Protest zorganizowano w Alejach Jerozolimskich przed siedzibą spółki Centralny Port Komunikacyjny. Mieszkańcy sprzeciwiają się budowie lotniska na terenie gminy Baranów, a także budowaniu infrastruktury kolejowej i drogowej, która ma do niego prowadzić.
Do Warszawy przyjechali nie tylko mieszkańcy gmin, gdzie zaplanowano budowę megalotniska, ale też przeciwnicy tej inwestycji z całej Polski, między innymi z Katowic, Mikołowa, Łodzi, Rzeszowa, czy Krasnegostawu. Manifestację obserwował reporter TVN24 Artur Molęda. Jak mówił, mieszkańcy protestują ze względu na dorobek życia, nie chcą się wyprowadzać ze swoich domów. - Protestują też przeciwko niesprawiedliwym wywłaszczeniom, które prowadzi względem nich spółka CPK - wyjaśnił.
"Spędziłem tam całe życie, a teraz jestem wyrzucany"
Przed siedzibą CPK zgromadziło się kilkaset osób. Przynieśli ze sobą transparenty oraz tabliczki z hasłami. "Nie dla tajnych biznesów CPK na krzywdzie ludzi", "Nie dla handlu naszą ziemią" - to tylko niektóre z nich.
- Jestem mieszkańcem gminy Wiskitki (w powiecie żyrardowskim - red.). Tam się urodziłem 67 lat temu, tam spędziłem całe swoje życie i teraz jestem wyrzucany - opowiadał w rozmowie z reporterem TVN24 jeden z protestujących mężczyzn. Przyznał, że nie zgadza się na warunki wywłaszczenia. - Jesteśmy w takim wieku, że nie jesteśmy w stanie odbudować wszystkiego od podstaw - dodał.
Kolejny protestujący mówił natomiast, że kilkanaście lat temu wyprowadził się z Warszawy do Jaktorowa, "żeby mieszkać w spokoju". - Mój dom prawdopodobnie zostanie, ale będzie graniczyć z lotniskiem - przyznał. Dodał również, że przez środek gminy, w której mieszka, zaplanowano tory kolei dużych prędkości. - Ta gmina przestanie istnieć - stwierdził.
Protestujący przed siedzibą CPK przygotowali też symboliczne "betonowe babeczki". Dla kogo? - Babeczki oferujemy wszystkim Polakom. Jesteśmy z pysznej kuchni Centralnego Portu Komunikacyjnego. Polacy będą jeść beton, gdyż nasze najlepsze mazowieckie pola zostaną przez naszą ukochaną spółkę zabetonowane - mówił mężczyzna ubrany w niebieski fartuch z napisem "CPK".
"Spółka prowadzi monolog"
Jak mówiła mieszkanka Jaktorowa uczestnicząca w proteście, "mieszkańcy nie mogą się doprosić, aby spółka usiadła z nimi do stołu". - Pseudokonsultacje, które odbywają się przez internet wykluczają osoby starsze. To jest po prostu farsa - mówiła. - Spółka z nami nie chce rozmawiać, spółka prowadzi monolog - dodała.
Jak przyznała w rozmowie z reporterem TVN24, mieszkańcy gminy Jaktorów otrzymują od wojewody pisma informujące o "konieczności udostępnienia spółce CPK swoich terenów". - Z adnotacją, że aby się zapoznać w jakim celu, zapraszają do Warszawy do urzędu i dają człowiekowi 30 minut na zapoznanie się z dokumentacją sprawy - powiedziała.
Protest przebiegał w sposób pokojowy. Ruch w Alejach Jerozolimskich nie był zakłócony.
Samorządowcy wspierają mieszkańców
Protestujących popierają radni sejmiku wojewódzkiego Mazowsza, którzy stworzyli doraźną komisję ds. planowanej budowy CPK. - Absolutnie rozumiem zachowania i protesty mieszkańców, nie tylko już teraz Mazowsza, ale także całej Polski - powiedział cytowany w komunikacie przewodniczący komisji oraz wiceprzewodniczący sejmiku Marcin Podsędek (KO). – Mieszkańcy są w bardzo trudnym położeniu i jest to dla nich konieczność, by protestować w sprawie dla nich fundamentalnej, w sprawie ich przyszłości, by móc odtworzyć swoje gospodarstwa rolne czy po prostu swoje domy, które w sposób taki, a nie inny będą wywłaszczane - powiedział.
- Pojawiła się ustawa, dużo niepokojów w tym zakresie. Przedstawiciele spółki CPK przybywają do domostw mieszkańców terenów wywłaszczanych z ofertami niesatysfakcjonującymi. To sytuacja, w której mieszkańcy czują się bardzo pokrzywdzeni i żyją w niepewności - dodał.
Na konsekwencje budowy portu lotniczego zwracają uwagę też samorządowcy spoza Mazowsza. - Protestujemy przeciwko linii 170 KDP, która łączy Katowice z Ostrawą i jest proponowana teraz w czterech wariantach. Protestujemy przeciwko temu, żeby ta linia zniszczyła bogate przyrodniczo tereny. Budowa spowoduje też wyburzenia wielu domów. W rozporządzeniu UE ten odcinek nie jest wcale objęty koleją dużej prędkości - powiedziała Ewa Chmielorz, radna Mikołowa w województwie śląskim.
- Przewidziana jest tutaj kolej konwencjonalna. Co proponujemy i co przedstawiamy od początku konsultacji spółce CPK i pełnomocnikowi rządu panu ministrowi Horale (Marcin Horała jest pełnomocnikiem rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego dla RP - red.), to możliwość modernizacji linii E65, na której po zmodernizowaniu będzie można osiągać prędkość 160 kilometrów na godzinę. Jest to prędkość, która wydłuża czas podróży jedynie o 6 minut. Przedstawiamy propozycje, alternatywę i rozwiązanie. Natomiast ze strony CPK, ze strony rządu, nie ma żadnych ruchów w kierunku ochrony ludzi i przyrody - dodała radna.
Budowa CPK
Centralny Port Komunikacyjny to planowany węzeł przesiadkowy między Warszawą a Łodzią, który ma zintegrować transport lotniczy, kolejowy i drogowy. Na około 3000 hektarów ma powstać Port Lotniczy Solidarność, który w pierwszym etapie będzie mógł obsługiwać 45 milionów pasażerów rocznie. CPK ma być wybudowany do 2027 roku wraz z realizacją niezbędnych połączeń z komponentami sieci kolejowej i drogowej.
CPK przygotowuje budowę 12 tras kolejowych, w tym 10 tak zwanych szprych prowadzących z różnych regionów Polski do Warszawy i nowego lotniska. W sumie to 30 zadań inwestycyjnych i prawie 2000 km nowych linii kolejowych, które mają zostać zrealizowane do końca 2034 roku.
Protesty przeciwko budowie CPK odbywały się również 10 czerwca w wielu miejscach na terenie całej Polski. Zablokowanych zostało kilkanaście tras w całym kraju.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24