Komenda Stołeczna Policji komentuje sprawę zatrzymania Makarego Malakouskiego, białoruskiego opozycjonisty prześladowanego przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Białorusin został zatrzymany przez polską policję w niedzielę wieczorem. We wtorek mężczyzna opowiedział na konferencji prasowej, jak wyglądała interwencja policji z jego perspektywy.
Białoruski opozycjonista Makary Malakouski został zatrzymany w niedzielę wieczorem w Piasecznie. Informował policjantów, że posiada wizę humanitarną, ale mówił też o tym, że wnioskował o ochronę międzynarodową. Mimo tego policja zatrzymała go, powołując się na czerwoną notę Interpolu. O jej wystawienie wnioskował reżim Łukaszenki. Czerwoną notą oznaczeni są zwykle groźni przestępcy.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak pytany o to, czy wiza humanitarna i wniosek o ochronę międzynarodową Makarego oraz - owszem, czerwona, ale wystawiona przez reżim Łukaszenki nota - nie były wystarczającym argumentem, żeby go nie zatrzymać, odpowiedział: - Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że kiedy policjanci już podejmują interwencję, to dla nas istotne jest przede wszystkim podstawa danych czynności. Więc jeżeli policjantom w systemie pojawia się informacja wskazująca na to, że mamy do czynienia z osobą, która jest w zainteresowaniu Interpolu, to taka osoba po prostu powinna być zatrzymana i tak było w tym przypadku.
Dodał, że prawidłowe działanie polega na zatrzymaniu osoby i niezwłocznym poinformowaniu prokuratury. - I też tak czynności wyglądały - dodał policjant.
Komendant główny policji spotka się z sekretarzem Interpolu
Rzecznik KSP pytany o to, czy policjanci nie powinni zwrócić uwagi na polityczne wykorzystywanie czerwonej noty i czy nie zabrakło w tym przypadku jej oceny, mówił: - Na pewno musimy zwrócić uwagę na kilka elementów. Tym pierwszym elementem jest to, że policja jest podmiotem, którego zadanie jest zatrzymanie osoby, która jest poszukiwana.
Wskazał, że analiza podstaw do zatrzymania leży już po stronie prokuratury czy sądu. I dodał, że policja zdaje sobie sprawę z tego, jak "tego typu sytuacje są wykorzystywane". - Stąd między innymi sygnały z naszej strony kierowane do Interpolu. To również będzie przedmiotem rozmowy, która będzie prowadzona w szczycie, w którym uczestniczyć będzie chociażby komendant główny policji i sekretarz generalny Interpolu – zapewnił Marczak.
Wspomniał też o piśmie wystosowanym do ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego w lipcu - w związku z podobnymi sytuacjami. - My oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, jak to może wyglądać, ale przede wszystkim wiążą nas umowy, które obowiązują Polskę. My współpracujemy z Interpolem, współpracujemy z innymi instytucjami i my musimy wykonać to, co wynika z naszych przepisów – wyjaśnił dalej Marczak.
Podkreślił, że nie chodziło o to, że ktoś zlecił zatrzymanie Makarego. Zaznaczył, że informacja o czerwonej nocie Interpolu trafia do biura międzynarodowej współpracy Komendy Głównej Policji i dalej do właściwej komórki merytorycznej: komendy wojewódzkiej czy komendy stołecznej. - W przypadku komendy stołecznej, będzie to wydział wywiadu kryminalnego i stąd tam, gdzie mamy osobę, która jest w zainteresowaniu Interpolu, gdzie ona przebywa, tam do danej jednostki trafia dane pismo. W momencie kiedy oczywiście pojawia się informacja, że na terenie danej jednostki przebywa osoba poszukiwana, w miarę możliwości takie czynności musimy wykonać – wskazał.
Przedstawił też okoliczności zatrzymania Makarego, do którego doszło w niedzielę. - Policjanci przyszli przed godziną 22, pukali do drzwi i niestety nikt nie otwierał w związku z muzyką, która była włączona, ale cały przebieg interwencji był bardzo spokojny zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, bowiem policjanci przedstawili przede wszystkim powód czynności prowadzonej – relacjonował. Zaznaczył, że powodem nie było zakłócanie ciszy nocnej, ale wyłącznie z notą Interpolu.
W prokuraturze usłyszał, że może czuć się bezpiecznie, ale w Polsce
We wtorek po południu na konferencji prasowej Makary Małachowski opowiedział jak wyglądała interwencja policji z jego perspektywy.
- W niedzielę wieczorem w domu mieliśmy kolację, drzwi były otwarte. Nic nie wskazywało na to, że może zdarzyć się taka sytuacja. Nagle przyszła policja. Powiedziano, że gra głośna muzyka w mieszkaniu, choć nic takiego nie było i poproszono mnie o dokumenty. Przez długi czas oglądali mój paszport, a potem poproszono, żebym poszedł razem z policją do samochodu. Tam znowu oglądali moje dokumenty przez kilka minut i potem powiedziano, że jestem na liście Interpolu, co zgłosiło państwo białoruskie, że jestem zatrzymany i muszę jechać razem z nimi - relacjonował Małachowski.
Zaznaczył, że był bardzo zaskoczony i początkowo nie rozumiał co się stało, bo wszystko działo się tak szybko. Dodał, że przed wypuszczeniem w prokuraturze powiedziano mu, że obecnie jest całkiem wolną osobą, nie ma żadnej sprawy karnej przeciwko niemu i może czuć się bezpiecznie, ale tylko na terenie Polski. Bo jeśli pojedzie do innego kraju na terenie Unii Europejskiej, to może spotkać go taka sama sytuacja.
Jak informowaliśmy na tvn24.pl, Makary Malakouski, białoruski opozycjonista prześladowany przez reżim Alaksandra Łukaszenki został zatrzymany przez polską policję w niedzielę.
Opuścił już prokuraturę. Jego pełnomocniczka przekazała, że "został zwolniony bez zastosowania żadnych środków zapobiegawczych".
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24