miejsca na miejsce, zwłaszcza w obliczu pandemii - podkreślił Struzik.
Jednocześnie przypomniał, że parlament przed świętami przyjął jedno z rozwiązań, w ramach ustaw o zwalczaniu pandemii COVID-19. - Umożliwiało powierzenie do końca przyszłego roku naszym instytucjom. Osobiście rozmawiałem również z panem wojewodą, krążyła korespondencja. Niestety, decyzje są tutaj jednoznaczne. Już nastąpiło wyłączenie możliwości technicznych zarówno w Ostrołęce, jak i w Płocku. Teraz będziemy mieli trzy dyspozytornie, wszystkie oczywiście w gestii wojewody. Czyli dyspozytornia w Warszawie, w Radomiu, która będzie obejmowała operacyjny obszar Płocka i w Siedlcach, która będzie obejmowała też operacyjny obszar w Ostrołęce - wyjaśnił marszałek.
"Nie było żadnej reakcji"
- Uważamy to za działanie nieroztropne. Uważamy, że można było spokojnie z tym wszystkim poczekać. Wyrażamy obawy również o bezpieczeństwo naszych obywateli. Jeśli ten system nie zadziała albo dojdzie np. do zarażenia dyspozytorów, których stanowiska nie w pełni są obsadzone, to narażeni będą nasi obywatele - ocenił dalej. I dodał, że skierował pismo do szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, do wiadomości premiera i do wiadomości ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz ministra zdrowia. - Tutaj żadnej reakcji nie było. Trudno mi to oceniać, ale wydaje mi się, że niestety ciągle mamy do czynienia z dramatyczną tendencją do obierania kompetencji instytucjom samorządowym, przejmowania tych kompetencji przez struktury rządowe. I to się źle kończy – wskazał.
Głos w tej sprawie zabrała także Elżbieta Lanc, członek zarządu województwa mazowieckiego. - Ta decyzja pana wojewody jest niezrozumiała dla nas. Przecież w ostatnim czasie, trudnym, w pandemii współpracowaliśmy dobrze (...) nic nie stało na przeszkodzie, żebyśmy tę dobrą współpracę przenieśli na to, co jest najważniejsze - oceniła. - Dyspozytorzy (...) to wykwalifikowani pracownicy, którzy nie tylko znają topografię tych miejscowości, które obsługiwali, ale oni również wiedzą, jak kierować pacjenta, oni czasami są pierwszymi, którzy wiedzą, czego tak naprawdę pacjent potrzebuje. I teraz ci są w jakiś sposób przenoszeni czy zatrudniani nowi - dodała. I określiła, że decyzje wojewody to "niesamowity chaos".
- W tej chwili w nocy likwidowana jest dyspozytornia i w Ostrołęce, i w Płocku. I np. jeśli chodzi o Ostrołękę, dzisiaj rano pan dyrektor otrzymuje informację, że powinien zabezpieczyć tę dyspozytornię w Siedlcach pracownikami. Pytanie: jakimi? Na ten moment Płock nie otrzymał takiej informacji, czy dyspozytorzy mają pojawić się w Radomiu - przekazała Lanc.
Krzysztof Strzałkowski, przewodniczący komisji zdrowia i kultury fizycznej w Sejmiku Województwa Mazowieckiego, przypomniał z kolei, że koniec roku to bardzo trudny okres, kiedy jest bardzo duże zapotrzebowanie na ratownictwo medyczne. - Będziemy obserwować tę sytuację i mamy nadzieję, że pan wojewoda zdaje sobie sprawę z tego, że będzie w tej chwili osobiście odpowiadał, także karnie, za każdą niebezpieczną sytuację, która wyniknie z tej niepotrzebnej awantury o pogotowie ratunkowe na Mazowszu – podsumował.
"Decyzje zapadły w połowie grudnia"
Na konferencji obecny był także dyrektor warszawskiego pogotowia Meditrans Karol Bielski, którego pracownicy jeszcze do końca roku pełnią funkcję dyspozytorów. - Decyzje, które zapadły w połowie grudnia tak naprawdę, na temat tego, że wojewoda będzie tworzył i prowadził dyspozytornie, powoduje, że przerwany został taki ciąg dobrych praktyk. Najbardziej doświadczeni dyspozytorzy nie będą mogli dalej świadczyć swojej pracy – powiedział Bielski.
- Praca dyspozytora medycznego to nie jest tylko przyjmowanie telefonów - jak się komuś wydaje - i przekazywanie tych krótkich informacji, które się zbierze. To pomoc również medyczna świadczona np. dziecku, niemowlakowi, które się dławi, kiedy dzwoni zrozpaczona matka i ten dyspozytor potrafi pomóc, podjąć pierwsze czynności, które pozwolą uratować życie do czasu przybycia zespołu ratownictwa medycznego – dodał.
Jak stwierdził, z niepokojem przygląda się informacjom, że dyspozytorami mają być osoby, które nie mają żadnej praktyki w pracy medyków. - Są to osoby, które być może kilkanaście lat temu ukończyły policealne studium medyczne, a wykonują zupełnie inne czynności, np. żołnierza zawodowego - ocenił Bielski. - Jest to duże ryzyko dla pacjentów. Przerywa się ponad stuletnią praktykę jak w Warszawie, jeśli chodzi o udzielanie pierwszej pomocy - powiedział dalej.
Na czym będzie polegało utworzenie dyspozytorni? Jak wytłumaczył Bielski, wojewoda będzie wykorzystywał infrastrukturę, ale również i obsługę łączności teletechnicznej świadczoną przez takie podmioty, jak np. pogotowie warszawskie czy siedleckie. – Ale już dyspozytorów medycznych zapewnia wojewoda, czyli te osoby, ten najważniejszy czynnik, który pomaga pacjentom. Z dużym niepokojem się temu przyglądamy. Odczuwamy żal i taką obawę o dobro mieszkańców i pacjentów. I smutek, że po kilkudziesięciu latach pracy pracownicy dowiadują się "za pięć dwunasta" o tym, że np. ich miejsca pracy już nie będzie – podsumował dyrektor pogotowia.
Stanowisko wojewody
Jak zapewnia urząd wojewódzki w komunikacie prasowym wysłanym we wtorek po południu, zapewniona jest kadra do obsługi stacji w Radomiu i Siedlcach. Natomiast w Warszawie zapewniona jest większość obsady. "Dyspozytorzy mają odpowiednie kwalifikacje medyczne umożliwiające realizację zadań na tym stanowisku zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami prawa. Należy podkreślić, że wniosek o wykorzystanie personelu wojskowego w warszawskiej dyspozytorni jest tylko wariantem rezerwowym – uzupełnienia w przypadku wystąpienia braków kadrowych" - informuje biuro prasowe wojewody mazowieckiego.
I twierdzi, że braki w obsadzie występują obecnie tylko w Warszawie. "Wojewoda chciałby tę sytuację unormować – stąd wniosek o wsparcie personelu wojskowego. Dzięki prowadzonym działaniom, mimo utrudnień ze strony dyrekcji warszawskiego Meditransu, gotowość pracy w warszawskiej dyspozytorni zadeklarowało 56 osób" - zapewnia biuro prasowe wojewody.
- Po 1 stycznia nic nie zmieni się w obsłudze zgłoszeń z punktu widzenia pacjentów. Bezpieczeństwo mieszkańców nie jest zagrożone. Od wielu miesięcy podkreślam, że najważniejszy jest czas dojazdu karetki, a nie lokalizacja osoby, która kieruje zespół ratownictwa medycznego na miejsce zdarzenia. Jest to możliwe dzięki jednolitemu dla całej Polski systemowi informatycznemu. Apeluję do Pana Marszałka, aby nie wzbudzać paniki wśród mieszkańców - powiedział cytowany w komunikacie Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki.
Wojewoda zaprzeczył, że prace nad przejęciem dyspozytorni rozpoczęły się dopiero w grudniu. "Umowy z dotychczasowymi dysponentami na wynajem powierzchni biurowej i infrastruktury łączności zostały podpisane zgodnie ze wspólnymi ustaleniami Wojewody Mazowieckiego i Marszałka Województwa Mazowieckiego, które były czynione na przełomie sierpnia i września 2020 r. (należy zaznaczyć że prace w tym zakresie trwały od marca). 20 października br. Wojewoda Mazowiecki wystąpił do Marszałka Województwa Mazowieckiego z prośbą o podjęcie ostatecznej decyzji, co do wynajmu pomieszczeń przy ul. Poznańskiej 22 w Warszawie, a 30 października br. wpłynęło pismo Marszałka Województwa Mazowieckiego, informujące, że 27 października została podjęta uchwała w sprawie wyrażenia zgody WSPRiTS Meditrans SPZOZ w Warszawie na zawarcie umowy najmu pomieszczeń w budynku przy ul. Poznańskiej 2" - czytamy w komunikacie.
Wojewoda zaznaczył, że jeśli chodzi o pracowników obecnie zatrudnionych w dyspozytorniach medycznych na podstawie umowy o pracę, to zostaną oni zatrudnieni w Urzędach Wojewódzkich. "Warunkiem do tego było zaakceptowanie nowych warunków zatrudnienia przekazanych dysponentom wraz ze wzorem deklaracji 24 września".
Urząd Wojewódzki zapewnił, że procedura wyłączenia dyspozytorni w Płocku i Ostrołęce przebiegła bez komplikacji. "Wezwania są przyjmowane, a zespoły ratownictwa medycznego dysponowane do zdarzeń" - zapewniono w komunikacie.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock