Koncerty w klubie, autobusach i na statku. "Festiwal ma trwać", mimo pandemii

Warsaw Summer Jazz Days 2020

Warsaw Summer Jazz Days 2020
Fragment koncertu EABS
Źródło: mat. promocyjne

Ze zmienionym programem, ograniczoną liczbą miejsc w Stodole i bez gwiazd zza oceanu. Za to z koncertami granymi z pokładów londyńskich piętrusów i statku płynącego Wisłą. Mimo że koronawirus wciąż straszy, Festiwal Warsaw Summer Jazz Days się odbędzie.

Koronawirus pokrzyżował plany organizatorom wielu festiwali. Wszystkie imprezy zaplanowane na wiosnę i wiele letnich anulowano lub przeniesiono na inne terminy. Ale Warsaw Summer Jazz Days odbędzie się, jak zawsze, na początku lipca. Z konieczności program opiera się na polskich wykonawcach. Światowe gwiazdy jazzu, które miały zagrać w Stodole, mają przylecieć za rok.

Pandemiczne ograniczenia

- Najważniejsze dla festiwalu jest jego trwanie, wbrew wszelkim przeciwieństwom, pokazanie wszystkim jego siły - mówi nam Mariusz Adamiak, szef Warsaw Summer Jazz Days. I dodaje, że festiwal będzie składał się z kilku działań: normalnych koncertów w klubie Stodoła, występów w sześciu londyńskich piętrusach krążących po Warszawie i na barce pływającej po Wiśle, a także odgrywania festiwalowego hymnu w różnych częściach miasta. Koncerty klubowe będzie można zobaczyć online. - W ciągu ostatnich miesięcy koncepcja zmieniała się wielokrotnie - przyznaje masz rozmówca.

Obostrzenia wciąż obowiązują, ale nie są już tak restrykcyjne. Dzięki temu można organizować koncerty plenerowe do 150 osób, a te pod dachem są możliwe przy pozostawieniu połowy miejsc wolnych. - Przyjąłem, że do Stodoły będziemy sprzedawać nie więcej niż 100-150 biletów na wieczór. Teoretycznie moglibyśmy więcej, ale nie chcemy. Poczucie bezpieczeństwa słuchaczy jest bardzo ważne. Zachowujemy ostrożność – tłumaczy.

Adamiak mówi, że zależało mu, żeby pomóc jak największej grupie muzyków, których zamrożenie życia koncertowego poważnie uderzyło po kieszeni. - Dlatego koncertów będzie dużo, w sumie 36: 12 w Stodole i 24 w autobusach – wylicza.

Cztery wieczory w Stodole

Ta najważniejsza, klubowa część festiwalu, przedstawia się następująco. W czwartek rozpocznie Zgniłość, projekt który można określić mianem muzyczno-literackiego. Zespół powstał z inicjatywy poety Marcina Świetlickiego i pianisty Świetlików Michała Wandzilaka. Do współpracy zaprosili młodych jazzmanów z Trójmiasta oraz pisarza Mariusza Czubaja. Potem na scenę wejdą muzycy gdańskiego Algorhytmu, którzy zaserwują porządną dawkę energetycznego grania. Atmosferę stonuje zapewne gwiazda wieczoru - polsko-norweski kwartet Macieja Obary, saksofonisty robiącego europejską karierę pod szyldem monachijskiej wytwórni ECM.

"Sponsorem" drugiego dnia (piątek) Warsaw Summer Jazz Days będzie liczba trzy: zagrają trzy trzyosobowe składy. Najpierw trio bardzo młodego, ale już utytułowanego saksofonisty Kuby Więcka. W skromnym akustycznym składzie zaprezentuje się także Piotr Damasiewicz, trębacz którego poznaliśmy przede wszystkim jako lidera dużych orkiestr. Damasiewicz sprawdzi się także w roli kompozytora krótkiej formy, bo to u niego organizatorzy zamówili hejnał festiwalu. Dzień domknie trio znakomitego saksofonisty Adama Pierończyka.

Sobota będzie należeć do jazzowej młodzieży. Wokalistkę Kasię Osterczy na scenę WSJD zaprowadził konkurs "Debiut fonograficzny roku" organizowany przez Instytut Muzyki i Tańca. Wrocławski sexstet EABS czerpiący z soulu, funka czy hip hopu, przyjeżdża z przedpremierą programu "Discipline of Sun Ra". Wcześniej część muzyków EABS pokaże także swoje bardziej nieuczesane oblicze muzyczne w zespole Błoto.

Czwarty dzień imprezy należał będzie do najciekawszego polskiego pianisty, wymykającego się ze wszystkich gatunkowych szufladek. Marcin Masecki wystąpi najpierw z perkusistą Jerzym Rogiewiczem i basistą Piotrem Domagalskim w najbardziej jazzowym - choć wciąż dalekim od mainstreamu - ze swoich zespołów. Później wraz z Janem Młynarskim i ich jazz bandem przypomną przedwojenne szlagiery piosenki w autorskich aranżacjach. Także w niedzielę swój czas dostatnie Damian Hyra Quartet, drugi z laureatów konkursu IMiT.

Historyjki z Akwarium, muzyka z piętrusa

Mariusz Adamiak deklaruję, że w przerwach między występami zadebiutuje jako stand-uper amator. – Opowiem różne historyjki, które wydarzyły się w klubie Akwarium. To miejsce generowało różne śmieszne i ciekawe zdarzenia – zdradza. Próbkę możliwości dał kilka lat temu w wywiadzie dla tvnwarszawa.pl.

Na tym nie koniec. Od czwartku do niedzieli po ulicach jeździć będzie sześć autobusów z otwartym dachem, z których w miasto popłynie radosny jazz. Zagrają: Tricphonix Quintet, BUM BUM ORKeSTAR, Piotr Wróbel Band, Siema Ziemia, Mili Wielecki Drums Band i Rafał Dubicki Quartet. W piątek wieczorem wzdłuż bulwarów będzie pływał statek Panama. Na jego górnym pokładzie zainstaluje się zespół Macieja Trifonidisa i zagra dla warszawiaków odpoczywających i bawiących się nad Wisłą.

Jak mówi Adamiak, amerykańskie gwiazdy, które miały przyjechać w tym roku do Warszawy, zdeklarowały już, że będą tu za rok. A lista jest imponująca: Joshua Redman, Brad Mehldau, Branford Marsalis, Kenny Barron, Dave Holland, Christian McBride. - Pierwotny program zostanie praktycznie powtórzony w przyszłym roku. Oczywiście jeśli uda się zapanować nad pandemią, zobaczymy, jak to będzie... – podsumowuje szef Warsaw Summer Jazz Days.

Warsaw Summer Jazz Days 2020 - PROGRAM:

9 lipca - Zgniłość, Algorhythm, Maciej Obara Quartet

10 lipca - Kuba Więcek Trio, Piotr Damasiewicz Trio, Adam Pierończyk Trio

11 lipca - Kasia Osterczy Trio, Błoto, EABS

12 lipca - Damian Hyra Quartet, Marcin Masecki Trio, Masecki Młynarski Big Band

Klub Stodoła, ul. Batorego 10, bilety 90-110 zł

9-10 lipca - koncerty w autobusach - Tricphonix Quintet, BUM BUM ORKeSTAR, Piotr Wróbel Band, Siema Ziemia, Mili Wielecki Drums Band, Rafał Dubicki Quartet.

Czytaj także: