Prokuratura postawiła 12 zarzutów Janowi S., zatrzymanemu w piątek w Milanówku. Jak podaje policja, w środowisku handlarzy narkotyków 29-latek określany był mianem "króla dopalaczy".
O zatrzymaniu mężczyzny informowaliśmy wcześniej na tvnwarszawa.pl. Mężczyzna był poszukiwany dwoma listami gończymi, dwoma Europejskimi Nakazami Aresztowania oraz czerwoną notą Interpolu.
"Na ucieczkę nie miał szans"
29-latek został ujęty przez policjantów Komendy Stołecznej Policji. W poniedziałek zdradzili oni szczegóły akcji w Milanówku, w której wspierali ich funkcjonariusze z Grodziska Mazowieckiego.
- W pewnym momencie funkcjonariusze zauważyli młodego mężczyznę, który wybiegł z obserwowanej posesji, kierując się w stronę pobliskich zabudowań. Na ucieczkę nie miał jednak szans. Kryminalni po krótkim pościgu zatrzymali go w pobliżu ogrodzenia cmentarza miejskiego - relacjonuje Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. - W czasie zatrzymania 29-latek zachowywał się agresywnie, próbując się wyswobodzić i licząc zapewne na szansę ucieczki. Na to jednak było za późno - dodaje.
Zatrzymany został przewieziony do siedziby stołecznej policji. Jak zaznacza Mrozek, ze względu na jego zachowanie, policjanci użyli kajdanek zespolonych i specjalnego kasku, który chroni przed samookaleczaniem i atakiem na konwojentów.
Handel dopalaczami, olbrzymie zyski, tysiące narażonych osób
W poniedziałek w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Praga Północ odbyło się przesłuchanie 29-latka. Prokurator przedstawił mu łącznie 12 zarzutów. Grozi mu do 15 lat więzienia.
- Zarzuty dotyczą kierowania zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się handlem dopalaczami i narkotykami oraz ich przemytem, prania brudnych pieniędzy, a także narażenia ponad 16 tysięcy osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia poprzez wprowadzenie do obrotu dopalaczy charakteryzujących się szczególną szkodliwością dla zdrowia konsumentów - informuje Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Zdaniem śledczych Jan S. uczynił sobie stałe źródło dochodu z handlu dopalaczami. Jego grupa działała co najmniej od 2015 roku. Jak podaje policja, importowała ona substancje z innych krajów, a po przepakowaniu rozprowadzała je wśród klientów. Oferty ich sprzedaży zamieszczano w sklepach internetowych, przez co dopalacze mogły docierać do klientów z niemal całego świata.
- Sprzedający nie informowali nabywców o zagrożeniach oraz niepożądanych skutkach związanych z zażyciem sprzedawanych środków odurzających i substancji psychotropowych. Co więcej, we wrześniu 2017 roku przestępcy rozpoczęli sprzedaż dopalaczy o nazwie BUC-3 i BUC-8 zawierających między innymi fentanyl, którego zażywanie skutkowało zgonem kilku osób, w tym nieletnich - zaznacza Saduś.
Dodaje też, że przestępcza działalność mężczyzny wiązała się z "olbrzymimi zyskami". - Tylko jeden sklep prowadzony przez grupę przez 14 miesięcy działalności wygenerował przychód w wysokości blisko 17 milionów złotych - wskazuje. Dla pokazania skali działalności grupy, stołeczna policja podaje, że tylko do marca 2018 roku z jednego z europejskich krajów, członkowie grupy sprowadzili prawdopodobnie ponad 800 kilogramów nielegalnych substancji.
Śledztwo w sprawie grupy Jana S. zostało wszczęte po tym, jak w drugiej połowie września 2017, w jednym z mieszkań na Targówku znaleziono zwłoki 16-letniego chłopca. W pobliżu ciała policjanci odkryli opakowania zwierające dopalacze. O efektach pracy policji i prokuratury informowaliśmy wcześniej na tvnwarszawa.pl.
Podżeganie do zabójstwa ministra i policjantów
Prokuratura zapowiada, że jeszcze w poniedziałek zostanie skierowany wniosek do sądu o tymczasowy areszt dla 29-latka.
To jednak nie wszystko, bo równolegle w jego sprawie toczy się drugie postępowanie. W rozmowie z tvnwarszawa.pl Marcin Saduś potwierdził, że dotyczy ono podżegania do zabójstwa kilku osób, w tym ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Mężczyzna w najbliższych dniach zostanie przewieziony do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, która jest gospodarzem drugiego śledztwa.
W wyjaśnienie tej sprawy zaangażowani są też policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym KSP, bo 29-latek miał też zlecić zabójstwo funkcjonariuszy stołecznej policji.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP