Jak informuje rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, podejrzewany o zabójstwo swojego kolegi Emil B. już wcześniej miał problemy z prawem. Praski sąd rodzinny zajmował się nim dwukrotnie. Chodziło o naruszenie nietykalności cielesnej i picie alkoholu.
16-letni Kuba zmarł w piątek przed południem w sali lekcyjnej w gimnazjum, którego był uczniem. Chodził do trzeciej, ostatniej klasy. Zginął od ciosów nożem, które zadał jego o rok młodszy kolega Emil - uczeń 8. klasy podstawówki. Obie placówki są połączone, mieszczą się przy ulicy Króla Maciusia I w Wawrze.
Policja i prokuratura nie mają wątpliwości co do przebiegu tragicznych wydarzeń. Nie do końca jest jednak pewne, co do nich doprowadziło.
Nie ma za to żadnych wątpliwości, że 15-letni Emil, który zadawał ciosy, już wcześniej miał problemy z prawem.
Przejawy demoralizacji
Informuje o tym w rozmowie z tvnwarszawa.pl sędzia Marcin Kołakowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.
Po raz pierwszy 13-letni wówczas Emil stanął przed sądem w czerwcu 2017 roku.
- Chodziło o to, że razem z innymi osobami naruszył nietykalność cielesną innej osoby - mówi sędzia Kołakowski. Do zdarzenia, jak informuje, doszło poza szkołą, choć w jej pobliżu. - Emilowi B. udzielono upomnienia - podaje rzecznik sądu.
W 2018 roku nastolatkiem po raz kolejny zajął się sąd. 14-letni wtedy chłopak pił alkohol, awanturował się.
- Sąd uznał, że Emil B. wykazał przejawy demoralizacji. Postępowanie zostało jednak umorzone - mówi Kołakowski.
Zapytaliśmy, co było powodem tej decyzji. Rzecznikowi sądu nie udało się w poniedziałek tego wyjaśnić. Część akt dotyczących Emila B. nie była tego dnia dostępna dla służb prasowych sądu.
Jak informuje sędzia Kołakowski, Emil B. nie był pod stałym nadzorem kuratora.
"Widziałam jego twarz"
Na temat piątkowych wydarzeń z uczniami zespołu szkół rozmawiała Maria Mikołajewska, reporterka TVN24. Do zbrodni doszło na oczach wielu świadków.
- Zaczęli się szarpać i ja wtedy tam poleciałem. Kuba już leżał blady na podłodze. Widziałem, jak leży z otwartymi oczami - relacjonował jeden z uczniów.
- Widziałam jego twarz. Pluł krwią - powiedziała inna uczennica. Ktoś inny widział jeszcze zakrwawiony nóż.
Jeden z uczniów zapamiętał Emila, który chwilę po zdarzeniu wciąż był na szkolnym korytarzu. - Był spokojny - mówił.
Emil miał indywidualny tok nauczania. Do dyrekcji wpływały na niego skargi. Jedną z takich skarg złożyła opiekunka prawna zmarłego nastolatka. W piątek, w dniu, w którym zginął, była w szkole, żeby porozmawiać o groźbach, które wysyłał Emil. W jednej z nich sugerował, że następnego dnia o Kubie będzie głośno.
Za pośrednictwem stołecznego ratusza próbowaliśmy zweryfikować te informacje w szkole. W imieniu urzędu i szkoły Katarzyna Pienkowska z wydziału prasowego magistratu napisała nam w esemesie: "Sprawą zajmują się policja i prokuratura. Nie będziemy jej komentować".
Policja zabezpieczyła już rozmowy obu nastolatków z komunikatorów internetowych.
Motyw
W dwóch niezależnych źródłach potwierdziliśmy, że jednym z motywów, które śledczy biorą pod uwagę, są rozliczenia za narkotyki.
Wykluczyli z kolei, jakoby motywem zbrodni miały być kwestie narodowościowe. Nie ma żadnych dowodów na to, że Emil zaatakował Kubę, ze względu na to, że ojciec tego drugiego nie jest Polakiem (pochodzi z Bliskiego Wschodu).
Po zdarzeniu przed szkołą zapłonęły znicze, przyniesiono też kwiaty, zdjęcia zmarłego Kuby i jego całej klasy. Na fotografii twarz Kuby jest w czerwonym sercu. Chłopiec uśmiecha się.
Jego koledzy i koleżanki napisali:
"To, co się stało wczoraj [w piątek - red.], nigdy nie powinno mieć miejsca. Ta tragedia dotknęła każdego. Nie znamy bardziej miłej, kochanej osoby niż Kuba. Pełny szacunku dla kobiet, zawsze uśmiechnięty i wesoły, chętny do pomocy, nieważne, za jaką cenę. Jak każdy popełniał błędy, lecz zawsze starał się je naprawiać. Na pewno nie zasłużył na to, co go spotkało. Na zawsze w naszych sercach. Kochamy Cię, III a".
kz/pm