Prokuratura tłumaczy swój wniosek do sądu o zastosowanie dwumiesięcznego aresztu wobec aktywistki LGBT między innymi obawą matactwa procesowego. Z kolei adwokat Margot stwierdził na antenie TVN24, że aresztowanie to "niespotykany środek przy tego rodzaju zarzutach".
Gościem TVN24 był profesor Piotr Girdwoyń, który zajmuje się obroną aresztowanej w piątek aktywistki LGBT Margot, która jest podejrzana o uszkodzenie furgonetki antyaborcyjnej. - Próbujemy uzyskać oficjalne informacje o miejscu, gdzie ona się znajduje, w którym areszcie śledczym, ale takiego oficjalnego miejsca nie mamy - poinformował.
"Wielki test polskiego wymiaru sprawiedliwości"
Wyjaśnił również, że zarzuty, który usłyszała Margot w połowie lipca, dotyczą zniszczenia mienia, czyli antyaborcyjnej furgonetki. - W odniesieniu do tych zarzutów prokurator wystąpił o tymczasowe aresztowanie. Sąd pierwszej instancji, sąd rejonowy, nie przychylił się do tego wniosku i zastosował środki wolnościowe, na co prokuratura wniosła zażalenie. I to zażalenie wczoraj było przedmiotem obrad sądu, który postanowił o dwumiesięcznym areszcie - przypomniał adwokat.
Podkreślił, że obrona się na takie działania nie zgadza: - Będziemy się na tę decyzję żalić. To jest niespotykany środek przy tego rodzaju zarzutach, ale szczegóły będą prezentowane przed sądem.
Dodał też, że cała ta sprawa jest "wielkim testem polskiego wymiaru sprawiedliwości". - To jest taki test na demokrację, praworządność, w jaki sposób traktuje się ludzi. Rożnych ludzi, niezależnie, czy zgadzamy się z ich światopoglądem, czy nie - stwierdził Girdwoyń.
"Obawa matactwa procesowego"
Z kolei rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz poinformowała, jak śledczy uzasadniali wniosek o zastosowanie dwumiesięcznego aresztu dla Margot. - Prokurator wskazał na potrzebę stosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego z uwagi na istniejącą obawę bezprawnego utrudniania postępowania (obawa matactwa procesowego). W ocenie prokuratora Michał Sz. (aktywistka LGBT przedstawiająca się jako Margot - red.) pozostając na wolności mógłby nakłaniać ustalone osoby do składania określonych depozycji procesowych - podała prokurator.
Wskazała również, że z uwagi na brak stałego miejsca pobytu aktywistki istniała obawa jej ucieczki i ukrywania się. - Argumenty te zostały ponownie zaprezentowane w złożonym do sądu odwoławczego zażaleniu - przekazała Skrzyniarz.
- Michał Sz. podejrzany jest o dokonanie 27 czerwca 2020 roku czynu chuligańskiego polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza fundacji pro life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji- dodała.
Grozi za to kara do pięciu lat więzienia.
Protest w obronie aktywistki
W piątek na Krakowskim Przedmieściu odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla aktywistki Margot z kolektywu Stop Bzdurom, która jest podejrzana o uszkodzenie antyaborcyjnej furgonetki. Policjanci najpierw zatrzymali Margot, a potem kolejnych uczestników protestu. Doszło do przepychanek.
W sobotę rano rzecznik komendy stołecznej Sylwester Marczak przekazała, że do sprawy łącznie zatrzymano 48 osób. Dodał, że czynności z tymi osobami są prowadzone w oparciu o artykuł 254 Kodeksu karnego.
Głos w sprawie zabrała Dunja Mijatović, komisarz praw człowieka Rady Europy. W swoim wpisie na Twitterze wezwała do "natychmiastowego uwolnienia" aktywistki. "Nakaz zatrzymania jej na dwa miesiące to mrożący sygnał dla wolności słowa i praw LGBT w Polsce" - napisała.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP