Przedstawicielka Agrounii do policjantów: Dlaczego państwo nas śledzą? Rzecznik tłumaczy

Trójka policjantów podążała ulicami Warszawy za Michałem Kołodziejczakiem z Agrounii
Kołodziejczak: sojusz z USA, silna pozycja Polski w Unii Europejskiej to jest nasza racja stanu
Źródło: TVN24
Trójka policjantów cały czas była niedaleko Michała Kołodziejczaka z Agrounii. Tłumaczyli, że "mają zgłoszenie o interwencji w okolicy". Rzeczniczka partii odpowiedziała, że zrobiła im zdjęcie dwie przecznice dalej. Do sprawy odniósł się rzecznik stołecznej policji.

Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, który wystartuje w wyborach z listy Koalicji Obywatelskiej, zorganizował w poniedziałek konferencję prasową przed siedzibą telewizji rządowej w Warszawie. Przedstawiciele Agrounii oskarżali pracowników telewizji o propagandowe, skrajnie krytyczne przedstawianie Kołodziejczaka po decyzji o starcie z list KO i "wtłaczanie w ludzi czystej nienawiści".

"Dlaczego państwo nas śledzą?"

Po konferencji Natalia Żyto, rzeczniczka prasowa Agrounii zamieściła na swoim koncie na platformie X dwuminutowe nagranie podpisane: "Wolna Polska, czy wolne żarty? Po konferencji przed TVP śledzą nas funkcjonariusze".

Na wideo widzimy trzech policjantów. Podchodzi do nich Żyto i pyta: "Dlaczego państwo nas śledzą?". W odpowiedzi słyszy, że funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o incydencie w okolicy. "Nie, chodzicie państwo za nami od TVP" - odpiera kobieta i argumentuje, że tym samym policjantom zrobiła zdjęcie dwie przecznice dalej. Oni jednak podtrzymują wersję o zgłoszeniu w okolicy.

Nagranie kończy się, kiedy Michał Kołodziejczak stoi za rogiem jednej z ulic, a chwilę później wychodzą ci sami policjanci.

"Chodzi o patrolowanie konkretnego rejonu, a nie śledzenie"

O sprawę zapytaliśmy Sylwestra Marczaka, rzecznika stołecznej policji.

- W miejsce wydarzeń medialnych, którym towarzyszą emocje, zawsze kierowane są dodatkowe siły. Policjanci z tak zwanych tras alarmowych otrzymują zgłoszenie od sztabów danych jednostek rejonowych o podjęcie stosownych działań. Chodzi o patrolowanie konkretnego rejonu, a nie śledzenie - stwierdził.

Czytaj także: