Materiały budowlane zostały wywiezione z ronda Dmowskiego, gdzie w czwartek po południu rozpocznie się marsz narodowców. Usunięcie kostki brukowej, ale także ławek, koszy czy rowerów miejskich polecił ratuszowi wojewoda mazowiecki. Trasa marszu została zabezpieczona barierkami. Fotoradary zakryto czarną folią.
W środę wieczorem Zarząd Dróg Miejskich poinformował, jaką skalę miało sprzątanie ronda Dmowskiego i placu Pięciu Rogów. "Z placu budowy na rondzie Dmowskiego usuwamy 400 ton materiałów budowlanych. To około 220 dwutonowych palet z kamiennymi materiałami, np. 200-kilogramowymi fragmentami krawężników drogowych. Trafiają do uzgodnionej z policją lokalizacji pod Pałacem Kultury i Nauki" - napisali drogowcy.
Dodali, że w ciągu ostatnich dni z placu budowy należało również wywieźć kilkadziesiąt ton lżejszych elementów potrzebnych do budowy, w tym stare materiały usuwane z ulicy i zastępowane nowymi. "Część z nich podlega recyklingowi, np. stara kostka brukowa z chodnika, często jest używana w tym samym miejscu np. do wyznaczenia miejsc parkingowych. W ostatnich dniach te materiały są wożone po stolicy z miejsca na miejsce" - zauważyli.
Z relacji drogowców wynika też, że w poniedziałek, wtorek i środę, przez 10 godzin dziennie, w prace porządkowe zaangażowanych było około 40 pracowników wykonawcy przebudowy ronda Dmowskiego, czyli firmy Balzola. Wspomagał ich w tym zespół 10 osób z miejskiego Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg. "W tej skomplikowanej operacji logistycznej korzystają z ciężkiego sprzętu i pojazdów. Pracownicy Balzoli mogliby w tym czasie po prostu budować nowe rondo Dmowskiego. Pracownicy ZRiKD zostali oderwani od prac związanych z wyznaczaniem SPPN na Ochocie i na Żoliborzu" - dodał ZDM.
Oszacował, że 40 osób pracujących po 10 godzin przez siedem dni daje 2800 godzin prac, za które "warszawiacy zapewne będą musieli zapłacić, przy okazji ostatecznych rozliczeń z wykonawcą". "Dziś trudno je oszacować, ale koszty można podsumować sześciocyfrowo. A większość działań trzeba będzie wykonać powtórnie: przywieźć wywiezione, rozłożyć złożone i odkopać zakopane" - twierdzi ZDM.
Rano zmieni się organizacja ruchu na rondzie Dmowskiego
Na tym jednak nie koniec prac. "Wcześnie rano w czwartek policja przejmie organizację ruchu na rondzie Dmowskiego, co będzie oznaczało konieczność zlikwidowania wszystkich znaków i informacji o czasowej organizacji ruchu. Zostaną zawieszone z powrotem wieczorem. To rzecz jasna dodatkowe koszty. W związku ze zgromadzeniem w bezpośredniej okolicy trasy przemarszu muszą zostać zdemontowane stacje Veturilo i w centrum miasta rowery nie będą dostępne" - poinformował ZDM. Wstrzymano także nasadzenia drzew.
Podobne prace, choć w mniejszym zakresie, przeprowadzono na tzw. placu Pięciu Rogów, gdzie również trwa remont. "Tam głównym problemem jest miejsce, bo nie ma tam luźnego placu, na który można przewieźć materiały budowlane" - napisali drogowcy.
Na koniec zauważyli, że to nie pierwsza uroczystość państwowa odbywająca się w sąsiedztwie prac budowlanych. "Jednak pierwszy raz służby państwowe oczekują od nas de facto zlikwidowania placu budowy. Przebudowa ronda Dmowskiego trwa od sierpnia. W tym czasie miały tam już miejsce demonstracje. Żadna z nich nie zagrażała placowi budowy, ani plac budowy nigdy nie 'zagrażał' uczestnikom. Z wydarzeniami 11 listopada jest zupełnie inaczej" - podsumowali.
W środę wieczorem po godzinie 19 reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz poinformował, że materiały budowlane zostały uprzątnięte z ronda Dmowskiego. Czarną folią zasłonięto także fotoradary na moście Poniatowskiego.
Wojewoda wydał polecenie, dał dobę na jego realizację
W czwartek po południu z ronda Dmowskiego ma wyruszyć marsz narodowców, który decyzją Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych ma mieć charakter państwowy. Wcześniej jego organizatorzy starali się o jego zarejestrowanie jako wydarzenie cykliczne, jednak sąd apelacyjny podtrzymał w mocy uchylenie decyzji wojewody mazowieckiego przez sąd okręgowy. W tym samym czasie zarejestrowane jest natomiast inne zgromadzenie - marsz "Niepodległa dla wszystkich" organizowany przez grupę 14 Kobiet z Mostu.
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł polecił we wtorek prezydentowi stolicy Rafałowi Trzaskowskiemu uprzątnięcie trasy marszu ze wszystkich potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów. Treść pisma przesłanego w tej sprawie z Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego do ratusza opublikowało we wtorek Radio Zet.
Wynika z niego, że wojewoda polecił usunięcie między innymi materiałów składowanych na rondzie Dmowskiego w związku z prowadzonymi pracami remontowymi, fragmentów luźnych nawierzchni drogowych czy elementów małej architektury, takich jak ławki, kosze na śmieci czy stojaki na rowery.
Wskazane przedmioty miały być uprzątnięte na odcinku od ronda Dmowskiego do ronda Waszyngtona, czyli na trasie odbywającego się 11 listopada marszu, do czwartkowego wieczora.
Wydawanie poleceń jest jednym z uprawnień wojewody. Obowiązują one wszystkie organy administracji rządowej, a w sytuacjach nadzwyczajnych również organy samorządu terytorialnego. Tę kwestię reguluje artykuł 25 ustęp 1 ustawy o wojewodzie i administracji rządowej w województwie.
W uzasadnieniu polecenia wojewody czytamy, że MUW zwrócił się na początku listopada do ratusza o podjęcie "skutecznych działań mających ma celu uprzątnięcie" okolic ronda Dmowskiego i ronda de Gaulle'a ze wszelkich niebezpiecznych materiałów, składowanych tam w związku z pracami remontowymi. Wojewoda twierdzi, że w udzielonej odpowiedzi wiceprezydent "nie przedstawił żadnego konkretnego zapewnienia o uprzątnięciu wskazanych materiałów przed dniem 11 listopada 2021". Następnie, 8 listopada, wojewoda zlecił "przeprowadzenie lustracji wskazanych miejsc". Miała ona potwierdzić, że są tam nadal prowadzone prace i "zgromadzona jest tam duża ilość wskazanych w piśmie Komendanta Stołecznego Policji materiałów stanowiących potencjalne zagrożenie dla uczestników obchodów Narodowego Święta Niepodległości".
- Wbrew temu, co zawarł wojewoda w piśmie, prace polegające na zabezpieczeniu placu budowy na rondzie Dmowskiego trwają już od kilku dni. Spotkania i wizje lokalne z policją również się odbywają - przekazała PAP rzeczniczka stołecznego ratusza Monika Beuth-Lutyk. Jak podkreśliła, we wtorek "po raz kolejny prezydent Rafał Trzaskowski zapowiedział, że materiały budowlane zostaną usunięte, podobnie jak elementy małej architektury miejskiej". "Miasto jak zawsze stanie na wysokości zadania" - dodała.
- Nie zmienia to faktu, że za bezpieczeństwo uczestników wszystkich zgromadzeń odpowiada policja. A odpowiedzialność za marsz w dniu 11 listopada przejęli organizatorzy tej państwowej uroczystości, czyli rządzący - wskazała Monika Beuth-Lutyk. - Można też się zastanawiać, czego obawia się pan wojewoda, formułując takie polecenia, skoro mamy do czynienia z patriotyczną uroczystością - podsumowała.
Jak informowaliśmy wcześniej na tvnwarszawa.pl, na początku listopada ratusz wspólnie z drogowcami i wykonawcą remontu zadecydowali, że do 11 listopada zostaną usunięte materiały budowlane z ronda Dmowskiego. Rzeczniczka urzędu miasta przyznała wówczas, że może to opóźnić inwestycję.
Narodowcy pokazali plakat promujący państwowy marsz
Przy okazji Beuth-Lutyk skomentowała plakat promujący państwową uroczystość. Pojawiła się na nim grafika, która nawiązuje wyglądem do komunikatów i odezw umieszczanych przez Niemców w przestrzeni publicznej w okresie okupacji. Na grafice umieszczono - w wersji polsko- i niemieckojęzycznej - następujący komunikat:
"Kto 11 listopada 2021 r. dokona zaburzenia spokoju i porządku publicznego, szczególnie kto obowiązkowo nie będzie wykonywał swojej pracy, albo też swojej służby, sklepy, a głównie sklepy spożywcze będzie miał zamknięte, polskie barwy w jakimkolwiek zestawieniu będzie pokazywał, brał udział w pochodach, albo przez przemówienia względnie niedozwolone zebrania ludności podburzał, będzie surowo ukarany". Pod komunikatem znalazł się podpis "der Oberbürgermeister Tschaskovsky”. W tłumaczeniu z niemieckiego na polski może to oznaczać "burmistrz Trzaskowski".
- To jest chyba drwina z Warszawy, miasta, które przez okupanta niemieckiego zostało potraktowane w sposób szczególny. Pamiętamy przecież, że ono zostało praktycznie starte z mapy. Całe połacie miasta legły w gruzach, a dziesiątki tysięcy osób zostały zamordowane. W tym momencie przywoływanie takich demonów i takich porównań dla mnie jest czymś zupełnie szokującym - mówiła rzeczniczka ratusza.
- Jeżeli dodamy do tego, że jest to promowanie uroczystości państwowej, to ja nie podejmuję się chyba skomentowania tego, bo nie mam słów - stwierdziła rzeczniczka.
Do sprawy w rozmowie z wp.pl odniósł się także prezydent Trzaskowski. - Tu nie chodzi o moje nazwisko. Proszę zerknąć na ten plakat i zapytać na poważnie: czy to jest oficjalny plakat państwowych obchodów Święta Niepodległości, w którym połowa jest napisana po niemiecku - pytał Trzaskowski. Dodał, że w swoim przekazie przypomina "te najgorsze karty historii Polski i Warszawy, kiedy to tego typu obwieszczenia informowały o śmierci warszawianek i warszawiaków".
- Jestem ciekaw, jak na to zareagują kombatanci i represjonowani, których przecież minister reprezentuje - zastanawiał się Rafał Trzaskowski. Zaznaczył też, że "tu naprawdę nie ma powodów do uśmiechu i bagatelizowania tego". - Sprawa jest poważna, dlatego że to pokazuje, jak ten rząd podchodzi do polityki - dodał.
Zaznaczył, że Warszawa jest miejscem szczególnym i że została starta z mapy Europy, a potem podniosła się z ruin. - Jest uświęcona krwią ludzi, którzy walczyli z systemami totalitarnymi - podkreślił Trzaskowski. - I jeżeli ktoś tego nie rozumie, a Bąkiewicz tego nie rozumie, rząd PiS-u najwyraźniej też nie, skoro zgadza się na tego typu oficjalne plakaty uroczystości państwowych, to naprawdę mamy poważny problem - dodał.
Zamieszki podczas marszu narodowców w 2020 roku
Podczas marszu narodowców w ubiegłym roku pisaliśmy o starciach jego uczestników z policją. Początkowo ze względu na pandemię miał on mieć formę zmotoryzowaną, ale szybko przybrał tradycyjną postać. Ratusz przekazywał, że doszło m.in. do próby podpalenia drzwi jednego z biur urzędu miasta przy Alejach Jerozolimskich. Do bójek z policją doszło też przed Muzeum Narodowym i w pobliżu salonu sieci Empik przy rondzie de Gaulle'a. Policja użyła broni gładkolufowej. Na trasie marszu miał też miejsce pożar. Sprawca celował w tęczową flagę i baner Strajku Kobiet, które wisiały na balkonie. Raca trafiła jednak dwa piętra niżej, w drzwi i próg lokalu zajmowanego przez artystę Stefana Okołowicza. Spalono stację Veturilo. Ratusz oszacował, że straty po ubiegłorocznym marszu sięgały kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Źródło: PAP / tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: ZDM