Spółka Veolia oświadczyła, że do awarii ciepłowniczej na Jagiellońskiej przyczyniła się wcześniejsza w Elektrociepłowni Żerań. Do uszkodzenia rur miała, jej zdaniem, doprowadzić niestabilna temperatura wody tłoczonej do systemu ciepłowniczego. Zarządca infrastruktury na Żeraniu, spółka PGNiG Termika wątpi w związek między tymi zdarzeniami.
We wtorek Veolia Energia Warszawa poinformowała, że firma "potwierdza swoje przypuszczenia, że ostatnie awarie na ulicy Jagiellońskiej były bezpośrednio powiązane" z awarią na Żeraniu w czwartek, 14 stycznia. Spółka twierdzi, że w wyniku usterki w elektrociepłowni, przez blisko 10 godzin do rurociągów warszawskiego systemu ciepłowniczego tłoczona była z EC Żerań woda o temperaturze niespełna 50 stopni Celsjusza, zamiast 90 stopni. "Po usunięciu awarii, PGNiG Termika, chcąc uzyskać właściwe parametry zasilania zaczęła tłoczyć wodę o temperaturze około 107 stopni, czyli wyższej niż żądana. Tym razem ciepłociąg zaczął być przegrzewany" – wskazała Veolia.
"Gwałtowne zmiany temperatur podawanej wody w krótkim okresie czasu spowodowały, że przy bardzo niskich temperaturach zewnętrznych rury ciepłownicze poddane zostały nadzwyczajnym i silnym naprężeniom termicznym" – podkreślił operator sieci ciepłowniczej. Veolia zaznaczyła, że tak znaczne zmiany temperatur wody sieciowej są groźne dla każdej sieci ciepłowniczej ze względu na drastyczne zmiany naprężeń rurociągów, wynikające ze zmieniającej się rozszerzalności cieplnej stali, z której są zbudowane.
Spółka przypomniała, że w związku z obserwowaną niestabilną pracą EC Żerań i rosnącym zagrożeniem pojawienia się awarii Veolia Energia Warszawa już w piątek 15 stycznia w godzinach porannych powołała sztab kryzysowy właśnie po to, aby zapewnić optymalną pracę sieci ciepłowniczej. Przewidując możliwe skutki awarii elektrociepłowni, Veolia Energia Warszawa S.A. zabezpieczyła pracę ekip na kolejne dni. Dzięki temu stworzona została możliwość pracy ciągłej jednocześnie w kilku miejscach w Warszawie, żeby maksymalnie skrócić czas usunięcia ewentualnych awarii – zaznaczyła spółka.
"Nie można twierdzić, że EC Żerań przyczyniła się do awarii rurociągów"
Według PGNiG Termika, awarie sieci ciepłowniczej nie mają związku z czwartkową usterką na Żeraniu. Przypomnijmy: w piątek doszło do dwóch awarii przy ulicy Jagiellońskiej oraz na Kabatach. W niedzielę z kolei na Wyczółkach, a w poniedziałek na Mokotowie.
We wtorek dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji PGNiG Termika S.A. Barbara Gorzelak poinformowała, że spółka "wątpi, aby awaria EC Żerań przyczyniła się do innych awarii, szczególnie warszawskiej sieci ciepłowniczej". Zaznaczyła, że w momencie awarii przy ulicy Jagiellońskiej, czyli około godziny 3.00 nad ranem temperatura na wyjściu z Elektrociepłowni Żerań wynosiła około 80 stopni Celsjusza.
"Według raportów, które nasza spółka przekazuje codziennie do spółki Veolia, 14 stycznia bieżącego roku o godzinie 20, rozpoczęto stopniowe podnoszenie temperatury od 50 stopni Celsjusza i wspomnianą (w oświadczeniu Veolii – red.) temperaturę 107 stopni Celsjusza osiągnięto o godzinie 12, ale 15 stycznia, czyli dnia następnego – kilka godzin po awarii na ulicy Jagiellońskiej. Temperatura 50 stopni utrzymywana była tylko przez około trzy, cztery godziny" – przekazała dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji PGNiG Termika.
W przesłanym PAP komentarzu podkreśliła jednocześnie, że "nie ma więc mowy, po pierwsze o gwałtownym przegrzaniu sieci, po drugie o utrzymywaniu temperatury 50 stopni Celsjusza przez 10 godzin". Gorzelak dodała, że ponadto zgodnie z obowiązującą Umową PGNiG Termika z Veolia maksymalna temperatura wody sieciowej dostarczanej do sieci Veolia wynosi 124 stopnie Celsjusza, więc tym bardziej trudno mówić o przegrzaniu ciepłociągu.
PGNiG Termika S.A. zwróciła także uwagę, że awarie sieci ciepłowniczej w Warszawie wystąpiły w wielu miejscach w ostatnich dniach, również tam, gdzie EC Żerań nie obejmuje ich bezpośrednio swoim zasięgiem. "Przypominamy, że w czasie awarii EC Żerań, Elektrociepłownia Siekierki oraz Ciepłownia Kawęczyn działały nieprzerwanie, dostarczając ciepło do odbiorcy i utrzymując parametry temperatury wody na optymalnym poziomie. Nie można więc twierdzić, że EC Żerań przyczyniła się do awarii rurociągów sieci ciepłowniczych" – poinformowała Gorzelak.
Czy prywatyzacja sieci ciepłowniczej była opłacalna?
Na wtorkowej konferencji wiceszef Ministerstwa Klimatu i Środowiska Jacek Ozdoba poinformował o powołaniu roboczego zespołu ds. prywatyzacji sieci ciepłowniczej w Warszawie. - 2011 rok to moment, w którym warszawska sieć została sprywatyzowana, została sprzedana przy dużym sprzeciwie warszawiaków. Wtedy miało być referendum, odbyło się głosowanie, warszawscy radni Platformy Obywatelskiej uważali, że tego typu referendum - demokratyczne zdaniem warszawiaków - nie jest potrzebne i takie referendum się nie odbyło – mówił. Jak wskazał, dzisiaj właścicielem sieci jest "francuski podmiot".
- Sami państwo możecie zaobserwować, w ciągu kilku ostatnich dni mamy kolejne awarie, które uniemożliwiają dostarczanie ciepła do gospodarstw domowych, do warszawiaków oraz placówek na przykład medycznych, bo jeden ze szpitali też miał z tym problemy – wskazywał.
Siecią ciepłowniczą dostarczającą ciepło systemowe i ciepłą wodę do 80 procent budynków w Warszawie zarządza od 2011 roku Veolia Energia Warszawa. Jest częścią międzynarodowej grupy. - Od 2011 roku podmiot prywatny realizuje zadania, które wcześniej były związane z działaniami miasta. (...) My uważamy, że po tylu latach warszawiakom należy się odpowiedź, czy ta prywatyzacja - w mojej ocenie jeden z największych skandali warszawskiej PO - była z punktu widzenia już wielu lat opłacalna i była dobrą decyzją – mówił Ozdoba.
Jak wskazał, w tym celu powołany został w resorcie specjalny zespół. Ma on zająć się prywatyzacją sieci oraz kwestią nakładów finansowych przeznaczonych na jej konserwowanie. - Mamy wątpliwości co do kwestii proporcji, co do tego, w jaki sposób te działania są realizowane, widzimy, że kolejne usterki są, wręcz można powiedzieć, spektakularne – mówił.
Pytany o to, w jaki sposób zespół będzie współpracować z ratuszem, Ozdoba wyraził nadzieję, że miasto "samo z siebie" będzie chciało przeprowadzić audyt. Wiceminister dodał, że dobrze byłoby, by w pracach zespołu uczestniczyły osoby, które mają wiedzę na temat tego, jak przebiegał cały proces prywatyzacji.
"Średnioroczna liczba awarii zmalała o około 40 procent"
W odpowiedzi na wątpliwości wiceministra klimatu i środowiska spółka zaznaczyła, że warszawska sieć ciepłownicza jest największą w Unii Europejskiej i czwartą na świecie, liczącą 1800 kilometrów rur oraz 19000 węzłów cieplnych. "Sieć jest konsekwentnie modernizowana i rozwijana technologicznie. Ponad 60 procent rur sieci jest już w technologii preizolowanej, a sieć jest zarządzana przy pomocy najnowocześniejszego systemu zarządzania" – podkreśliła spółka.
Jak dodała, od 2011 roku inwestycje w modernizację i rozwój sieci wyniosły ponad 1,2 miliarda złotych, co oznacza średnio ponad 120 milionów rocznie. "Efekty inwestycji widać najlepiej w liczbach. W okresie ostatnich ośmiu lat średnioroczna liczba awarii zmalała o około 40 procent" – czytamy w oświadczeniu Veolii.
"Spada też konsekwentnie wskaźnik strat ciepła. Już teraz wynik ten wynosi niespełna 11 procent strat przy średniej krajowej na poziomie 14-15 procent. Jest to ważne z dwóch powodów: środowiskowego oraz ekonomicznego. Niższe straty oznaczają niższe koszty dystrybucji, czyli niższe rachunki dla odbiorców" – wskazano.
Spółka zaznaczyła, że Warszawa ma jedne z najniższych cen ciepła w Polsce – niższe niż w Krakowie, Wrocławiu czy Szczecinie. Zapewniła ponadto, że sprzedaż Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w 2011 roku przeprowadzona była w transparentny sposób. "Nabywca SPEC, czyli Dalkia (Veolia jest jej następcą prawnym), złożyła najlepszą ofertę przewyższającą wszystkie pozostałe, w tym ofertę PGNiG. Realizacja umowy sprzedaży SPEC została skontrolowana i rozliczona w 2020 roku" – czytamy.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl