W przededniu referendum, w którym mieszkańcy Warszawy zdecydują, czy chcą odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska, o ocenę jej rządów pytamy Patryka Zarembę z inicjatywy Miasto Jest Nasze.
Przestrzeń, która nas otacza, jest istotnym, wymiernym i cennym zasobem, wpływającym na jakość naszego życia. Patrząc na minione 7 lat prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz można dojść do przekonania, że planowanie przestrzeni, to zadanie niebezpieczne, niewygodne i kosztowne. Pani Prezydent często wspomina, że uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego zadłuża samorząd, a jednocześnie podkreśla, że w ciągu jej prezydentury odsetek powierzchni Warszawy pokrytej planami wzrósł z 10 do 30 procent.
Liczy się jednak jakość, a nie ilość, choć ta również nie robi oszałamiającego wrażenia. Wszystkie wieżowce w Warszawie powstały na tzw. wuzetce (warunki zabudowy - red.), czyli decyzji administracyjnej o warunkach zabudowy. Ważne tereny inwestycyjne, jak choćby otoczenie d. Domu Meblowego "Emilia", czyli obszar z wieżowcami budującymi panoramę stolicy, ale też generującymi konflikty z mieszkańcami (vide Złota 44), nie są objęte miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Natomiast teren zamrożony inwestycyjne ze względu na roszczenia własnościowe do gruntów, czyli pl. Defilad, plan miejscowy posiada – nie wiadomo tylko, w jakim celu? Przez wiele lat nie powstanie tu żaden obiekt – siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej ciągle jest w planach. Gdzie w tym wszystkim logika? Gdzie rozsądne zgrywanie polityki przestrzennej z finansową? Próżno zapewne pytać kogokolwiek w Ratuszu.
Podliczając dwie kadencje, czyli 8 lat prezydentury w 2014 roku, łatwo zauważyć, że okres ten, to aż 1/3 historii warszawskiego samorządu, licząc od 1989 roku. To bardzo długi czas, by mając konkretną wizję, zrealizować dalekosiężne cele: reformę Urzędu Miasta, składającego się obecnie z 30 biur rozproszonych pod 15 adresami, przygotowanie planu rewitalizacji zdegradowanej Pragi, czy opracowanie wzorcowego modelu partnerstwa publiczno-prywatnego, które będzie musiało zastąpić źródło funduszy unijnych. Doraźne działania zdominowały 7 lat z poczuciem władz, że inwestycje zastąpią perspektywiczne planowanie, umiejętne przewidywanie i systematyczną pracę.
Podsumowując dwie kadencje, wyłania się również pozytywny obraz: inwestycji miejskich. Nowatorski w realiach warszawskich pas autobusowo-tramwajowy na Trasie W-Z, Veturilo, czyli rower miejski, ale na ciągle porwanej siatce ścieżek rowerowych, weekendowe remonty nawierzchni dziurawych ulic, czy względnie szybka budowa – ale niestety: tylko 6-kilometrowego odcinka – II linii metra, pokazują, że Warszawa może być przykładem dynamizmu inwestycyjnego. Pamiętać trzeba jednak, że pracom tym towarzyszyć musi właściwe planowanie ich przebiegu i logistyka, gdyż najważniejsza w tym wszystkim jest jakość życia mieszkańców.
Patryk D. Zaremba, Miasto Jest Nasze