Od prawie 20 lat spektakl teatralny jest ważnym punktem programu obchodów kolejnych rocznic Powstania Warszawskiego. W tym roku muzeum zaprosiło do współpracy Michała Zadarę, nie po raz pierwszy. Wystawiona 12 lat temu w Sali pod Liberatorem "Awantura Warszawska. Waszyngton - Moskwa - Londyn" była produkcją zrealizowaną z ogromnym rozmachem. Akcja rozgrywała się na pięciu scenach jednocześnie. Były też kamery i wielki ekran. "Cisza" będzie zupełnie inna, na co wskazuje już sam tytuł.
- Bardzo dobrze wspominamy, ja i władze muzeum, tamtą współpracę. Rzeczywiście był to spektakl monumentalny, opowiadał o telegramach krążących między Stalinem, Rooseveltem a polskim rządem w Londynie. Teraz interesują mnie w teatrze inne rzeczy - mówił po wtorkowej próbie medialnej Michał Zadara.
Najpierw dużo słów...
"Cisza" składa się z dwóch różnych części. W pierwszej pada dużo słów, ma formę wykładu w audytorium. Aktorka opowiada o losach niemieckich zbrodniarzy, którzy po wojnie umościli się nowej rzeczywistości. Okazała się dla nich spokojna, bogata, pełna uznania, spełnienia, zaszczytów. Tu padają nazwiska niemieckich ojców amerykańskiego programu kosmicznego. Ich twarze widzimy na dużym ekranie, wszak dziś podczas wykładu nie może zabraknąć prezentacji.
- Spektakl opowiada o sprawiedliwości, o naszym ludzkim poczuciu, że jeśli ktoś dokonał wyjątkowego świństwa, to powinien ponieść wyjątkową karę. Ale tak świat nie działa. Opowiadamy o zbrodniarzach, którzy działali w tych okolicach, a nie zostali osądzeni, uniknęli sprawiedliwości - tłumaczył Zadara.
...potem kompletna cisza
Druga część zacznie się po krótkiej przerwie w innej przestrzeni, zaaranżowanej bardziej teatralnie. Akcja jest inspirowana książką Krzysztofa Kąkolewskiego "Co u pana słychać?". Reporter opisywał w niej swoje spotkania z hitlerowcami trzy dekady po wojnie. W tym akcie nie padnie żaden dźwięk. Milczeć będą aktorzy i aktorka, milczeć będą też przedmioty, bo rekwizyty i elementy scenografii zostały odpowiednio wytłumione.
- Ta część jest w całości opowiadana w ciszy, bo to, czego mi brakowało w konfrontacji tych dwóch ludzi (dziennikarza i hitlerowca - red.), to perspektywa ofiar. Zastanawiałem się, jak opowiedzieć obecność ofiar - wyjaśniał Michał Zadara. Tak wpadł na pomysł, że ofiary najlepiej wyrażać będzie grobowa cisza. Jak zauważył, w historii teatru prawdopodobnie nie było spektaklu, podczas którego nie padnie żaden dźwięk.
Nazwać i ścigać zbrodnię
Reżyser przyznał, że sięgnięcie po tekst Krzysztofa Kąkolewskiego, wielkiego, ale nieco zapomnianego autora, wyszedł od muzealników.
- Powiedzieli: może w kontekście zbrodni, które dzieją się teraz w Ukrainie przeczytałbyś Kąkolewskiego i zastanowił się, jaki jest los zbrodniarzy wojennych w świecie? - wspominał Zadara. I zauważył, że chociaż świat wciąż nie jest sprawiedliwy, to można dostrzec przynajmniej jedną pozytywną zmianę.
- Gdy Kąkolewski odwiedzał zbrodniarzy niemieckich nie istniał Międzynarodowy Trybunał Karny. To jest fundamentalna różnica dla historii świata. W tym momencie, gdy dzieją się zbrodnie w Ukrainie, prokuratorzy z trybunału mogą na bieżąco zbierać ich dowody. To oczywiście nie zapobiega zbrodniom, natomiast daje nam szansę, żebyśmy nazwali rzeczy po imieniu, o co prosił nas Tadeusz Różewicz w "Ocalonym" - klarował reżyser. - Dzisiaj mamy pojęcia zbrodni przeciwko ludzkości i ludobójstwa, stworzone zresztą przez Polaków Rafała Lemkina i Herscha Lauterpachta - zauważył.
Premiera o północy
W obsadzie znaleźli się: Barbara Wysocka, Jacek Poniedziałek, Rafał Stachowiak i Mariusz Zaniewski. Zgodnie z tradycją obchodów rocznicy powstania premiera spektaklu odbędzie się 1 sierpnia o północy. Potem "Ciszę" będzie można obejrzeć jeszcze cztery razy: 3, 4, 5 i 6 sierpnia. Bilety można kupować na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego.
Autorka/Autor: Piotr Bakalarski
Źródło: tvnwarszawa.pl