Wojewoda mazowiecki chce, by żołnierze byli dyspozytorami karetek. "To jest niebezpieczne"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, tvn24.pl
Radziwiłł: Nie wiemy, jaki będzie scenariusz. Trzeba się przygotować na różne wersje rozwoju sytuacji
Radziwiłł: Nie wiemy, jaki będzie scenariusz. Trzeba się przygotować na różne wersje rozwoju sytuacjiTVN24
wideo 2/2
Radziwiłł: Nie wiemy, jaki będzie scenariusz. Trzeba się przygotować na różne wersje rozwoju sytuacji (wypowiedź z października)TVN24

Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł prosi ministra obrony narodowej o skierowanie 50 żołnierzy do pracy w roli dyspozytorów karetek. - To jest niebezpieczne. Osoba niedoświadczona może wysłać złą karetkę – mówi tvnwarszawa.pl Piotr Owczarski z warszawskiego pogotowia. Resort obrony wysyła pismo wojewody do analizy, a na nasze pytania odpowiada milczeniem.

We wtorek portal tvn24.pl ujawnił datowane na 18 grudnia pismo wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła do ministra obrony narodowej Marusza Błaszczaka z prośbą o skierowanie 50 żołnierzy do pracy w dyspozytorni warszawskiego pogotowia.

Przerzucanie winy

Prośba pośrednio wynika z przyjętej w maju 2018 roku ustawy, która wchodzi w życie 1 stycznia 2021. Na jej podstawie wojewodowie mają obowiązek stworzyć w każdym województwie dyspozytornie medyczne odpowiadające za wysyłanie karetek, które do tej pory podlegały marszałkom województw.

W odpowiedzi na pytania tvn24.pl służby prasowe wojewody przyznały, że jest problem z przejęciem dyspozytorni Meditransu, czyli wojewódzkiej stacji pogotowia w Warszawie, przez "opieszałość" tego podmiotu. Dlatego, mimo że ustalania rozpoczęły się jeszcze wiosną, "umowa dotycząca dyspozytorni w Warszawie nadal nie jest podpisana".

Inaczej sytuację przedstawia dyrektor Meditransu Karol Bielski, który zaznaczył we wtorkowej rozmowie, że dopiero kilka dni wcześniej przedstawiciele wojewody postanowili porozmawiać "na temat ewentualnego wynajęcia pomieszczeń i zabezpieczenia łączności".

Dziś wojewódzka stacja pogotowia ratunkowego i transportu medycznego Meditrans działa na podstawie kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia i podlega marszałkowi województwa mazowieckiego Adamowi Struzikowi z PSL.

Nie wiadomo, co z "sercem pogotowia"

W warszawskiej dyspozytorni zatrudnionych jest 70 osób. – Mamy dziennie po tysiąc telefonów, z czego interwencji jest około 600. Dyspozytorzy odbierają telefony na okrągło. Chwilami nie mają nawet czasu, by wyjść do toalety – mówi nam Piotr Owczarski, główny specjalista do spraw promocji i marketingu w Meditransie.

Dodaje, że dyspozytornię zlokalizowaną przy ulicy Poznańskiej 22 medycy nazywają "sercem pogotowia". Jak ma funkcjonować od stycznia? Na tydzień przed "przepięciem" systemu, wciąż nie wiadomo.

- Zmiany poprzedza, trudny dla nas, świąteczny okres. Szykujemy się też na trzecią falę koronawirusa i sezon grypowy. Będzie znacznie więcej zgłoszeń niż do tej pory – ocenia Owczarski.

Według naszych informacji, Meditrans od lat miał problem z obsadzaniem wszystkich stanowisk. Jak ustaliliśmy, we wtorek, na dziennej zmianie telefony odbierały trzy osoby, a powinno 11 (standardowa obsada to 11 odbierających zgłoszenia plus trzech dyspozytorów: jeden główny i dwóch wysyłających karetki).

Pytany o to przedstawiciel Meditransu przekonuje, że nie ma problemów z obsadą stanowisk w dyspozytorni. - Taka teza nie jest zgodna z prawdą – ucina Owczarski.

Wojewoda: brakuje "wykwalifikowanego personelu"

1 stycznia odpowiedzialność za warszawską dyspozytornię powinien przejąć urząd wojewódzki, który prowadzi rekrutację dyspozytorów. - Jeszcze nawet nie wiadomo, kto tam będzie pracował, czy będą to doświadczeni pracownicy, czy osoby, które 1 stycznia po raz pierwszy będą wykonywać taką pracę. To jest niebezpieczne. Osoba niedoświadczona może na przykład nieprawidłowo sklasyfikować pacjenta czy wysłać złą karetkę – przestrzega Owczarski.

Według naszych informacji, część dyspozytorów Meditransu podpisała już umowy z urzędem wojewódzkim, w tym dyspozytorzy, którzy byli nagradzani przez wojewodę za skuteczną koordynację akcji ratunkowej w czerwcu, gdy warszawski autobus miejski spadł z wiaduktu trasy S8.

Jak się dowiedzieliśmy, wojewoda będzie mógł skompletować obsadę potrzebną do obsadzenia grafiku na styczeń, wciąż jednak bierze pod uwagę skierowanie do pracy w dyspozytorniach żołnierzy, jako rozwiązanie rezerwowe.

W ujawnionym przez nas piśmie skierowanym do ministra obrony Konstanty Radziwiłł przyznał, że w tworzonej przez niego warszawskiej dyspozytorni brakuje "wykwalifikowanego personelu do obsługi zgłoszeń alarmowych".

"Drastyczne" obniżenie wymagań wobec dyspozytorów

Użycie w tym celu żołnierzy jest możliwe dzięki zapisom przyjętej w październiku ustawy covidowej, która zniosła na czas pandemii wyśrubowane wymagania wobec dyspozytorów z ustawy o państwowym ratownictwie medycznym.

Art. 26 tej ustawy zakładał wcześniej, że dyspozytorzy oprócz wykształcenia medycznego muszą mieć co najmniej pięć lat doświadczenia "w realizacji zadań na stanowisku dyspozytora medycznego lub w zespole ratownictwa medycznego, lotniczym zespole ratownictwa medycznego, szpitalnym oddziale ratunkowym, oddziale anestezjologii i intensywnej terapii lub w izbie przyjęć".

W ustawie covidowej z 28 października wykreślono większość wymogów, które muszą spełniać dyspozytorzy. Obecnie wystarczy, by mieli wykształcenie medyczne.

Zmiana wywołała dyskusję na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia, która pracowała 21 października nad projektem ustawy covidowej. Poseł Koalicji Obywatelskiej Mirosław Suchoń pytał wówczas o powód "dosyć drastycznego obniżenia wymagań w stosunku do dyspozytorów medycznych".

- To oznacza bardzo istotne obniżenie wymagań w stosunku do tych osób, a przypomnę, że de facto są to osoby, których decyzje wpływają na zdrowie i życie ludzi. Powinny się one legitymować odpowiednim doświadczeniem - przekonywał Suchoń, który złożył poprawkę utrzymującą dotychczasowe wymagania.

Dyspozytor: to zupełnie inna praca

Poprawka Suchonia nie została poparta przez sejmową większość, a wiceszef komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS) tłumaczył, że zmiana umożliwia w czasie epidemii wykonywanie zadań na stanowisku dyspozytora osobie, która nie posiada pięcioletniego doświadczenia.

- Natomiast pozostaje bezwzględny wymóg posiadania właściwego wykształcenia i prawa wykonywania zawodu (...). W okresie epidemii jest ogromny problem, jeżeli chodzi o tę pierwszą linię ratowników medycznych w zespołach wyjazdowych i nie tylko – zaznaczył Piecha.

Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych, który sam jest dyspozytorem, podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że do tej pory nie było problemów z liczbą dyspozytorów, choć warunki pracy są ciężkie.

W opinii Dymona obniżenie wymagań jest błędem, bo doświadczenie w pracy dyspozytora ma duże znaczenie. – Sam po siedmiu latach pracy jako ratownik przeszedłem do dyspozytorni. Pierwszy 12-godzinny dyżur przesiedziałem jak na szpilkach. To zupełnie inna praca niż praca ratownika medycznego, bo nie widzi się osoby, z którą się rozmawia. Trzeba się przestawić - wyjaśnia nasz rozmówca.

MON nabiera wody w usta

Jego zdaniem, jest mało prawdopodobne, by wojewoda znalazł w Warszawie odpowiednią liczbę żołnierzy, którzy mogliby zasilić warszawską dyspozytornię. - Większość żołnierzy, którzy są ratownikami medycznymi już pracuje w służbie zdrowia – zauważa.

Wątpliwości do tego rozwiązania zdaje się mieć sam resort obrony. Na dokumencie z prośbą o skierowanie żołnierzy do dyspozytorni jest pieczątka wiceszefa MON Wojciecha Skurkiewicza, który po zapoznaniu się z pismem poprosił podwładnego o analizę sprawy.

Co z niej wynikło? We wtorek poprosiliśmy służby prasowe MON o stanowisko, ale do czasu publikacji tekstu odpowiedź nie nadeszła. Wiceminister Skurkiewicz nie odbierał telefonu i nie odpowiedział na SMS z prośbą o rozmowę.

Jednolity system dla całego kraju

Wchodząca w życie w styczniu przyszłego roku nowelizacja ma, w założeniu jej autorów, usprawnić zarządzanie ratownictwem medycznym. Jednym z jej założeń jest ujednolicenie systemu w skali całego kraju. Województwa mają teraz lepiej ze sobą współpracować. To dlatego dyspozytornie zarządzające karetkami mają przejść pod nadzór wojewodów. Zgodnie z założeniami ustawy wszystkie dyspozytornie mają obsługiwać zgłoszenia za pomocą identycznego dla całej Polski systemu informatycznego, co ma umożliwić skrócenie czasu dojazdu karetek. O taką zmianę wnosiła między innymi Najwyższa Izba Kontroli.

"Przeniesienie dyspozytorni medycznych do urzędów wojewódzkich jest działaniem kompatybilnym z zadaniami sprawowanymi przez wojewodów w zakresie utrzymania ciągłości działania systemu powiadamiania ratunkowego w województwie. SWD PRM (System Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego) jest systemem w dużej mierze zintegrowanym z systemem informatycznym centrów powiadamiania ratunkowego, zaś centra powiadamiania ratunkowego są także usytuowane w urzędach wojewódzkich" - napisali autorzy projektu w jego uzasadnieniu.

Przyjęta w maju 2018 roku ustawa zakłada, że w każdym województwie do stycznia 2021 roku zostanie stworzona przez wojewodę jedna dyspozytornia. Wyjątkiem miały być województwa śląskie i mazowieckie, gdzie miały powstać po dwie. Ostatecznie we wrześniu 2020 roku Konstanty Radziwiłł podjął decyzję, że na Mazowszu będą trzy dyspozytornie: w Warszawie, Siedlcach i Radomiu. Ta znajdująca się obecnie w Płocku zostanie zlikwidowana.

Autorka/Autor:Grzegorz Łakomski, Katarzyna Kędra

Źródło: tvnwarszawa.pl, tvn24.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl