Iranki i Irańczycy protestują po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, zatrzymanej przez policję religijną. W sobotę kilkadziesiąt osób zgromadziło się siedzibą Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, by okazać im solidarność. Uczestnicy manifestacji sprzeciwiają się represjonowaniu kobiet w Iranie i domagają się, by Unia Europejska zerwała stosunki dyplomatyczne z tym krajem.
Sobotnia manifestacja "Wypowiedz jej imię: Jina Mahsa Amini" jest wyrazem solidarności z Irankami i Irańczykami po śmierci młodej kobiety zatrzymanej przez policję religijną. Powodem jej zatrzymania miało być niewłaściwe noszenie hidżabu. Rodzina 22-latki twierdzi, że zmarła na skutek brutalnego traktowania przez służby. Wywołało to falę demonstracji w Iranie, w trakcie których zginęło kilkadziesiąt osób.
Podobne protesty pod hasłem "Say her name" (W wypowiedz jej imię) odbywają się w sobotę na całym świecie, między innymi w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Niemczech.
Uczestnicy warszawskiej manifestacji zebrali się na ulicy Jasnej przed siedzibą przedstawicielstw Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Wybór miejsca nie jest przypadkowy. Według Centrum Praw Kobiet, organizującego wydarzenie, unijne instytucje ignorowały dotychczas prześladowania i represje w Iranie. Uczestnicy domagają się, by Unia Europejska zerwała stosunki dyplomatyczne z Republiką Islamską i "przestała wspierać zamordystyczny rząd Iranu".
Sprzeciwiają się represjonowaniu kobiet
"Dla mieszkanek Iranu ta historia to jeden z wielu przykładów represjonowania kobiet, które nie wpasowują się w restrykcyjne standardy, tworzone przez islamskich fundamentalistów" - opisuje Centrum Praw Kobiet.
O wsparcie sobotniego wydarzenia zwrócili się do CPK studenci i studentki z Iranu, na co dzień mieszkający w stolicy. Marzą o upadku reżimu rządzącego ich krajem i możliwości powrotu do ojczyzny. Wiele osób opuściło Iran właśnie ze względu na obawy o represje za udział w protestach.
- Nie tak dawno wraz z irańskimi przyjaciółmi i tysiącami Polek i Polaków wychodziłam na warszawskie ulice, by protestować przeciwko zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych. Krzyczałam: moje ciało, mój wybór! Irańskie kobiety nie mają nic do powiedzenia w kwestii własnych ciał. Już siedmiolatki zmusza się do starannego zakrywania włosów chustą. 9-letnie dziewczynki mogą być legalnie wydawane za mąż i gwałcone! Jeśli ojciec zabije swoją córkę albo mąż żonę, w najlepszym razie spędzi w więzieniu kilka lat! Jeśli kobieta zginie w wypadku, jej rodzina dostanie o połowę niższe odszkodowanie niż w przypadku śmierci mężczyzny! Aborcja w przypadku ciąży powstałej w wyniku gwałtu jest nielegalna - mówi Reyhaneh, jedna z inicjatorek wydarzenia, cytowana w komunikacie organizatora.
Protesty w Iranie po śmierci Mahsy Amini
W Iranie trwają największe od lat protesty przeciwko władzom. Demonstracje, które wybuchły 16 września przed szpitalem w Teheranie po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, rozprzestrzeniły się na cały kraj. Do największej liczby protestów doszło w prowincji Kurdystan, z którego pochodziła kobieta. Wśród demonstrantów pojawiają się antyreżimowe hasła, a część z biorących udział w protestach kobiet zaczęła palić przykazane obowiązującym w Iranie prawem szariatu chusty lub obcinać włosy.
Demonstracje są brutalnie tłumione przez władze. Jak dotąd zginęło w nich kilkadziesiąt osób, głównie demonstrantów, ale wśród ofiar znaleźli się także funkcjonariusze sił bezpieczeństwa. W całym kraju aresztowano ponad tysiąc osób.
Młoda kobieta została 13 września zatrzymana przez irańską policję moralności, gdy wychodziła ze stacji metra w Teheranie. Funkcjonariusze interweniowali w związku z nakryciem głowy, które ich zdaniem niedostatecznie zasłaniało jej włosy. Kilka dni później młoda kobieta w niejasnych okolicznościach zapadła w śpiączkę i zmarła w szpitalu. Członkowie jej rodziny oskarżyli policję o przemoc, z kolei irańskie władze wskazały na problemy z sercem, które miały doprowadzić do zapadnięcia Mahsy w śpiączkę. Według rodziny nie cierpiała na żadne schorzenia kardiologiczne.
Źródło: tvnwarszawa.pl, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl