Mieszkańcy Mokotowa alarmują, że od kilku tygodni do przychodni weterynaryjnych trafiają psy z objawami ostrych zatruć, niewydolności nerek i wątroby oraz silnych reakcji alergicznych. Część zwierząt nie przeżyła. Nie wiadomo na razie, co jest przyczyną. Zarząd Zieleni zapewnia, że nie używa niebezpiecznych substancji do pielęgnacji roślin.
Pierwszą informację o zatruciach wśród psów otrzymaliśmy na Kontakt 24. "Od kilku tygodni opiekunowie psów spacerujących w parkach Morskie Oko, Arkadia, Królikarnia, a także w okolicach Warszawianki i pod Skarpą trafiają ze swoimi pupilami do klinik weterynaryjnych z objawami zatrucia. Wiele psów już nie żyje. W parkach znajdowane są też martwe ptaki i wiewiórki. Kolejne miejskie instytucje są alarmowane, ale do tej pory nie zostały podjęte żadne wyraźne kroki, żeby zapobiec kolejnym dramatom" - napisała na Kontakt 24 czytelniczka.
"Jesteśmy przerażeni"
Mieszkańcy podejrzewają, że przyczyną zatruć mogą być opryski herbicydami, ale nie ma na to żadnych dowodów. U niektórych psów wystąpiły poza niewydolnością nerek i wątroby także silne reakcje alergiczne.
Sprawę w mediach społecznościowych nagłośniła m.in. pani Katarzyna. Jak wyjaśniła, pierwsze ostrzeżenia o tym, że psy chorują, pojawiły się już pod koniec sierpnia. - My, jako właściciele psów, jesteśmy przerażeni. A wygląda na to, że żadna instytucja nie interesuje się tą sprawą - powiedziała w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Wskazała, że na początku wszyscy myśleli, iż ktoś podrzuca trutkę. Ale sygnały o zatruciach zaczęły spływać również z innych rejonów miasta.
Pani Katarzyna zaznaczyła, że wspólnie z innymi mieszkańcami zgłaszali już sprawę do kilku instytucji, m.in. do wydziału ochrony środowiska mokotowskiego ratusza, zarządu zieleni czy sanepidu.
Na Facebooku powstała również grupa "Otrucia psów - Mokotów, Wierzbno, Wilanowska, Królikarnia, Arkadia", gdzie mieszkańcy wymieniają się informacjami.
Diagnoza: ostra niewydolność wątroby i nerek
O zatruciach ostrzegła też w mediach społecznościowych znajdująca się po sąsiedzku lecznica weterynaryjna. Do Przychodni Weterynaryjnej Przy Królikarni pierwszy pies z objawami bardzo ostrego zatrucia trafił pod koniec sierpnia. - To były objawy zwalające z nóg. Psiaki trafiały do nas z żółtaczką. Bardzo źle się czuły. To była apatia, brak apetytu, odruchy wymiotne. Większość z nich nie oddawała moczu - wylicza Agnieszka Kasza, lekarka weterynarii.
Diagnoza była bardzo poważna: ostra niewydolność wątroby i nerek.- U nas prowadziliśmy podstawowe leczenie, bo zwierzaki wymagały intensywnej terapii i dializy, dlatego zostały odesłane do innej placówki. Właściciele odzywali się później do nas. Na pewno dwa z trzech leczonych u nas psiaków nie przeżyły - dodała lekarka.
Jednocześnie przyznała, że nie udało się ustalić bezpośredniej przyczyny zachorowań wśród psów. - Zatrucie jest jedną z hipotez. Ale nie zostało to potwierdzone w badaniach laboratoryjnych - zastrzegła Kasza.
Czytaj też: Kiełbasa z gwoździami i cierpiące psy. "To nie legenda miejska". Ta kobieta stanie przed sądem
"Nie używamy herbicydów"
W rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik dzielnicy Mokotów Damian Kret wyjaśnił, że sprawa została zgłoszona do Zarządu Zieleni oraz wydziału ochrony środowiska. - Nasz wydział potwierdził, że oni nie używają żadnych substancji, które mogłyby zagrażać zdrowiu i życiu zwierząt, i oczywiście ludzi. Bardzo tego pilnują - przekazał. Podkreślił też, że nie jest to tylko mokotowska sprawa, bo zgłoszenia są też w innych dzielnicach.
O przypadki zatruć wśród mokotowskich psów pytamy w stołecznej zieleni. - Otrzymaliśmy dwa telefony w sprawie zgłaszanych chorujących psów i jednego ptaka na Mokotowie. Śledzimy sprawę w mediach społecznościowych – to głównie na tych portalach pojawiają się informacje o chorujących psach - przyznała Karolina Kwiecień-Łukaszewska, rzeczniczka Zarządu Zieleni m. st. Warszawy.
Zapewniła też, że stołeczna zieleń nie używa niebezpiecznych substancji do pielęgnacji roślin. - Firmy mające podpisaną umowę na pielęgnację parków z Zarządem Zieleni nie używają herbicydów ani innych środków ochrony roślin. Inspekcja w terenie nie wykazała symptomów ich używania - podkreśliła Kwiecień-Łukaszewska. - Pojawiają się opinie, że psy chorują od picia wody. Nie zauważyliśmy żadnych śniętych ryb ani zmian koloru wody, które mogłyby świadczyć skażeniu zbiornika. Mimo tego zlecimy badania wody w zbiornikach w parku Arkadia i parku Morskie Oko - dodała rzeczniczka stołecznej zieleni.
Zasugerowała, że przyczyną zatruć mogą być resztki jedzenia wyrzucane przez mieszkańców budynków znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie parków. - Firma mająca podpisaną umowę na pielęgnację parków z ZZW została poproszona o sprzątanie wyrzucanych resztek ze stołów - poinformowała Kwiecień-Łukaszewska. Zaznaczyła, że problem szczególnie dotyczy parku Arkadia od strony bloków w okolicach ul. Żywnego i ogródków działkowych od strony ul. Piaseczyńskiej oraz parku Morskie Oko od ul. Promenada. - Apelujemy również do mieszkańców, by nie pozostawiali po sobie jedzenia na ławkach czy stołach, gdyż zwyczajnie może ono zaszkodzić zwierzętom - podsumowała Karolina Kwiecień-Łukaszewska.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl/facebook.com