W zeszłym sezonie krakowianie przegrali u siebie z Legią po niesłusznie uznanym golu. Mecz sędziowali również arbitrzy pola karnego i właśnie jeden z nich nie zauważył, że przy bramce dla gości Artur Jędrzejczyk dośrodkował zza linii końcowej.
W niedzielę dodatkowych sędziów już nie było, podobnie zresztą jak Jędrzejczyka, który latem odszedł do Rosji, mimo to przez większość spotkania dominowali mistrzowie Polski. Piłkarze Jana Urbana stworzyli sobie kilka niezłych okazji, ale zabrakło im skuteczności.
Brzyski bliski gola sezonu
Dwa gole powinien zdobyć Wladimer Dwaliszwili, który kompletnie niepilnowany w polu karnym uderzał prosto w rywali. Bramkę sezonu mógł strzelić Tomasz Brzyski, który cudownie przymierzył zza pola karnego z woleja nożycami, Michał Miśkiewicz zdołał jednak przenieść piłkę nad poprzeczką.
Wisła spokojnie czekała na swoją okazję. Doczekała się jej, bo Urban po raz kolejny postawił na Michała Żyrę, a ten po raz kolejny sprezentował rywalom gola. W czwartek jego błąd kosztował warszawian porażkę z Apollonem, w niedzielę przez niego przegrali w Krakowie.
Znów przegrali przez Żyrę
Skrzydłowy Legii stracił głupio piłkę w środku pola, Łukasz Garguła natychmiast uruchomił prostopadłym podaniem Pawła Brożka, a ten w sytuacji sam na sam huknął koło ucha Wojciechowi Skabie.
Krakowianie dzięki zwycięstwu wskoczyli na trzecie miejsce w tabeli i pozostają niepokonani. Gdyby ktoś przed sezonem powiedział, że ekipa Franciszka Smudy w jedenastu meczach nie poniesie porażki i straci tylko pięć goli, to pewnie zostałby uznany za wariata.
iwan