22 lata spóźnienia, ale w końcu się udało. W sobotnią noc Warszawa wyłączała system - hucznie świętowała rocznicę wyborów do sejmu kontraktowego. W dawnym Hotelu Europejskim był koncert życzeń sprzed lat, na ekranach przeboje PRL-owskiej ramówki. Nawiązaniem do minionej epoki były także kolejki na dach i ciepłe piwo.
- Taka impreza powinna się odbyć w czerwcu 1989 roku - przekonywali organizatorzy. I namawiali warszawiaków do świętowania na wesoło tego, co trochę umknęło nam 22 lata temu, gdy w czerwcowych wyborach do sejmu swoich ludzi wprowadziła Solidarność.
Zabawa trwała przez całą sobotę na Trakcie Królewskim i w Domu Spotkań z Historią przy ulicy Karowej. Wieczorem przeniosła się do budynku dawnego Hotelu Europejskiego. O godz. 21.00 zaczęli docierać goście. Wewnątrz witali ich Wilk i Zając, których przygody wyświetlano na ścianach. Wiele osób chciało skorzystać z atrakcji, które odbywały na dachu hotelu. Szybko utworzyła się duża kolejka, poniewaz ochrona nie dopuszczała, żeby na tarasie przebywało więcej, niż 50 osób. Kolejne mogły wchodzić dopiero, gdy inne wyszły.
Kolejka na Matplanetę
Ci, którym starczyło cierpliwości, na tarasie spotkać mogli na przykład Pi i Sigmę. - Przepytują ludzi z preferencji telewizyjnych w PRL-u - relacjonował dziennikarz tvnwarszawa.pl Piotr Bakalarski. Na odbiornikach ustawionych na tarasie można też było obejrzeć sentymentalne powtórki hitowych peerelowskich programów.
Główna część imprezy odbywała się tymczasem w sali dancingowej. Najpierw z głośników popłynęły italo disco i wiersze. Potem za konsoleta stanął DJ Envee. Na parkiecie pojawił się między innymi były prezydent Warszawy Marcin Święcicki. Na sali widzieliśmy również szefa gabinetu Hanny Gronkiewicz-Waltz Jarosława Jóźwiak i jej byłego rzecznika Tomasza Andryszczyka. Przed godz. 23 didżeja zespół jazzowo-coverowy.
Goście mogli też brać udział w krótkich scenkach teatralno-telewizyjnych. Aktorzy odgrywają epizody z "Jacka i Agatki", "Pi i Sigmy" czy "Studia Sport". Każdy mógł się do nich przyłączyć.
O północy na scenę wszedł wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński. Wzniesiono toast za wolność i symbolicznie wyłączono system. Po kilku minutach na parkiet spadło biało-czerwone konfetti.
Surowa ochrona, atrakcji mniej
Chociaż w sali dancingowej nie ograniczano liczby osób, na początku imprezy pojawił się inny problem. - Z konsumpcją nie wejdziesz. Drzwi strzegą ochroniarze - opisywał nasz dziennikarz. Po 22.00 dyrekcja zmieniła zdanie i "konsumujący" mogli dołączyć do pozostałych.
Gorliwość ochrony sprawiała problem także palaczom, którzy po każdym wyjściu na papierosa, znów musieli przechodzić kontrolę. - Sprawdzają aparat, czy bomby nie wnoszę - narzekał jeden z nich. - W porównaniu do poprzednich edycji, atrakcji raczej mało. Jedyna szansa, że parkiet się rozrusza - dodał.
js/roody