"Puławska" - to słowo musiało wybrzmiewać w głowie Rafała Trzaskowskiego na długo po zakończeniu rozmów z mieszkańcami Mokotowa. Bo żadne z wcześniejszych spotkań w dzielnicach nie było tak bardzo zdominowane przez jeden temat. Prezydent Warszawy mierzył się także z pytaniami o "patologię całodobowych sklepów z alkoholem" czy bałagan na budowie linii tramwajowej do Wilanowa.
Rafał Trzaskowski kontynuuje cykl spotkań w dzielnicach. W środę kilkaset osób stawiło się w hali sportowej liceum przy Narbutta, by rozmawiać z prezydentem. Dominował temat Puławskiej. Mieszkańcy, nawet ci przyjaźnie nastawieni do Trzaskowskiego, dawali wyraz rozczarowaniu kształtem ulicy.
Mieszkańcy nie odpuszczają tematu Puławskiej
Przypomnijmy: główna arteria komunikacyjna Mokotowa była przez rok rozkopana i nieprzejezdna od placu Unii Lubelskiej do Madalińskiego, w związku z inwestycjami Tramwajów Warszawskich. Nie wykorzystano jednak tego czasu, by przystosować ją do komfortowego ruchu pieszego i rowerowego. Dziś, podobnie jak przed remontem, piesi przeciskają się między zaparkowanymi na chodniku autami a ścianami budynków, a rowerzyści mają jeszcze gorzej - muszą ryzykować zdrowie na ruchliwej drodze.
- Zgadzam się co do tego, że Puławska musi się zmienić, zwłaszcza między Dolną a Goworka. Jeśli chcemy normalnie funkcjonować, Puławska musi wyglądać inaczej - rozpoczął zdecydowanie Rafał Trzaskowski. Zapewnił, że problem jest mu znany, a z ulicy korzysta niemal codziennie i to na wszystkie sposoby: pieszo, rowerem, tramwajem i samochodem. Odtworzenie Puławskiej w dotychczasowym przekroju tłumaczył dwoma inwestycjami: trwającą budową linii tramwajowej do Wilanowa oraz nadchodzącą modernizacją linii średnicowej w centrum (termin jest stale przesuwany). Prezydent argumentował, że gruntowna przebudowa arterii oznaczałaby przedłużenie prac nawet o rok, co "przy tej kumulacji prac na Mokotowie byłoby niesłuchanie uciążliwe". Wspomniał też, że rozszerzenie zakresu prac pochłonęłoby dodatkowo ok. 20-30 milionów złotych.
- Będzie budowana linia średnicowa metodą odkrywkową, która wiązać się będzie z rozkopaniem Alej Jerozolimskich od placu Zawiszy do Powiśla, to będzie wąwóz w środku Warszawy. Musimy zdążyć, zanim będziemy mieli do czynienia z tymi utrudnieniami. Zaczęliśmy od budowy tramwaju do Wilanowa. On ruszy do końca sierpnia przyszłego roku, zapewniam, że znacząco poprawi sytuację komunikacyjną Mokotowa i Wilanowa - argumentował prezydent stolicy. Temat wciąż wracał. Trzaskowski konsekwentnie zapewniał, że Puławska "musi się zmienić".
Jeden z mieszkańców dociskał go pytaniem o konkrety. - Jeśli poprawi się sytuacja finansowa miasta, a wszystko wskazuje, że się poprawi (w związku ze zmianą rządu - red.) pieniądze na Puławską się znajdą - zadeklarował. I dodał, że jeśli kwestia pieniędzy się wyklaruje, to w drugiej połowie 2025 roku mogłyby zacząć się prace w zakresie wytyczania brakującego odcinka drogi dla rowerów (odcinek Dolna - Rakowiecka).
Budowa tramwaju do Wilanowa. "Dwa lata w korku"
Pan Sławomir z Sadyby zwrócił uwagę na brak właściwego nadzoru inwestorskiego na budową linii tramwajowej do Wilanowa. Aby zobrazować problem, przyniósł plastikowy pedał uszkodzony - jak zdradził - dzień wcześniej na ścieżce rowerowej wzdłuż Sobieskiego. - Proszę sobie wyobrazić, że w poprzek drogi stał nieoświetlony płot - opowiadał. Dowodził też, że długie odcinki ulic rozkopywano, a potem budowa tygodniami stała w miejscu. Organizację pracy uznał za korzystną wyłącznie dla wykonawcy, ale nie dla pieszych, rowerzystów i kierowców. - Dwa lata w korku - podsumował mieszkaniec.
- Jako mieszkaniec mam tego samego typu pytania. Wykonawca wchodzi (na teren budowy - red.) i nic się nie dzieje - zaskoczył prezydent Trzaskowski. Ale szybko zastrzegł, że to tylko pozory. - Mamy dokumentację z PRL-u, która pokazuje co innego, niż mamy w gruncie. Trzeba to rozpoznawać w boju. Nie jest tak, że się nic nie dzieje, bo pod ziemią ludzie przenoszą kable czy rury ciepłownicze – argumentował. Bronił też organizacji robót. - Dwa razy w tygodniu spotykamy się z Budimexem (wykonawca linii - red.). Omawiamy wszystko krok po kroku. Proszę uwierzyć, że jeśli robilibyśmy to odcinkowo, wszystko trwałoby jeszcze dłużej. Staramy się ten proces optymalizować, bo każdy miesiąc przyspieszenia jest istotny - wyjaśniał. Zapewniał, że ma świadomość, jak bardzo uciążliwa jest inwestycja, ale "jest realizowana najszybciej, jak się da".
Konsekwencje za zgodę na apartamentowiec
- Cały kraj żyje Kamińskim i Wąsikiem, my na Mokotowie żyjemy wiceburmistrzem Ozimkiem - stwierdziła pani Sylwia, pytając o konsekwencje wobec urzędnika za wydanie warunków zabudowy dla kontrowersyjną inwestycję - apartamentowca na skraju parku mauzoleum przy Żwirki i Wigury.
- Nie chcę przesądzać o czyjejkolwiek winie. Zarządziliśmy kontrolę, ale od razu podjąłem decyzję o rotacji, żeby ci, którzy zajmowali się architekturą, dostali inne obowiązki, żeby uniknąć niedomówień. Sygnały były rzeczywiście niepokojące, stąd decyzja, by wiceburmistrz Jan Ozimek nie zajmował się architekturą. Jeśli wnioski z kontroli będą szły dalej, będziemy wyciągać konsekwencje - zapewnił Rafał Trzaskowski. Zastrzegł, że nie ma instrumentów śledczych, żeby badać ewentualne złamanie prawa. - Choć dzielnice są autonomiczne, to mogę tylko sugerować, żeby ktoś nie zajmował się danym obszarem. Burmistrz Rafał Miastowski wsłuchał się w mój głos. Sprawa nie została pozostawiona bez reakcji - zauważył.
"Patologia całodobowych sklepów alkoholem"
Jak na każdym spotkaniu prezydenta z mieszkańcami musiał pojawić się wreszcie temat ograniczenia sprzedaży alkoholu. - Podkowa Leśna, Sopot, Kraków, Zakopane, Grodzisk Mazowiecki, Raszyn… - mieszkaniec ciągnął listę miast, które zdecydowały się na zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach 22 a 6. - To bardzo dobre prawo, które poprawiło bezpieczeństwo publiczne oraz drastycznie zmniejszyło liczbę interwencji straży miejski i policji wobec pijanych - argumentował. - Kiedy to prawo zostanie wprowadzone na terenie naszej dzielnicy i zostanie zlikwidowana patologia całodobowych sklepów alkoholowych? - pytał. Powołał się także na Barometr Warszawski, czyli badanie opinii publicznej na zlecenie ratusza, w którym już 60 procent mieszkańców opowiada się za wprowadzeniem ograniczeń.
- Znacie moje zdanie, uważam, że to nie jest dobry pomysł. Ale też nie jestem dogmatykiem, bo gospodarz miasta nie może być dogmatykiem - zastrzegł prezydent Warszawy. - Oczywiście wiem, jaki jest problem w zagłębiach całodobowych sklepów, wiem, ile to powoduje problemów dla mieszkańców - mówił. Jednocześnie stwierdził też, że nocny zakaz oznaczałby "mnóstwo problemów", choć nie sprecyzował jakich. Wyraził obawy o nieszczelność systemu - według niego nocny handel przeniósłby się tuż za granicę strefy.
- Zamówiliśmy szczegółowe badania w tej sprawie, jest wniosek o szerokie konsultacje (…) Rzeczywiście częściej słyszę glosy na takich spotkaniach, żeby wprowadzać zakaz niż żeby nie wprowadzać. Dzisiaj tego nie rozstrzygam - dodał Trzaskowski. I przypomniał, że ostateczna decyzja należeć będzie do radnych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: UM