Ośmiolatka "zaginęła" w szkole. Matka zaalarmowała strażników miejskich, ci wezwali policję

Półtora rocznika trafi do szkół średnich. Trwa "najtrudniejsza rekrutacja"
Nowy rok szkolny ruszył, ale problemy nie zniknęły. Minister edukacji jednak nie traci optymizmu
Źródło: Maria Mikołajewska/Fakty TVN
Do niecodziennego zdarzenia doszło w jednej ze szkół podstawowych w Ursusie. Strażnicy miejscy działający w ramach akcji "Bezpieczna droga do szkoły" zostali powiadomieni o zaginięciu ośmioletniej uczennicy. Sprawa, na szczęście, szybko się wyjaśniła.

Do strażników miejskich biorących udział w akcji "Bezpieczna droga do szkoły" podeszła we wtorek po godzinie 8 rano roztrzęsiona kobieta. Łamiącym się głosem powiedziała, że nie może w szkole odnaleźć swojej ośmioletniej córki.

Wyjaśniła, że chciała donieść dziecku książki, ale dziewczynki nie było w klasie. Strażnicy z kobietą poszli do szkoły i rozpoczęli poszukiwania.

Przeszukali całą szkołę

"Razem z personelem szkoły przeszukano korytarze, szatnie i toalety, bez rezultatu. Panie ze świetlicy również powiedziały, że dziecka w tym dniu nie widziały" - przekazali w środę w komunikacie.

Powiadomiono policję, a także terenowe załogi straży miejskiej, podając rysopis dziecka. Funkcjonariusze postanowili sprawdzić jeszcze jedną, wydawałoby się mniej prawdopodobną hipotezę. Ich przypuszczenie było trafne. Okazało się, że dziewczynka poszła nie do swojej klasy, gdzie, jak gdyby nigdy nic, uczestniczyła w zajęciach.

O szczęśliwym zakończeniu tej niecodziennej historii natychmiast powiadomiono matkę ośmiolatki i odwołano dalsze poszukiwania.

Czytaj także: