- To nie jest tak, że im więcej prac domowych, tym lepsze wyniki uczniów - twierdzi radna Dorota Łoboda i proponuje program pilotażowy "Szkoła bez zadań domowych". Zainteresowanych jest ponad 30 szkół.
- Te szkoły, które wezmą udział w pilotażu, przez cały rok będą wdrażały ten projekt przy wsparciu ekspertów. Mamy nadzieję, że pod koniec roku szkolnego wypracujemy gotową bazę rozwiązań – dodaje radna.
Siedem godzin tygodniowo
- Prace domowe zawsze budziły wiele kontrowersji i są zawsze powodem wielu konfliktów pomiędzy rodzicami i dziećmi, rodzicami i nauczycielami - kontynuuje Łoboda.
Badania OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) wykazują, że polscy uczniowie spędzają na odrabianiu prac domowych średnio około siedem godzin tygodniowo. W krajach z wyższym poziomem edukacji, takich jak Finlandia, ponad połowę mniej.
- To nie jest tak, że im więcej prac tym lepsze wyniki – komentuje radna i dodaje, że zainspirowana między innymi powyższymi badaniami, postanowiła sprawdzić, czy da się zmienić model nauczania w polskich szkołach.
Trzy założenia pilotażu
Jak wyjaśnia Łoboda, w nowym programie nie chodzi o to, żeby prac domowych nie było wcale. Radna mówi o trzech podstawowych założeniach, które ma on spełniać. Pierwsze, to mniejsza liczba zadań do zrobienia. - W klasach jeden - trzy maksymalnie 10 minut dziennie. Tyle absolutnie wystarczy, nie należy obciążać dzieci – mówi Łoboda.
Drugie to możliwość odrobienia lekcji samodzielnie przez dziecko. - Nie tak, że cała rodzina jest w to zaangażowana. Niektóre dzieci nie mają nikogo, kto im może pomoc, w związku z czym mają coraz gorsze wyniki w szkole – dodaje.
Ostatnim założeniem jest to, że zadania domowe powinny służyć uczniom i wspierać proces nauczania. – Dzieci powinny zdobywać wiedzę metodą projektową, a lekcje nie powinny być zadawane z dnia na dzień, ani na weekendy - podsumowuje radna.
Jak wyjaśnia, program dotyczy głównie prac pisemnych, lecz nie tylko. – Chodzi też o to, by nauczyciele konsultowali się ze sobą, żeby uczniowie nie mieli nauki z kilku przedmiotów naraz – dodaje.
Można dołączyć w każdym momencie
W środę odbyło się pierwsze spotkanie warsztatowe, na którym pojawili się przedstawiciele 37 placówek z dziewięciu dzielnic. - Zainteresowanie jest olbrzymie, zebrała się pełna sala nauczycieli, którzy chcą przystąpić do projektu – mówi radna i dodaje, że uczniowie "są nim niezwykle podekscytowani".
Przystąpienie do projektu rozważa obecnie 31 szkół podstawowych nr: 61, 65, 87, 92, 94, 98, 103, 107, 112, 118, 120, 138, 141, 143, 152, 154, 163, 203, 204, 215, 227, 257, 264, 267, 312, 314, 321, 323, 342, 344, 366 i Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 9. Poza tym: VII Liceum Ogólnokształcące, CLX Liceum Ogólnokształcące, XIV Liceum Ogólnokształcące, XXXIV Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi oraz Zespół Szkół Samochodowych i Licealnych nr 3.
Kolejne szkoły w każdym momencie mogą przystąpić do programu, który trwać będzie do końca obecnego roku szkolnego. - Wystarczy zgłosić się do biura edukacji. Tam uzyska się wszystkie potrzebne informacje - informuje Łoboda. I dodaje, że miasto nie narzuca gotowych rozwiązań. - Każda szkoła wypracowuje własny model w porozumieniu z nauczycielami, uczniami i rodzicami, przy wsparciu ekspertów z miasta – wyjaśnia.
Najmniej zadań - najwyższa średnia
Radna miasta na koniec przytacza historię sprzed kilku lat.
– Doświadczyłam tego razem z moja córką, która jest pierwszym rocznikiem zreformowanej szkoły. Bardzo wiele godzin spędzała na lekcjach i pracach domowych – opowiada. I dodaje, że rodzice tej konkretnej klasy zbuntowali się i zwrócili z prośbą do nauczycieli, żeby prace zadawane były wyłącznie dla chętnych.
- Nie powiem, że zgodzili się bez oporów, ale dyrekcja stanęła po naszej stronie – dodaje. I mówi o efektach: - Klasa na koniec roku uzyskała najwyższą średnią, najlepsze wyniki i najwięcej nagród.
- To efektywniejsza nauka - lepiej chłonie się wiedzę, bo ma się czas na odpoczynek – podsumowuje.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24