W czwartek 17 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił apelację złożoną przez funkcjonariuszy policji. Ogłoszenie wyroku relacjonował portal OKO.press. - W ocenie Sądu Okręgowego dowody, jakie zostały przedstawione w tej sprawie wskazują, że nie można skutecznie przypisać sprawstwa oskarżonej - powiedziała przewodnicząca składu orzekającego sędzia Anna Bator-Ciesielska.
- Chciałbym podkreślić, że funkcjonariusze policji zasługują absolutnie na pełną ochronę, szacunek zarówno państwa, jak i obywateli. Niemniej ta ochrona przysługująca funkcjonariuszom działa tylko wtedy, kiedy oni postępują w granicach prawa, a nie na podstawie uprawnień, jakie im przysługują. W tej sprawie, jak wiemy, było inaczej - dodała.
Jak stwierdziła sędzia, ze zgromadzonego materiału wynika, że "oskarżona zachowywała się absolutnie spokojnie". - Jej "zawinieniem" było to, że konsekwentnie trzymała transparent z określonym napisem. Oskarżona nie wykonała żadnego gestu w kierunku funkcjonariuszy policji - mówiła Bator-Ciesielska. - To, co stało się w następstwie interwencji, było tylko jej reakcją na to, co ją spotyka ze strony policjantów - podkreśliła sędzia.
Sędzia zaznaczyła również, że oskarżona miała prawo nie podawać swoich danych osobowych. - Nie popełniła żadnego wykroczenia ani przestępstwa i nie musiała reagować na polecenia funkcjonariuszy w tych okolicznościach, w jakich doszło do wydania tych poleceń - stwierdziła.
Dodała również, że to w jaki sposób policjanci przeprowadzili interwencję wobec oskarżonej "nie licował z zasadami humanitaryzmu, ale przede wszystkim godności ludzkiej". Sędzia uznała również, że wszystkie gesty wykonane przez oskarżoną w trakcie interwencji, nie były skierowane przeciwko funkcjonariuszom, ale "zmierzały do oswobodzenia i wyrwania się z opresji, w jakiej znajdowała się oskarżona".
Sąd pierwszej instancji uniewinnił aktywistkę
Na tvnwarszawa.pl informowaliśmy również o wyroku sądu pierwszej instancji. 27 kwietnia Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście ogłosił wyrok w sprawie aktywistki, uznając ją niewinną zarzucanych jej czynów znieważania oraz naruszenia nietykalności policjantów.
- Materiał dowodowy przedstawiony przez oskarżyciela wydawał się z pozoru bardzo klarowny, spójny i logiczny. Zeznania funkcjonariuszy policji wskazywały na oczywisty fakt popełnienia przestępstw. Natomiast w momencie gdy sąd przystąpił do przesłuchiwania poszczególnych świadków, jak zaczęliśmy odtwarzać materiał dowodowy przedstawiony przez oskarżyciela, ale również przez obronę (...) to oczywistość zarzutów w konfrontacji z takimi dowodami nie wytrzymała – mówiła w uzasadnieniu wyroku sądu pierwszej instancji sędzia Justyna Koska-Janusz.
W środę 21 kwietnia przed budynkiem Sądu Najwyższego odbyła się demonstracja solidarnościowa z sędzią Igorem Tuleyą. Nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna rozpoznawała wniosek o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie sędziego do prokuratury.
Pani Katarzyna została w trakcie protestu zatrzymana. Zarzucono jej naruszenie nietykalności oraz znieważenie policjantów. Funkcjonariusze twierdzili, że podczas zatrzymania kobieta miała ich kopać, szarpać za mundury, drapać i używać wobec nich wulgaryzmów. Jako dowód przedstawiono nagrania. Sąd rozpatrywał jej sprawę w trybie przyspieszonym.
Autorka/Autor: dg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24