Zamiast wygodnych przesiadek z metra do pociągów - bieganie między stacjami oddalonymi o kilkaset metrów. Tak będzie na Woli i na Pradze, bo choć ratusz upiera się, że koordynuje inwestycje z kolejarzami, to z różnych względów spacerów między przystankami uniknąć się "nie da".
Eksperci od transportu publicznego są zgodni: jednym z najważniejszych czynników, przyciągających pasażerów do komunikacji miejskiej, są wygodne przesiadki. Warszawa nie ma w tym względzie dobrych doświadczeń. Fatalnie zorganizowana jest na przykład przesiadka z metra do kolei na stacji Stadion Narodowy, gdzie nie wybudowano bezpośredniego połączenia. Niewiele lepiej działa to na dworcu Wileńskim, gdzie piesi tłoczą się na światłach, a do stacji kolejowej muszą iść przez centrum handlowe. Uratować udało się za to połączenie między dwiema liniami na stacji Świętokrzyska i już widać efekty: to najbardziej ruchliwe miejsce na całej II linii.
Bliżej się nie da
Niestety, Warszawa nie potrafi czerpać z dobrych doświadczeń. Cierpieć będą przez to pasażerowie, zwłaszcza na Woli, gdzie metro skrzyżuje się z dwiema liniami kolejowymi.
Do 2023 roku kolejarze planują budowę nowego przystanku w pobliżu wiaduktu ulicy Górczewskiej, niedaleko centrum handlowego Wola Park. Peron dla wysiadających z pociągów jadących od strony Pruszkowa powstanie po północnej stronie wiaduktu, natomiast drugi znajdzie się po południowej stronie.
Nie powstanie tam za to na pewno węzeł przesiadkowy z prawdziwego zdarzenia. Ci, którzy wysiądą z pociągu, do planowanej stacji metra będą mieli około 300 metrów.
Jak przekonują urzędnicy, to najmniejsza odległość, w jakiej da się zbudować przystanki. - Nie możemy zbliżyć ich bardziej, bo wówczas perony metra musiałby zostać zbudowane na łuku - mówi Cyryl Wojewódzki z biura prasowego Metra Warszawskiego. Tak, jak na stacji Politechnika. - Wielu pasażerów, szczególnie osoby o ograniczonych możliwościach poruszania się, narzeka, bo na łuku zwiększa się odległość pomiędzy krawędzią peronu a podłoga wagonu - wyjaśnia Wojewódzki.
Ratusz zwraca z kolei uwagę, że między stacjami zostać musi wolna przestrzeń na planowaną w bliżej nieokreślonej przyszłości trasę N-S.
Koło wygodniejsze
Nieco lepiej będzie na wysokości stacji PKP Warszawa Koło. Stacja metra Moczydło zaplanowana jest 100 metrów dalej, pod skrzyżowaniem Górczewskiej z al. Prymasa Tysiąclecia.
Jak tu będzie wyglądać przesiadka do pociągów? Ze wstępnych planów wynika, że ze stacji metra wyjedziemy w pobliżu wejścia na stację PKP. Dziś prowadzą na nią strome i dość wysokie schody, ale to ma się zmienić. - Stacja Koło przejdzie modernizację, która dostosuje ją do potrzeb niepełnosprawnych. Będą windy lub pochylnie, podróżni nie będą skazani tylko na schody - obiecuje Maciej Dutkiewicz, rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe.
- Na pewno powstaną zadaszenia, aby ułatwić przesiadkę. To będzie prawdziwy węzeł przesiadkowy – dodaje Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.
Koordynowali, choć tego nie widać
- Wygląda to tak, jakby obie firmy próbowały przeprowadzić swoje inwestycje po linii najmniejszego oporu - komentuje Wojciech Tumasz, ze stowarzyszenia SISKOM.
Jego zdaniem, budując nowe przystanki należy dążyć do ich pełnej integracji. - Tak aby powstawały wygodne węzły przesiadkowe, gdzie odległość od wyjścia ze stacji metra do przystanku kolejowego czy autobusowego nie jest większa niż 50 metrów. Tylko wtedy ludzie będą chcieli z nich korzystać.
Ale Metro Warszawskie na temat koordynacji wypowiadać nie chce się w ogóle. - My jesteśmy tylko inwestorem zastępczym - ucina Wojewódzki i po więcej szczegółów odsyła do ratusza.
- Lokalizacja stacji to kompilacja różnych wymogów, które musimy spełnić. Zawsze bierzemy pod uwagę plany innych spółek. Konsultowaliśmy się z kolejarzami – zapewnia z kolei Milczarczyk.
Kolejarze po swojemu
Gorzej może być za to na Pradze. Jak zwrócił niedawno uwagę portal tustolica.pl, tam równie niepraktyczne rozwiązanie przeforsowali kolejarze. Na linii obwodowej będą budować przystanek PKP Warszawa Stalowa. Perony będą po obu stronach torów, wzdłuż supermarketu i jego parkingu. Niestety, będą oddalone o kilkaset metrów o stacji metra przy Szwedzkiej i przy Pratulińskiej.
Co więcej, przystanek umiejscowiony jest tak, że nie pozwoli w przyszłości na stworzenie wygodnej przesiadki do pociągów jadących z dworca Wileńskiego. Nawet gdyby na tej linii powstał przystanek, to do PKP Warszawa Stalowa dojść trzeba będzie przechodząc przez Radzymińską.
Ratusz tłumaczy, że i tu oddalenie stacji jest niezbędne. – Między dwoma przystankami metra i planowaną stacją Stalowa musi pozostać rezerwa terenowa pod ulicę Tysiąclecia oraz część Obwodnicy Śródmiejskiej – ucina rzecznik ratusza.
Wyjścia pomogą?
Brak koordynacji razi tym bardziej, że rozbudowa II linii metra i inwestycje PKP będą realizowane niemal w tym samym czasie. Ale wszystko wskazuje, że przesunięcia nie są już możliwe i spacerów między przystankami nie unikniemy.
Sytuację mogą delikatnie poprawić projektanci nowych stacji, umieszczając wyjścia jak najbliżej wygodnych przesiadek. - Zgodnie z regulaminem konkursu jednym z kryteriów oceny prac konkursowych jest powiązanie metra z innymi środkami komunikacji publicznej – przekonuje Cyryl Wojewódzki z warszawskiego metra.
To samo obiecują kolejarze. - Przy stacji Stalowa cały czas trwają prace projektowe. Naszym celem jest usytuowanie wyjść tak, by jak najbardziej skrócić drogę między peronem kolejowym a stacją metra - zapewnia Dutkiewicz.
Jednak mieszkańcy muszą uzbroić się w cierpliwość, jeśli chodzi o konkrety. - Szczegółowe plany obejmujące usytuowanie stacji, w tym wejść i wyjść, zostaną przekazane przez uczestników konkursu na projekt w późniejszym terminie - odpowiada zdawkowo Wojewódzki.
Jakub Baliński /r