- Mamy zniszczoną drogę i chodnik, a podczas roztopów brodzimy w błocie - żalą się mieszkańcy Zielonego Ursynowa. Na ich osiedlu od trzech lat powstaje wiadukt i powstać nie może. Kolejarze obiecują teraz, że budowa skończy się wiosną. - Którego roku? - dopytują mieszkańcy.
Spotykamy się przy kilkunastometrowej ścianie. To część nowego wiaduktu na ulicy Karczunkowskiej, na Zielonym Ursynowie, na zachód od Puławskiej.
Budowany wiadukt ma usprawnić dojazd do głównej arterii dzielnicy, z której codziennie korzysta wielu kierowców jadących do centrum. Do tej pory w tym miejscu był przejazd kolejowy.
Okoliczni mieszkańcy wraz z rozpoczęciem budowy - wiosną 2016 roku - stracili dostęp do ulicy Karczunkowskiej. Otwarto prowizoryczny, utwardzony przejazd, z którego muszą korzystać, ponieważ innego wyjazdu z osiedla nie ma. Lokalne ulice w tej okolicy kończą się ślepo - polami.
Budowy jednak do tej pory nie zakończono, choć kolejarze już trzykrotnie obiecywali zakończenie prac.
"Opieszałe prace"
- Prace przebiegają wolno, opieszale. Wygląda to tak, jakby wszystko odbywało się na dziko. Widzimy, że przyjeżdża jedna firma, narobi bałaganu i odjeżdża, później przyjeżdża następna - komentuje Paweł Osiński, jeden z mieszkańców.
Mijają nas ludzie, którzy idą do jedynego sklepu w okolicy. Żeby tam dotrzeć, przechodzą kilkaset metrów po zamarzniętym błocie, wśród maszyn. Teraz z powodu mrozu jest trochę łatwiej. Znacznie gorzej jest w czasie deszczu.
Biegnący wzdłuż Karczunkowskiej chodnik już pierwszego dnia prac został rozebrany.
Podchodzi do nas starsza kobieta. - Nie mam własnego samochodu i chodzę pieszo. W wyniku budowy powstało błoto. Jest go pełno i jest śliskie. Kiedy spadł śnieg, sytuacja się wzmogła. Mam problem, żeby bezpiecznie dotrzeć do autobusu. Na osiedlu są osoby, które poruszają się o lasce - zwraca uwagę.
"Patrzę na buty"
- Nosimy ze sobą dodatkowe buty - mówią mieszkańcy o swojej drodze na przystanek do jedynego autobusu. Tym autobusem do szkoły jeżdżą też uczniowie.
Jeden z nich na spotkanie przyszedł z matką.
- Jak wygląda twoja droga do szkoły? - pytamy.
- Beznadziejnie się chodzi do szkoły. Pierwsze co robię, kiedy wracam do domu to patrzę na buty, jakie mam brudne - odpowiada.
- Jak dla mnie totalna tragedia - ocenia.
Kolejni mieszkańcy żalą się, że ich osiedle od kilku lat jest placem budowy. - Tiry dowożące materiały wjeżdżają na naszą ulicę. Finał był ostatnio taki, że sąsiadka miała zerwaną linię telefoniczną - opowiada.
Kiedyś, jak twierdzą mieszkańcy, było jeszcze gorzej. Podczas prac zostały wyłączone latarnie, więc ludzie przy głębokich wykopach chodzili z latarkami.
- Jak koparka czy dźwig się rozstawiły, to myśmy czekali mniej więcej 25 minut, aż pewien cykl się skończy. Ludzie nawet samochody musieli już zmieniać, bo były takie dziury, że wszystkim skrzypią zawieszenia. Kiedy to się wreszcie skończy? - pyta inny.
Jak pozwoli pogoda
O odpowiedź na pytania mieszkańców poprosiliśmy kolejarzy. Termin zakończenia prac był już kilkukrotnie przekładany. Ostatnio, PKP Polskie Linie Kolejowe obiecywały, że wiadukt będzie gotowy latem 2018 roku, czyli pół roku temu.
Kolejne opóźnienia tłumaczyli m.in. kolizjami z sieciami elektrycznymi i wodociągowymi, które wymusiły na wykonawcy zmiany w projektach, co przełożyło się na harmonogram inwestycji.
Dodatkowo, problemem była budowa nowego osiedla w sąsiedztwie inwestycji, co niosło za sobą konieczność wprowadzenia kolejnych zmian w projekcie.
Co dalej?
- Została już wykonana cała konstrukcja wiaduktu drogowego. Gotowe są podjazdy dla samochodów i schody dla pieszych. Na podjeździe od strony wschodniej zamontowane zostały balustrady i oświetlenie. Postawiono również wiaty przystankowe komunikacji miejskiej - mówi Karol Jakubowski z PKP PLK. - Trzeba jeszcze położyć nawierzchnię asfaltową.
- Kiedy to się stanie? - pytamy.
- Kiedy pozwoli na to pogoda, czyli kiedy temperatury będą na plusie. Zakończenie wszystkich robót i oddanie obiektu do użytku planowane jest na wiosnę tego roku - odpowiada Jakubowski.
Mieszkańcy czekają.
Klaudia Ziółkowska