Po środowym proteście Strajku Kobiet w Śródmieściu zatrzymanych zostało jedenaście osób. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak przekazał, że w dziesięciu przypadkach ma to związek z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariuszy. Wylegitymowano też ponad 200 osób. Policjanci zapowiadają skierowanie do sądu wniosków o ukaranie oraz notatek do sanepidu.
Manifestujący zebrali się około godziny 18 na rondzie de Gaulle'a i na placu Trzech Krzyży, później pojawili się także przed Sejmem, a następnie w ścisłym centrum miasta. Na rondzie Dmowskiego doszło do przepychanek z policją, gdy demonstranci próbowali przebić się przez kordon. Kilku osobom - po użyciu gazu łzawiącego - w tym policjantom, pomocy musiało udzielić pogotowie ratunkowe.
Zatrzymania, legitymowanie i wnioski o ukaranie
W czwartek rano rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak poinformował, że podczas środowych protestów policjanci wylegitymowali 213 osób. - Do sądu skierowanych będzie ponad 190 wniosków, natomiast do sanepidu trafi 197 notatek – powiedział policjant. - Najważniejsze liczby tradycyjnie dotyczą osób zatrzymanych. Te bowiem związane są z przestępstwami. Łącznie zatrzymano 11 osób. W tym 10 miało dopuścić się naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy, między innymi szarpiąc policjantów – tłumaczył.
Wskazał, że protestujący przeciw policjantom użyli między innymi gazu. - Rzucano także niebezpiecznymi przedmiotami. W jednym przypadku policjant został trafiony w głowę puszką z farbą. Został on zabrany do szpitala, który opuścił po udzieleniu pomocy medycznej przez lekarza – podał.
- Dwie osoby w dalszym ciągu pozostają w policyjnym areszcie. Wynika to między innymi z faktu, że jedna z nich jest osobą poszukiwaną do odbycia kary. Druga była nietrzeźwa, miała blisko dwa promile alkoholu. W takiej sytuacji nie ma możliwości wykonania czynności procesowych. Wśród osób zatrzymanych był także obywatel Niemiec – dodał.
"Polska cały czas się organizuje"
W środę około południa organizatorki tłumaczyły powody manifestacji pod hasłem "Otwarcie sezonu". - Dziś spotykamy się, żeby otworzyć sezon protestów. Nie dlatego, że nie działy się żadne protesty w okresie świątecznym, w okresie ferii. Polska cały czas się organizuje. Ten płomyk obywatelski cały czas w kilkudziesięciu miastach płonie i się niesie – mówiła podczas konferencji prasowej Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. - Cały czas mamy różne tematy od rządu, wokół których chcemy się organizować – zaznaczyła.
.Jak wyjaśniały, jednym z powodów protestu jest plan zmian w przepisach, które uniemożliwią odmowę przyjęcia mandatu. Strajk Kobiet przypominał, że tego dnia odbywało się posiedzenie Sejmu, z kolei w Prokuraturze Krajowej miał być przesłuchiwany sędzia Igor Tuleya. Dalej organizatorki wyliczały, że wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapowiedział "publikację wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego, a politycy Prawa i Sprawiedliwości "ciągle majstrują przy konwencji antyprzemocowej". Ogólnopolski Strajk Kobiet zamierzał też okazać w środę solidarność z przedsiębiorcami, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji z powodu pandemii.
Źródło: PAP / tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl