- Do tej pory „Rytm Miasta" był bardziej kulturalny, bardziej przewodnikowy – mówił reporter „Rytmu" Tomek Tylicki. Żeby rozkręcić warszawiaków na klubowo, w Capitolu sam stanął za konsolą didżejską. Razem z Patricią Kazadi i Wujkiem Samo Zło sprawili, że na parkiecie robiło się coraz bardziej tłumnie i gorąco. - Ludzie byli bardzo nieśmiali przed 22.00. Ale udało się ich ośmielić – cieszył się Wujek Samo Zło.
Będzie kolejna impreza?
Dla tych, którym nie udało się w piątek dotrzeć do Capitolu, dobre nowiny ma Tylicki. – Już w styczniu prawdopodobnie powtórzymy Klubowy Rytm Miasta – zapowiada.
js/mz