- W porównaniu do wiosennej fali pandemii COVID-19 liczba interwencji warszawskiego pogotowia ratunkowego wzrosła o około 30 procent - poinformował Piotr Owczarski z wojewódzkiej stacji Meditrans.
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy na tvnwarszawa.pl o kolejkach karetek oczekujących przed szpitalnymi oddziałami ratunkowymi. Nasz reporter zarejestrował długi sznur ambulansów przy Szpitalu Czerniakowskim na Stępińskiej. Pisaliśmy również, że jedna z karetek utknęła z pacjentką pod Szpitalem Wolskim na prawie dziewięć godzin.
Piotr Owczarski z Meditransu wskazał, że te problemy narastają - zespoły ratowników medycznych muszą czekać na przekazanie pacjenta po kilka godzin. A to - jak stwierdził - wynika z braku miejsc na oddziałach, na które pacjent powinien trafić już po udzieleniu mu pomocy na SOR. - Dochodzi do sytuacji, że ambulanse są wyłączone z pracy nawet na sześć-osiem godzin - powiedział.
Jak podkreślił Owczarski, taka karetka jest wyjęta z systemu gotowości na kolejne wezwanie. - Na zgłoszenia dotyczące na przykład nagłych wypadków może zareagować wtedy mniej zespołów - stwierdził.
Wyjaśnił, że w związku z pandemią karetki Meditrans zostały podzielone na dwie grupy: tzw. covidowe oraz niecovidowe. - Covidowe służą do transportu chorych na COVID-19 i są odpowiedzialne za odbiór ze szpitala i przewiezienie pacjentów do lecznicy specjalistycznej, która zajmie się leczeniem COVID-19 - wyjaśnił. - Aby zminimalizować zagrożenie, obsługuje je kierowca – ratownik - dodał.
Dezynfekcja karetki
Zaznacza, że po transporcie takiego pacjenta karetka musi przejść dezynfekcję w stacji technicznej pogotowia na Woronicza albo innej dużej stacji na terenie miasta. Jak twierdzi Owczarski, problemu z kolejkami nie ma. Nasz rozmówca przekonuje, że warszawskie pogotowie dysponuje w sumie 20 urządzeniami służącymi do ozonowania i fumigacji karetek. - Sporadycznie zdarzają się sytuacje, gdy do bazy zjeżdżają na przykład trzy samochody jednocześnie i wtedy rzeczywiście, gdy jeden jest dezynfekowany, pozostałe muszą trochę poczekać. Ale to nie paraliżuje pracy pogotowia - powiedział Owczarski.
Proces dezynfekcji jednej karetki trwa około 30 minut. - Do obsługi urządzenia rozpylającego mgiełkę z preparatem dezynfekującym przeszkoleni są wszyscy pracownicy. Urządzenie wkłada się do wnętrza pojazdu i ustawia czas jego działania. W ten sposób karetka zostaje przygotowana do tego, aby dalej pełnić dyżur - powiedział. Jak stwierdził, ze względu na krótki czas trwania dezynfekcji, istnieje małe prawdopodobieństwo, że taki korek się utworzy. Dodał, że pogotowie jak dotąd nie zamierza kupować dodatkowych urządzeń do dezynfekcji.
Wsparcie od samorządu województwa
Jak przekonuje Owczarski, warszawskie pogotowie, przy wsparciu samorządu województwa mazowieckiego, od wiosny przygotowywało się do jesiennej fali zakażeń. W marcu samorząd uruchomił środki warte 150 mln złotych, które zostały przeznaczone na zakup środków ochrony osobistej oraz sprzęt do diagnostyki i leczenia. Meditrans w Warszawie otrzymał także wsparcie w wysokości 30 milionów złotych. Z pieniędzy tych z kolei zakupiono dodatkowe wyposażenie, a także wypłacane jest obecnie dodatkowe wynagrodzenie dla pracowników. - Niedawno samorząd uruchomił dla nas także dodatkowe 100 milionów złotych - dodał.
W ostatnim czasie zakupiono również karetki z zasobów własnych Meditransu i wkrótce do Warszawy ma trafić 10 nowych ambulansów. - Operacja kosztowała nasz budżet ponad trzy miliony złotych – powiedział.
Stację wspierają także darczyńcy, od których otrzymała środki ochrony osobistej. - Dzisiaj są one kluczowe dla naszej pracy, bo są zużywane w rekordowych ilościach - zaznaczył.
Warszawskie pogotowie dysponuje obecnie 74 zespołami ratownictwa medycznego, w tym 12 zespołami specjalistycznymi i 62 podstawowymi.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl