Od poniedziałku na wysepce na rzece Bug w Kuligowie (Mazowieckie) przebywa pies i nie potrafi się wydostać - alarmował nas czytelnik. Czworonogowi próbowali pomóc strażacy, ale ten wciąż uciekał. W piątek na miejsce pojechała Specjalistyczna Jednostka Ratownicza ECO zajmująca się ratowaniem zwierząt. W nocy z piątku na sobotę kilkumiesięczny szczeniak został w końcu uratowany.
O zakończonej sukcesem akcji poinformowała w sobotę rano Fundacja dla Szczeniąt Judyta. Jak czytamy we wpisie ośmiomiesięczny szczeniak spędził na wyspie sześć dni.
"Ta historia wydaje się nieprawdopodobna. Wczoraj dowiedzieliśmy się o próbach ratowania szczeniaka, który utknął na zalanej wodą wysepce na rzece Bug. 6 dni temu psiak i 7 jego rodzeństwa wypuszczono z posesji znajdującej się nieopodal brzegu. Zator lodowy na rzece został wysadzony i rozpętało się piekło. 7 psiaków przepłynęło rzekę i dotarło do lądu - jeden utknął na zalanej rwącym nurtem wyspie" - czytamy we wpisie.
"Warunki były tak trudne, że straż pożarna dwa razy próbowała i bezskutecznie, stwierdzili że się więcej nie podejmą. Policja rozkładała ręce. Silny, szybki prąd, płynące z dużą prędkością kawałki lodu, gałęzi i innych zanieczyszczeń stwarzały zagrożenie dla życia ludzi. Psiak tkwił w wodze przemarznięty, bez jedzenia, wycieńczony. Wył i skomlał" - dodali aktywiści.
700 kilometrów, żeby uratować psa
Fundacja jeszcze w piątek pojechała na miejsce zdarzenia. Tam działały już wolontariuszki ze Znajdki, które szukały pomocy dla zwierzaka. W sobotę rano na miejscu mieli pracować ratownicy z Ochotniczej Straży Pożarnej Ratownictwo Wodne, jednak zostali uprzedzeni przez ekipę z Kołobrzegu.
"Na miejsce miała przyjechać specjalna jednostka ratownictwa wodnego, jednak konieczne było zbadanie wcześniejszych odcinków rzeki i akcję ratunkową przełożono na dzisiejszy poranek. Legionowskie WOPR przyjechał na pomoc lecz stwierdzili, że nie będą narażać życia ludzi bo ryzyko jest zbyt duże. W nocy wyruszyła ekipa z Kołobrzegu. Dziś rano 3 bohaterów z Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa SAR Kołobrzeg po pokonaniu 700 km - uratowało psiaka" - przekazała fundacja.
Ponadto przedstawiciele fundacji ustalili, że siedem kilkumiesięcznych szczeniaków, rodzeństwo pieska, mieszka w trudnych warunkach. Szczeniaki zostały zabrane od właściciela. Uratowany piesek trafił z kolei do szpitala.
"Żyje, jest przytomny I tak jak jego rodzeństwo trafia pod nasze skrzydła. Teraz trzyma go adrenalina, ale 6 dni w lodowatej wodzie, w stresie raczej nie pozostało bez wpływu na jego zdrowie" - napisali.
Za wysoki poziom w rzece
Jeszcze w piątek skontaktowaliśmy się w tej sprawie z oficerem prasowym Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie. - Zgłoszenie otrzymaliśmy dwukrotnie: w poniedziałek oraz we wtorek. W obu przypadkach Powiatowa Straż Pożarna w Wołominie we wsparciu z OSP Dąbrówka z narażeniem swojego zdrowia i życia próbowała wydostać zwierzę z wyspy. Niestety nie było to możliwe, ponieważ przy próbie zbliżenia się przez strażaków do psa, uciekał - przekazał oficer prasowy KP PSP w Wołominie Jan Sobków. Strażak zaznaczył, że poziom wody na rzece był wysoki. - Dzisiaj ponownie otrzymaliśmy zgłoszenie, jednak nie mogliśmy go przyjąć. Warunki - zator nieopodal wyspy i podniesiony poziom wody - uniemożliwiają strażakom dostanie się na wyspę. Informację o sytuacji przekazaliśmy jednostce WOPR w Legionowie - powiedział.
Próbowali dotrzeć do uwięzionego psa
W mediach społecznościowych pojawił się post na ten temat.
"Wszystko jest już dla nas jasne i obecnie jesteśmy w drodze. Pomimo intensywnych emocji, które doskonale rozumiemy, prosimy o nieblokowanie naszego numeru alarmowego. To nie przyspieszy naszego przyjazdu, a wręcz może go opóźnić" - napisała pod nim Specjalistyczna Jednostka Ratownicza ECO, która zdecydowała się włączyć w akcję ratowniczą.
Później jedna z komentujących zrelacjonowała sytuację: "Specjalistyczna Jednostka Ratownicza ECO jest już na miejscu. Z powodu silnego spływu kry zaistniała konieczność ściągnięcia łodzi z Komendy Stołecznej" - napisała.
Wieczorem przedstawiciele fundacji Znajdki, która również zaangażowała się w akcję, poinformowali nas, że na Bugu wciąż panują trudne warunki i nie udało się dotrzeć do psa. Podjęto dwie próby, ale woda była zbyt niebezpieczna. Jak zapowiedzieli, akcja zostanie wznowiona o poranku.
O trudnej sytuacji na rzece Bug informowaliśmy w ostatnich dniach wielokrotnie. Poziom wody na rzece w okolicach Wyszkowa wciąż utrzymuje się powyżej stanu alarmowego. W piątek o godzinie 10 wodowskaz pokazał 486 cm, czyli 36 cm ponad stan alarmowy. Dobra wiadomość jest taka, że od czwartku stacje pomiarowe notują trend malejący. Ze skutkami podtopień walczą rolnicy. Do pomocy włączyło się także wojsko.
Źródło: Kontakt24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: SAR Kołobrzeg