"Dziewczynka w niebieskim płaszczyku" zginęła, mężczyźni czekający na egzekucję ocaleli. Kim była Janeczka?

Autor:
Katarzyna
Kędra
Źródło:
tvnwarszawa.pl
Kamienica przy Białobrzeskiej 35 na Ochocie
Kamienica przy Białobrzeskiej 35 na Ochocie
Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl Kamienica przy Białobrzeskiej 35 na Ochocie

W pierwszych dniach Powstania Warszawskiego, gdy na Ochocie brutalni rosyjscy najemnicy, służący pod niemieckimi rozkazami w SS RONA, mordowali cywilów – mała dziewczynka zapobiegła egzekucji mężczyzny. Po 79 latach wnuczka ocalonego poszukuje osób, które wiedzą cokolwiek o dziewczynce w niebieskim płaszczyku uszytym ze swetra mamy.

W ostatnich dniach na Ochocie pojawiły się odręcznie pisane kartki, których autorka prosi o pomoc w znalezieniu świadków zdarzeń sprzed lat. Chodzi o pierwsze dni sierpnia 1944 roku, kiedy trwało Powstanie Warszawskie.

"Uwaga! Poszukiwani świadkowie egzekucji sprzed 79 lat. Na początku sierpnia 1944 roku rosyjscy najemnicy SS RONA przed kamienicą przy ul. Białobrzeskiej 35 zastrzelili około 5-letnią Janeczkę i jej matkę. Ktokolwiek był świadkiem i słyszał o tej zbrodni, proszony jest o kontakt" - czytamy w ogłoszeniu.

Podano też numer telefonu. Zadzwoniłam, odebrała pani Anna Straszewska, z którą spotykam się w słoneczny wrześniowy dzień. Jesteśmy przy kamienicy przy Białobrzeskiej. Tu, gdzie stoimy, mogło dojść do wspomnianej egzekucji. To w tej kamienicy prawdopodobnie mieszkali przed wojną dziadkowie pani Anny. To tutaj rozgrywały się dramatyczne sceny w pierwszych dniach powstania. Na Ochotę już 3 sierpnia do walki z powstańcami wkroczyły oddziały Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej (Russkaja Oswoboditielnaja Narodnaja Armia) SS dowodzone przez Brigadefuehrera Bronisława Kamińskiego, słynące z brutalności i w Warszawie potwierdzające tę opinię.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Strzały nie cichły". W ciągu pierwszych dni sierpnia 1944 roku zginęło około 10 tysięcy mieszkańców Ochoty

Kamienica przy Białobrzeskiej 35 była częściowo spalona

Ale zacznijmy od początku. Państwo Jan i Janina Kierzkowscy w 1938 roku wzięli ślub. Jako nowożeńcy zamieszkali przy Białobrzeskiej, kamienica była wówczas świeżo wybudowana. - Przypuszczam, że ich mieszkanie mogło być to na pierwszym piętrze, przy drugim balkonie od budynku numer 37. Wcześniej nie znałam numeru domu ani mieszkania. To musiałam odtworzyć. Natomiast babcia kiedyś odpowiadała, że jak wyszła z mieszkania i zatrzasnęła drzwi, to żeby z powrotem się do niego dostać, przechodziła od sąsiadów na przerzuconej pomiędzy balkonami drabinie – opowiada Anna Straszewska.

W poszukiwaniach od kilku lat pomaga jej Beata Kwiatkowska, dziennikarka Radia 357. To ona pierwsza nagłośniła historię w reportażu "Dziewczynka w niebieskim płaszczyku" (podobieństwo z tytułem książki Romy Ligockiej zapewne nieprzypadkowe). Jak mówi, razem z panią Anią wchodziły do środka, by potwierdzić, że to ten adres.

- Bo wiemy, że kamienica była częściowo spalona. Musiałyśmy ustalić, czy to jest to mieszkanie. Najpierw miałyśmy adres Białobrzeska 37 (kamienica obok - red.) z Muzeum Powstania Warszawskiego. Najstarsza para z tej kamienicy nic jednak nie pamiętała. Wiedzieli jednak, że nadpalona była kamienica z numerem 35. Ich kamienica nie była zniszczona. Tam wpadła jedna bomba, ale dom ocalał – opowiada dziennikarka.

Zgadzała się historia z przechodzeniem pomiędzy balkonami. Przypuszczenia potwierdził też syn przedsiębiorcy budowlanego, który odbudowywał nadpaloną kamienicę. Kierzkowscy mieszkali zatem w kamienicy przy Białobrzeskiej 35.

Babcia poroniła, dziadek został ranny podczas obrony Warszawy

Gdy w 1939 roku wybuchła wojna, babcia Anny Straszewskiej była w ciąży. Dziadek poszedł walczyć. Podczas obrony Warszawy babcia poroniła. - Zaangażowała się w jakieś działania konspiracyjne, ale dokładnie nie wiemy w jakie. Później przez wiele lat dzieci mieć nie mogli. Dziadek został ranny podczas walk. Miał tyle "szczęścia", że pozostawiono go na polu bitwy. Resztę jego oddziału podzielili między siebie do obozów jenieckich. Część żołnierzy zabrali Niemcy, a część Rosjanie – opowiada.

Dziadek znalazł jednak w sobie siłę, by wrócić do domu. Zakopał mundur, a ubranie odkupił od napotkanego po drodze mężczyzny. Tak wrócił do Warszawy.

Z opowieści babci pani Anny wynika, że na Białobrzeskiej panowały bardzo dobre stosunki sąsiedzkie. Jeden sąsiad martwił się o los drugiego. Wysyłali do siebie kartki, by dowiedzieć się o swoich losach.

Ocalała korespondencja państwa Kierzkowskich z 1944 rokuArchiwum prywatne

Dziadkowie przyjaźnili się z mamą Janeczki. Sytuacja w domu dziewczynki była trudna. Jej ojciec nie wrócił z wojny, został wysłany do niemieckiego oflagu (obozu jenieckiego). - Jego żona została z maleńkim dzieckiem albo jeszcze w ciąży, bo tego nie udało nam się ustalić. Nie wiemy, jak miała na imię mama Janeczki. Mogły mieszkać w kamienicy albo pod numerem 35, albo 37. Wiemy, że na pewno byli sąsiadami, a dziadkowie musieli być z nimi na tyle blisko, że Janeczka zwracała się do dziadka "wujku". Musiała go lubić, bo nie zrobiłaby tego, co zrobiła – uważa Straszewska.

Postawili mężczyzn pod ścianą, wtedy podbiegła Janeczka

Najemnicy SS RONA pod żołdem Niemców pacyfikowali ludność cywilną, o czym państwo Kierzkowscy przekonali się na własnej skórze. – Byli bardzo brutalni. Babcia wspominała, że jak ktoś nie zdążył zdjąć pierścionka, to odcinali palce. Nie mówiąc o gwałtach i mordach – przytacza wspomnienie babci wnuczka.

Jak opowiada dalej, tego dnia – czyli prawdopodobnie 5 sierpnia – babcia wracała z dyżuru, który pełniła w szpitalu. Nie wiadomo jednak, w którym konkretnie. - Był jeden duży w Instytucie Radowym, ale był też drugi niedaleko, na ulicy Joteyki, ale to był szpital polowy. W czasie powstania trudno było się wszędzie dostać. Wiemy, że pomiędzy piwnicami były przebite przejścia i tamtędy przechodzono – tłumaczy pani Ania.

Babcia, będąc już w domu, zdążyła wziąć prysznic, ale nawet nie do końca się ubrać. Z jej opowieści wynikało, że "koszuli nie założyła, tylko bluzkę i kostium, ale dobrych butów od Kielmana już nie. Nałożyła te z tektury". Musieli jak najszybciej schować się w piwnicy. Stamtąd wygoniła ich już RONA. - Postawili mężczyzn pod ścianą, chcieli wszystkich ich rozstrzelać. I właśnie wtedy mała Janeczka prawdopodobnie wyrwała się matce i podbiegła do dziadka, krzycząc: "wujku, wujku". Jeden z "ronowców" zabił Janeczkę. Jedyne, co nam się udało ustalić, to, że zabił również jej matkę, która podbiegła do ciała dziecka, krzycząc "moją Janeczkę mi zabili". Stąd ja właśnie znam imię dziewczynki, bo babcia o tym wielokrotnie opowiadała - opowiada pani Anna.

Jak udało się przeżyć dziadkowi? Po rozstrzelaniu dziewczynki i jej matki przyszedł dowódca zbrodniczego oddziału. - Babcia mówiła, że taki bardziej "ludzki", oficer, w oficerskich butach i rozpędził swoich żołnierzy. Kazał puścić mężczyzn wolno – tłumaczy dalej nasza rozmówczyni. I dodaje: - Gdyby nie śmierć Janeczki, ta egzekucja prawdopodobnie by się odbyła.

Mówi, że babcia często wracała do tego wspomnienia. Obraz tej egzekucji, dziadek z rozciętym nosem, bo dostał kolbą od karabinu. Mężczyźni stojący pod ścianą i śmierć dziewczynki. Tę historię pani Anna nieraz słyszała przy rodzinnym stole. Wryła się jej głęboko w pamięć. Wtedy nie przyszło nikomu na myśl, by zapytać o nazwisko Janeczki czy jej mamy. - Nigdy o to nie pytałam. Babcia opowiadała to w taki sposób, jakby to wydarzyło się wczoraj. Zawsze towarzyszyły temu silne emocje – tłumaczy.

Poszukiwania "dziewczynki w niebieskim płaszczyku"

Później babcia wspominała o identyfikacji ciała. - Mówiła, że Janeczka została zidentyfikowana po niebieskim płaszczyku, który był uszyty ze swetra matki. Zapamiętałam ten niebieski kolor. Nie ma jednak śladów tej identyfikacji, bo nie ma w PCK dokumentów potwierdzających, że te ciała zostały tutaj znalezione i zidentyfikowane. Nie ma ich opisanych z imienia i nazwiska. Nie udało nam się tego znaleźć – ubolewa Straszewska.

Kolejna historia, którą opowiadała babcia Anny, to powrót taty Janeczki z oflagu. – Wspominała, że jak moja mama się urodziła, to płakał przy jej łóżeczku, wspominając swoje dziecko, które widział albo jako niemowlę albo w ogóle nie zdążył zobaczyć. Nie wiemy, czy Janeczka urodziła się po wybuchu wojny, czy jeszcze przed – opowiada.

- Oprócz tej historii, przekazywanej przy rodzinnym stole, nie miałyśmy nic. Teraz dajemy te ogłoszenia, żeby ewentualni świadkowie albo ludzie, którzy słyszeli od tych świadków, skontaktowali się z nami. Jesteśmy wdzięczne za każde informacje – apeluje Beata Kwiatkowska.

Pierwszy reportaż na ten temat przygotowała pięć lat temu. Po nim – jak przyznaje – nic jednak się nie wydarzyło. Teraz, po zwykłych ogłoszeniach napisanych odręcznie, zgłoszeń jest więcej: - Mamy parę telefonów od naszych informatorów, którzy zdradzają nam jakieś szczegóły. Może coś opowiedzą.

Nazwiska Janeczki i jej mamy próbowały szukać w księgach meldunkowych, w spisie lokatorów. Jednak te z Ochoty spaliły się. Sprawdzały też w kościele, bezskutecznie. Wiadomo, że dziewczynka w chwili śmierci miała 4-5 lat. - Starsze dziecko miałoby już świadomość sytuacji i raczej nie wyrwałaby się matce. Ale też nie wiemy jaka była psychika dzieci w czasie wojny. Może były oswojone z bronią i egzekucjami. Młodsza mogłaby być z kolei jeszcze nieświadoma tego, co się dzieje – twierdzą zgodnie.

Pamiątki z gruzowiska

Co zachowało się z mieszkania przy Białobrzeskiej? Z mniejszych przedmiotów autorka ogłoszenia pokazuje ocalałą z gruzowiska srebrną łyżeczkę i figurkę z brązu - "marianę" - które były wówczas bardzo modne.

Figurka z brązu ocalała z mieszkania przy BiałobrzeskiejArtur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Łyżeczka jest cennym artefaktem, bo spina klamrą dwa powstania. - Mój prapradziadek brał udział w powstaniu styczniowym. Potem został zesłany na Syberię, ale nie na katorgę, czyli nie do łagrów, tylko na osiedlenie. A tam specjaliści mogli zarobić. Dorobił się troszeczkę pieniędzy i jak była amnestia i już mogli wrócić do kraju, to kupił srebrny serwis. I ten serwis dziadkowie otrzymali prawdopodobnie w prezencie ślubnym - tłumaczy pani Anna.

Łyżeczka ocalała z gruzowiska mieszkania przy BiałobrzeskiejArtur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Serwis wraz pamiątkami z powstania styczniowego jednak spłonął w 1944 roku. - Bo tam był jeszcze pistolet i zakrwawiona koszula prapradziadka, który został zasieczony bagnetami. Ale z kredensu z kuchni wysunęła się szuflada, która się nie spaliła. I tam parę tych łyżeczek się zachowało - opowiada dalej.

Jakie były losy państwa Kierzkowskich po Powstaniu Warszawskim? Okazuje się, że mieli wiele szczęścia. - Z Zieleniaka (obozu przejściowego na terenie dawnego targu warzywnego na Ochocie - red.) trafili, jak wielu wówczas warszawiaków, do obozu przejściowego w Pruszkowie. Stamtąd udało im się uciec dzięki odwadze babci, która zauważyła, że jest możliwość wyjścia przez kuchnię. Wymknęli się z kilkoma osobami i trafili do Podkowy Leśnej - opowiada Straszewska.

Jan i Janina Kierzkowscy, zdjęcia zrobione po ucieczce z obozu przejściowego w PruszkowieArchiwum prywatne

Babcia w pudełku od zapałek miała ukryte dolary, dzięki którym udało się później przetrwać. Dziadek zaczął handlować walutą. Do Warszawy wrócili w 1945 roku. - Dziadek powiedział, że nigdzie nie jedzie. Chciał odbudowywać Warszawę. Założył małe przedsiębiorstwo budowlane i odbudował kilka prywatnych kamienic na Mokotowie, między innymi dwie przy Narbutta. Na Białobrzeską już nie wrócili. Wyciągnęli z gruzów tylko te przedmioty. Zostawili w piwnicy 18 waliz z różnymi rzeczami, ale wszystko zostało rozszabrowane - podsumowuje wnuczka.

Autor:Katarzyna Kędra

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne

Pozostałe wiadomości

Podczas próby zatrzymania mężczyzny w Pruszkowie (Mazowieckie) policjanci użyli broni. Strzały padły w kierunku samochodu, którym uciekał poszukiwany mężczyzna. Do akcji wkroczyli policyjni antyterroryści, którzy prowadzili działania w jednym z bloków przy ulicy Powstańców. - Jedna osoba została zatrzymana, nikt nie odniósł obrażeń - informuje policja.

Ostrzelany samochód i ucieczka do bloku. Akcja antyterrorystów w Pruszkowie

Ostrzelany samochód i ucieczka do bloku. Akcja antyterrorystów w Pruszkowie

Autor:
aw/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

W wyniku rozmów przeprowadzonych we wtorek pomiędzy Związkiem Zawodowym Maszynistów w Polsce a zarządem Warszawskiej Kolei Dojazdowej udało się osiągnąć wstępne porozumienie. Strajku generalnego nie będzie, przynajmniej na razie. Kolejne rozmowy zaplanowano na styczeń.

Jest wstępne porozumienie, strajku generalnego nie będzie

Jest wstępne porozumienie, strajku generalnego nie będzie

Autor:
dg
Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Na drodze wojewódzkiej numer 571 kierowca cysterny zjechał do rowu. Kierowca został ewakuowany z kabiny auta przez strażaków. Trafił do karetki. Na miejscu pracują służby.

Cysterna z mlekiem zjechała do rowu. Strażacy ewakuowali kierowcę

Cysterna z mlekiem zjechała do rowu. Strażacy ewakuowali kierowcę

Aktualizacja:
Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Nową trasą w ciągu ulicy Kasprzaka na Woli tramwaje pojadą w styczniu 2024 roku - zadeklarował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Na Wolskiej prace potrwają dwa miesiące dłużej.

Tramwaje pojadą nowymi torami na Kasprzaka. Prezydent Warszawy podał datę

Tramwaje pojadą nowymi torami na Kasprzaka. Prezydent Warszawy podał datę

Autor:
dg/b
Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Na stacji benzynowej we Włochach kierowca samochodu osobowego wjechał w słupek. Uderzył w przeszkodę tak nieszczęśliwie, że auto zawisło. Skończyło się mandatem.

Taksówkarz wjechał w słupek. Auto zawisło

Taksówkarz wjechał w słupek. Auto zawisło

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Uprawomocnił się wyrok na rektora uczeni medycznej, który odpowiadał przed sądem za zniszczenie zabytku. Mirosław C. został skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniu. Zasądzono też karę finansową.

Rektor uczelni medycznej skazany za zniszczenie zabytku

Rektor uczelni medycznej skazany za zniszczenie zabytku

Autor:
kz/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kierowca samochodu osobowego uderzył w słup przy wyjeździe z giełdy rolnej w Broniszach. Wcześniej zjechał na przeciwległy pas ruchu. Mężczyzna trafił pod opiekę zespołu ratownictwa medycznego.

Wyjeżdżał z giełdy. "Zjechał na przeciwległy pas i uderzył w słup"

Wyjeżdżał z giełdy. "Zjechał na przeciwległy pas i uderzył w słup"

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przy stacji Legionowo Piaski pociąg Szybkiej Kolei Miejskiej potrącił chłopaka, który prowadził rower przez przejazd kolejowy. Były utrudnienia w kursowaniu pociągów na odcinku Legionowo - Wieliszew.

Przechodził z rowerem przez tory, nie zauważył pociągu

Przechodził z rowerem przez tory, nie zauważył pociągu

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jedno z najniebezpieczniejszych przejść dla pieszych w Warszawie czekają zmiany. Na ulicy Stawki drogowcy planują doświetlić pasy oraz wprowadzić przed nimi azyle. Kierowcy będą jeździć po dwóch pasach, zamiast obecnych czterech.

Tu bezpieczeństwo ocenili na zero. Będą zmiany na groźnym przejściu

Tu bezpieczeństwo ocenili na zero. Będą zmiany na groźnym przejściu

Autor:
b/ral
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Nocny alarm w ostrołęckiej komendzie. Policjanci poszukiwali 15-latka, którego zaginięcie zgłosiła matka. Poinformowała, że może mu grozić niebezpieczeństwo.

Po północy matka zgłosiła zaginięcie 15-letniego syna

Po północy matka zgłosiła zaginięcie 15-letniego syna

Autor:
sk/gp
Źródło:
tvn24.pl

Policjanci z drogówki na jednej z ulic w Mińsku Mazowieckim zatrzymali do kontroli subaru. Okazało się, że kierowca był pijany. Badanie alkomatem wykazało prawie dwa promile. W foteliku z tyłu samochodu siedziało 4-letnie dziecko.

Miał dwa promile. Zabrał 4-letniego syna "na przejażdżkę"

Miał dwa promile. Zabrał 4-letniego syna "na przejażdżkę"

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

W łazience na drugim piętrze szpitala położniczego przy Inflanckiej wybuchł pożar. Prawdopodobną przyczyny było zwarcie instalacji elektrycznej.

Pożar w szpitalu położniczym. "Ewakuowano dziewięć mam z noworodkami i dwóch ojców"

Pożar w szpitalu położniczym. "Ewakuowano dziewięć mam z noworodkami i dwóch ojców"

Autor:
dg/b
Źródło:
PAP

We wtorek rano na skrzyżowaniu Wołoskiej i Domaniewskiej doszło do kolizji. Jedna osoba trafiła do szpitala.

Zderzenie na Wołoskiej. Jedna osoba w szpitalu

Zderzenie na Wołoskiej. Jedna osoba w szpitalu

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Coraz głośniej wybrzmiewają apele przeciwników zakazu wjazdu do miast najstarszych samochodów. Planowanym wprowadzeniem ekostrefy od 1 lipca w Krakowie zajmie się sąd, po skardze między innymi wojewody. W czwartek przeciwnicy wyrzucania trujących aut ze stolicy protestować chcą na sesji rady miasta. Radni zdecydują czy i kto za nieco pół roku nie wjedzie do centralnych dzielnic Warszawy. Materiał Łukasza Wieczorka.

Centra miast nie dla starych samochodów. "Biedni ludzie mają kupować bardzo kosztowne auta"

Centra miast nie dla starych samochodów. "Biedni ludzie mają kupować bardzo kosztowne auta"

Autor:
Łukasz
Wieczorek,
JW/ams
Źródło:
TVN24 Biznes

W okolicy Nasielska (Mazowieckie) policjanci zauważyli samochód jadący "wężykiem". Jak podają, kierowca mercedesa wydmuchał 2,5 promila. - Swoje lekkomyślne zachowanie tłumaczył tym, że skończyła mu się kawa - przekazała podkomisarz Joanna Wielocha z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Dworze Mazowieckim.

Kompletnie pijany jechał do sklepu. "Tłumaczył, że skończyła mu się kawa"

Kompletnie pijany jechał do sklepu. "Tłumaczył, że skończyła mu się kawa"

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Paliła się hala z tekstyliami w Woli Rębkowskiej w powiecie garwolińskim (Mazowieckie). Działania prowadziło 20 zastępów straży pożarnej. Strażacy usuwali materiały z wnętrza budynku. Działania zakończyli we wtorek w nocy. Nie ma osób poszkodowanych.

Pożar hali z używaną odzieżą. Kilkugodzinna akcja strażaków

Pożar hali z używaną odzieżą. Kilkugodzinna akcja strażaków

Aktualizacja:
Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pożar wybuchł w budynku mieszkalnym pod Otwockiem (Mazowieckie). Jedna osoba trafiła do szpitala. Pracę rozpoczęła policja. Z jej ustaleń wynika, że to 28-latka zaprószyła ogień.

Za spowodowanie pożaru odpowie przed sądem

Za spowodowanie pożaru odpowie przed sądem

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Wołanie dziecka usłyszeli policjant po służbie i pracownik pobliskiej restauracji. Siedmioletni chłopiec wzywał pomocy dla swojej mamy, która padła ofiarą przemocy. Napastnika udało się zatrzymać w trakcie ucieczki.

Siedmiolatek biegł ulicą i wzywał pomocy

Siedmiolatek biegł ulicą i wzywał pomocy

Autor:
dg/PKoz
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Psy pogryzły samicę łabędzia oraz jej młode. Rannymi ptakami zaopiekowali się ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Warszawy.

Wolno puszczone psy zaatakowały łabędzicę i jej młode. Pomogli ratownicy WOPR

Wolno puszczone psy zaatakowały łabędzicę i jej młode. Pomogli ratownicy WOPR

Autor:
dg/PKoz
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Strażacy wyłowili z jednego ze stawów w Łazienkach Królewskich ciało mężczyzny. Sprawę bada prokuratura, zlecono sekcję zwłok.

Ze stawu w Łazienkach Królewskich wyłowiono ciało. Jest prokuratorskie śledztwo

Ze stawu w Łazienkach Królewskich wyłowiono ciało. Jest prokuratorskie śledztwo

Aktualizacja:
Autor:
dg/PKoz
Źródło:
tvnwarszawa.pl

ARTYKUŁ SPONSOROWANY

Za każdym samochodem stoi prawdziwa historia

Za każdym samochodem stoi prawdziwa historia