Wycięli drzewa, żeby przeprowadzić ekshumację na cmentarzu. Zgody nie mieli

Wycinka na terenie dawnego cmentarza osadników niemieckich
Wycinka na terenie dawnego cmentarza osadników niemieckich
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl
Mieszkańcy Białołęki zaalarmowali, że na dawnym cmentarzu osadników niemieckich jest prowadzona wycinka drzew. Urząd dzielnicy nie wydał na nią zgody. Tymczasem z właścicielem terenu - Diecezją Warszawską Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego nie sposób się skontaktować.

Dawny cmentarz osadników niemieckich przy ulicy Kamykowej zajmuje 1-1,5 ha. Właścicielem jest warszawska gmina Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Teren jest zaniedbany, porośnięty drzewami i krzewami, wśród których trudno wypatrzeć stare płyty nagrobne.

Nieużywana już nekropolia została wpisana do Gminnej Ewidencji Zabytków. W 2012 r. do wojewódzkiego konserwatora trafił wniosek o wpisanie cmentarza do rejestru zabytków. Do tej pory nic się w tej sprawie nie zadziało. Projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu nakazuje realizację ogólnodostępnej zieleni urządzonej z reliktami świadczącymi o poprzedniej cmentarnej funkcji.

Wycinka drzew

Na białołęckich grupach sąsiedzkich w mediach społecznościowych pojawiły się wpisy alarmujące o prowadzonej na terenie nekropolii wycince drzew. Sprawa dotarła do jednego z dzielnicowych radnych.

- Nagle wybucha bomba, dzwonią mieszkańcy, zaalarmowano straż miejską, że na tym terenie trwa wycinka drzew. Ludzie, którzy wycinali te drzewa, powiedzieli, że robią to po to, żeby dostać się do tych grobów i przeprowadzić ekshumację na całym cmentarzu. Pokazano stosowne dokumenty, decyzję sanepidu zezwalającą na ekshumację. I niby pod tym względem wszystko jest w porządku - tak stwierdziła przynajmniej straż miejska - powiedział Polskiej Agencji Prasowej radny dzielnicy Białołęka Waldemar Roszak. Dodał, że sytuacja zaskoczyła pracowników urzędu dzielnicy, z którymi się w tej sprawie skontaktował.

Jeszcze bardziej radnego zbulwersowała informacja, którą usłyszał od obecnego na cmentarzu człowieka. Powiedział on, że ma podpisaną umowę przedwstępną i po wykonaniu ekshumacji będzie budował na tym terenie osiedle domów.

Urząd nie wydał zgody na wycinkę

Tymczasem rzeczniczka dzielnicy Białołęka Marzena Gawkowska przekazała, że urząd nie wydawał zezwolenia na wycinkę drzew na dawnym cmentarzu. - Informację o prowadzonych tam pracach zgłosili nam mieszkańcy i radny dzielnicy. Urzędnicy pojechali na miejsce, by ocenić wycinkę. Większość usuniętych drzew nie wymagała zezwolenia, ale znaleźliśmy pozostałości po kilku większych wyciętych roślinach, na które powinno zostać wydane zezwolenie. Ustalamy zarządcę terenu oraz osoby odpowiedzialne za usunięcie drzew i wezwiemy ich do złożenia wyjaśnień w tej sprawie - powiedziała Gawkowska.

Okazało się też, że do urzędu dzielnicy nie wpłynął żaden wniosek o wydanie warunków zabudowy dawnej nekropolii. - Rejon Brzezin (tam znajduje się cmentarz - PAP) nie ma uchwalonego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, dlatego każde zamierzenie inwestycyjne musi być poprzedzone wydaniem decyzji o warunkach zabudowy. Ale procedura uchwalania planu miejscowego dla tego terenu jest już na końcowym etapie - wyjaśniła rzeczniczka.

Przypomniała, że projekt planu dla rejonu Brzezin był wyłożony do publicznego wglądu w listopadzie 2023. - W takim przypadku ustawodawca każe już liczyć się z projektem planu. Wnioski o warunki zabudowy, które wpływają na tym etapie zaawansowania uchwalania planu miejscowego i które zakładają inwestycje o innym charakterze niż pozwala na to projekt planu, są zawieszane na okres 18 miesięcy. Jeśli w tym czasie plan zostaje uchwalony – wnioski są umarzane, a inwestor musi dostosować swoje zamierzenia do obowiązującego miejscowego planu - tłumaczyła Gawkowska.

Sprawą zainteresował się stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki, który zwrócił się do wojewódzkiego konserwatora o pilną kontrolę na dawnym cmentarzu. Rzecznik mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków Andrzej Mizera powiedział, że z wydziału architektury i budownictwa Białołęki do konserwatora nie wpłynął do uzgodnienia żaden projekt zabudowy tego terenu. - Powinien być przesłany, ponieważ cmentarz ujęty jest w Gminnej Ewidencji Zabytków - dodał.

Diecezja milczy

Cmentarz przy ulicy Kamykowej w Brzezinach powstał jako miejsce pochówku osadników niemieckich z tej części dawnej Białołęki. Byli innej narodowości, wiary, języka, ale z czasem niektórzy się asymilowali. Świadczą o tym polskojęzyczne nagrobki i spolszczona pisownia niektórych nazwisk.

Przez prawie sto lat meliorowali podmokłe tereny. Budowali domy prostopadle do drogi, z oknami na południe. Do dziś ich budowle można na Białołęce odnaleźć, choć jest ich już coraz mniej. Po II wojnie światowej zostali wysiedleni najpierw do Wielkopolski, potem do Niemiec. Pozostały po nich groby na pięciu ewangelickich cmentarzach na Białołęce. Po wojnie rozgrabionych, zaniedbanych, dziś porośniętych krzakami i mchem.

W 2012 na Białołęce przy ulicy Ruskowy Bród powstało lapidarium z płytami nagrobnymi przeniesionymi z innych cmentarzy ewangelickich w dzielnicy.

PAP wysłała w ubiegły poniedziałek pytania w tej sprawie do właściciela terenu - Diecezji Warszawskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Nie uzyskała odpowiedzi. Diecezja nie odpowiedziała również na naszą prośbę o kontakt.

Czytaj także: