W związku z wydarzeniami podczas marszu wylegitymowano 367 osób, 13 zostało ukaranych mandatami, a 11 zatrzymanych - przekazał rzecznik stołecznej policji nadkomisarz Sylwester Marczak.
Jak podkreślił Marczak, policja podejmowała wobec tych osób czynności za "między innymi wykroczenia związane ze spożywaniem alkoholu, ale też związane z niewykonywaniem poleceń funkcjonariusza". Dodał, że wystawiono 11 wniosków o ukaranie do sądu, 11 osób zatrzymano. - Przede wszystkim są to osoby, które posiadały narkotyki, przede wszystkim marihuanę. Pozostałe zatrzymane osoby to pojedyncze przypadki, czy to znieważenia policjanta, czy to naruszenia nietykalności - zaznaczył.
Wyjaśnił też, że te zatrzymania miały miejsce już od wczesnych godzin porannych i wynikały z prowadzonych działań. - Wczorajsze wydarzenia na ulicach Warszawy były dość spokojne i bezpieczne. Nie odnotowano poważniejszych incydentów, aczkolwiek dzisiaj jest kolejny dzień, gdy analizujemy materiał, który został przez nas zgromadzony - podsumował Sylwester Marczak.
Spalona flaga Niemiec i zdjęcie Donalda Tuska
Rzecznik KSP pytany był o czwartkowe incydenty, podczas których spalona została flaga Niemiec i zdjęcie Donalda Tuska. - Mamy zabezpieczone materiały, które są przekazywane w zależności od tego, z jaką sytuacją mamy do czynienia, a przede wszystkim, w jakim rejonie miało miejsce to zdarzenie - powiedział.
Jak wyjaśnił, czwartkowe zgromadzenia i Marsz Niepodległości odbywały się w kilku miejscach, nie tylko na terenie jednej komendy rejonowej policji: - Dlatego też, wszystko uzależnione jest od tego, na jakim terenie doszło do popełnienia danego czynu i taka komenda będzie się tymi postępowaniami zajmowała.
Z kolei w czwartek po zakończeniu marszu, Marczak ocenił, że zaliczał się on do najbezpieczniejszych od lat. - Nic nas praktycznie nie zaskoczyło, jeśli chodzi o wydarzenia, które budziły najwięcej emocji. Ciężko doszukiwać się przypadków negatywnych na całej trasie marszu - mówił.
Marsz o charakterze państwowym
W czwartek 11 listopada odbył się marsz narodowców, który wyruszył z ronda Dmowskiego i dotarł na błonia Stadionu PGE Narodowego. To największe zgromadzenie organizowane w 103. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Za organizację marszu odpowiadają środowiska narodowe, jednak w tym roku - aby umożliwić jego legalne przejście - nadano mu status formalnego zgromadzenia organizowanego przez władze publiczne. Powodem była tocząca się w sądach sprawa rejestracji marszu jako zgromadzenia cyklicznego, w której zapadły orzeczenia niekorzystne dla jego organizatorów. Hasłem tegorocznego marszu brzmiało: "Niepodległość nie na sprzedaż".
Choć atmosfera marszu była dość spokojna, nie zabrakło incydentów. W trakcie spalono między innymi baner z portretem Donalda Tuska i flagę Niemiec. Uczestnicy nieśli symbole o charakterze nacjonalistycznym, między innymi celtyckie krzyże czy ONR-owskie falangi. Na marszu pojawili się także działacze włoskiego skrajnie nacjonalistycznego ruchu Forza Nuova. Słychać było hasła o charakterze antyimigranckim i anty-LGBT. Na wiadukcie mostu Poniatowskiego uczestnicy powiesili zaś plakat z wizerunkiem łysego prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego i podpisem "I co? Łyso?".
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl