Na stacji paliw w miejscowości Brzeziny koło Łodzi samochód bez kierowcy toczył się wprost na butle z gazem. W środku był tylko pasażer - kilkuletni chłopiec. Pojazd w porę zatrzymał stołeczny strażnik miejski.
Inspektor Krzysztof Śmierzyński z Wydziału Szkolenia Straży Miejskiej m.st. Warszawy w dniu wolnym od pracy wybrał się ze znajomymi na wycieczkę samochodem. Po drodze zatrzymali się, aby odpocząć, na stacji paliw w Brzezinach w woj. łódzkim.
- Staliśmy przy aucie, gdy nagle usłyszeliśmy przerażający krzyk kilkuletniego dziecka. Rozejrzałem się po stacji i dostrzegłem granatowego minivana, który przy wyłączonym silniku staczał się coraz szybciej w kierunku zmagazynowanych butli z gazem i pomp do odbioru paliwa z cystern. W aucie był przerażony 9-, 10-latek - opowiada inspektor Krzysztof Śmierzyński.
Zatrzymał auto
Strażnik ruszył w pościg za bezwładnie jadącym, ale rozpędzającym się autem. Udało mu się w porę dobiec, otworzyć drzwi i zaciągnąć hamulec ręczny. Po chwili do samochodu podbiegł zdenerwowany ojciec chłopca, który podziękował za uratowanie syna i auta. Po tej przygodzie na pewno nie zapomni już o zaciąganiu ręcznego hamulca w czasie postoju.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska w Warszawie