Mariusz G., urzędnik z Pragi Północ, który miał stworzyć 15 fikcyjnych etatów i przelewać pensje na własne konto, został zatrzymany na zlecenie prokuratury. Usłyszał zarzuty dotyczące między innymi oszustw na kwotę 700 tysięcy złotych. Mężczyzna przyznał się do winy.
O aferze finansowej w północnopraskim urzędzie informowaliśmy na początku czerwca. Mariusz G., urzędnik i były kandydat PO na radnego dzielnicy, miał stworzyć 15 fikcyjnych stanowisk pracowników oświaty. Przez niemal dwa lata ich pensje trafiały między innymi na jego konto, a sytuację wewnątrz jednostki wykryła dyrektor Dzielnicowego Biura Finansów Oświaty.
Urzędnik został zwolniony jeszcze przed zakończeniem kontroli, a sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Północ. W poniedziałek, na jej polecenie, policja zatrzymała Mariusza G. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska poinformowała, że mężczyzna został przesłuchany w charakterze podejrzanego i przedstawiono mu zarzuty związane z przekroczeniem uprawnień i niedopełnieniem obowiązków oraz dokonania oszustw na łączną kwotę 728 tysięcy złotych, czyli mienia znacznej wartości.
Dodatkowo zarzuty wobec byłego urzędnika dotyczą również podrabiania dokumentów oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach przesyłanych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i urzędu skarbowego.
- Podejrzany przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia, częściowo zbieżne ze zgromadzonym przez prokuratora materiałem dowodowym. Informacje te będą weryfikowane na dalszym etapie postępowania - przekazała Polskiej Agencji Prasowej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. 37-latek spędził noc z poniedziałku na wtorek w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych. - We wtorek prokurator skieruje do sądu wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania - zapowiedziała Skrzeczkowska.
Z ustaleń PAP wynika, że 37-latek szczegółowo opisał jak przebiegał proceder wyłudzeń, tłumaczył też, że nikt nie kontrolował jego działań. Mężczyzna miał wydawać pieniądze na wydatki bieżące i na spłatę zadłużeń.
Wynagrodzenia rzędu 9 tysięcy dla woźnych i robotników gospodarczych
Prokuratura podaje, że z ustaleń wszczętego na początku czerwca śledztwa wynika, że Mariusz G. miał działać od czerwca 2019 roku do stycznia 2021, a czynów zabronionych dokonywał "w krótkich odstępach czasu". Śledczy twierdzą, że mężczyzna jako kierownik działu finansów oświaty w dzielnicy sporządzał listę płac za pracę pracowników i sam ją później zatwierdzał. Przez półtora roku stworzył kilkanaście fikcyjnych etatów, a wynagrodzenie za pracę nieistniejących osób przelewał na własne rachunki bankowe.
Jak podawał w czerwcu "Super Express", przestępczy proceder wykryto podczas kontroli z ratusza, wcześniej pracownicy biura finansów poinformowali przełożonych, że na liście płac sporządzonej przez Mariusza G. znalazło się nazwisko osoby, która już nie pracuje od kilku lat w szkole podstawowej przy ulicy Kawęczyńskiej. Przy nazwisku był wpisany numer rachunku bankowego wskazany wcześniej przez Mariusza G. jako jego.
Sytuację w północnopraskim ratuszu skontrolowali urzędnicy ratusza. Kontrolerzy odkryli między innymi, że wynagrodzenia wypłacane fikcyjnym pracownikom były znacznie wyższe, niż zwyczajowe pensje w oświacie. Jak napisano w raporcie, "dokonano naliczenia i wypłaty wynagrodzenia tytułem 'za godziny ponadwymiarowe' jednorazowo w kwocie 18 723,14 złotych; naliczano i wypłacano wynagrodzenie dla grupy 'nauczycieli', których wysokość sięgały kwot jednorazowej wypłaty około 13-14 tysięcy złotych; wielokrotnie kwoty naliczonego wynagrodzenia dla osób, które - jak wynika z list płac - zatrudnione miały być na stanowiskach 'robotnik gospodarczy', 'starszy woźny/dozorca, konserwator', wynosiły około 8-9 tysięcy złotych. Realizowano przelewy tytułem 'potrącenia komornicze' wskazując imię i nazwisko osoby, która jak ustalono w toku postępowania kontrolnego, nie figuruje w rejestrze komorników sądowych".
Źródło: PAP