W nocy weszli do starej gazowni. "Młody mężczyzna spadł z wysokości 10 metrów"

Stara gazownia na Woli
Stara gazownia na Woli
Źródło: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl
Wypadek w starej gazowni na Woli. Do środka w nocy weszła grupa młodych ludzi, jeden z mężczyzn spadł z wysokości 10 metrów. Trafił do szpitala. 

Do zdarzenia doszło po godzinie 1 w nocy, w budynku starej gazowni na Prądzyńskiego. 

- Otrzymaliśmy zgłoszenie o grupie ludzi, która weszła do środka. W pewnym momencie, jeden z mężczyzn upadł z wysokości dziesięciu metrów, został ranny - przekazuje Wojciech Kapczyński ze straży pożarnej..

Trafił do szpitala 

Na miejsce wezwano służby: policję, straż pożarną oraz karetkę. - Przed naszym przyjazdem, mężczyźnie pomocy udzielała postronna osoba - opisuje Wojciech Kapczyński.  - Następnie specjalistyczna grupa wysokościowa straży pożarnej ewakuowała mężczyznę na zewnątrz przy pomocy technik alpinistycznych - dodaje. 

Został przetransportowany do szpitala. 

- Przeprowadziliśmy czynności procesowe na miejscu. Teraz będziemy wyjaśniać okoliczności tego zdarzenia - mówi Magdalena Bieniak z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji. 

Powstały pod koniec XIX wieku

Wybudowane pod koniec XIX wieku zbiorniki gazowe zaopatrywały Warszawę w gaz do lat 70. XX wieku, a w 1991 roku przeszły w prywatne ręce. Właścicielem terenu i budynków stała się fundacja "Wystawa Warszawa Walczy 1939-1945". Pięć lat później zbiorniki zostały sprzedane. Właściciel planował tam inwestycję. Mowa była o biurach, loftach i hotelu.

- Teren obiektu wolskich rotund jest terenem budowy, wyłączonym z użytku, ogrodzonym i stale monitorowanym przez pracowników ochrony. Obecnie trwają prace rekonstrukcji elewacji wyższej rotundy i remont ten zostanie zakończenie w najbliższym czasie. Teren budowy oznakowany jest licznymi tabliczkami ostrzegawczymi. Osoby, które weszły na teren obiektu, w tym osoba poszkodowana, dokonały włamania poprzez uszkodzenie fragmentu betonowego ogrodzenia, znalazły się w tym miejscu nielegalnie, bez zgody właścicieli. Zlekceważyły oczywiste zasady bezpieczeństwa i naruszyły cudzą własność - przekazała Joanna Dębska radca prawny właścicieli.

Czytaj także: