Na pięciu scenach i wielkim ekranie rozegra się "Awantura Warszawska. Waszyngton – Moskwa – Londyn". Spektakl tetralny przygotowany przez Michała Zadarę będzie jednym z najciekawszych punktów programu tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Publiczność może krążyć między aktorami, bo miejsca nie zostały wyznaczone. Rządzić będzie chaos. Premiera 1 sierpnia o północy.
- Stało się tradycją, że co roku zapraszamy reżysera, żeby językiem dramatycznym skomentował tematykę Powstania Warszawskiego - mówił podczas konferencji prasowej Dariusz Gawin, wicedyrektor muzeum. Tradycją stało się również to, że instytucja stawia na reżyserów młodych i niepokornych, a spektakle odbiegają od romantycznej wizji powstania i bywają brutalne. Tak było, gdy w 2004 roku Jan Klata ukazał mord z niemieckiego punktu widzenia w "Trumfie Woli", czy w zeszłorocznym "Opowiem Wam bajkę" Pawła Łysaka, upominającego się o dziecięce ofiary powstania.
Światowe ujęcie
W tym roku muzeum zaprosiło do współpracy Michała Zadarę, który zrezygnował z lokalnej perspektywy i postanowił spojrzeć na powstanie z góry, a Sala pod Liberatorem wydaje się do tego idealna. Reżyser skupił się na międzynarodowym aspekcie Powstania Warszawskiego, czym zaskoczył nawet muzealników.
Tekst sztuki "Awantura Warszawska. Waszyngton – Moskwa – Londyn" został oparty na dokumentach i korespondencji Winstona Churchilla, Józefa Stalina, Franklina Roosevelta i polskich dowódców. - Spektakl odbywa się jednocześnie na kilku scenach. Kwestie często nakładają się na siebie, dlatego nie da się go obejrzeć w całości – tłumaczy reżyser.
Forma ma oddawać chaos wojny. Na pięciu scenach 11 aktorów odgrywa 28 historycznych postaci. O zmianie roli świadczy wyłącznie trzymany w ręku kij z nazwiskiem na transparencie.
- Taka forma kojarzy mi się z czasami, kiedy zaczynałem słuchać radia. Miałem taki model, który nadawał równocześnie trzy stacje – wspominał Edward Linde-Lubaszenko. Aktor wciela się rolę Roosevelta, do którego ma osobisty sentyment. – Jako dziecko jadłem różne smaczne rzeczy z paczek UNRA. Mama mówiła, że to od Roosvelta. Chociaż tyle mogę zrobić, żeby mu się odwdzięczyć – żartował Linde–Lubaszenko.
Miejsca nienumerowane
Widzowie mogą oglądać spektakl zarówno chodząc między aktorami, grającymi postaci historyczne, jak i jego transmisję na kinowym ekranie, jako montowany na żywo film. - Tam będzie główny oficjalny przekaz. To też symboliczne. Koniec końców o interpretacji rzeczywistości decyduje ten, kto montuje relację – zauważa Michał Zadara.
Reżyser przyznaje, że większość kamer ustawionych jest tam, gdzie zapadały decyzję, głównie u Stalina. Polscy dowódcy biegają między scenami i krzyczaną w próżnię.
- My tu nie wystawiamy sztuki. Korzystamy z dokumentów historyczny, do stworzenia spektaklu. Nie adaptujemy ich, aktorzy mówią je wprost. Staramy się stworzyć inną poetykę, niż tę którą można doświadczyć w teatrze – podsumowuje Zadara.
Premiera spektaklu odbędzie się o północy 1 sierpnia. Ci, którzy nie kupili biletu na premierę, mają szansę dostać się na przedstawienia grane 2, 3, 4 i 5 sierpnia o godz. 20.00. Wejściówki w cenie 10 zł są do nabycia w kasie Muzeum Powstania Warszawskiego.
Piotr Bakalarski