47 stołecznych ulic ma zmienić nazwy w ramach dekomunizacji. Wśród propozycji przedstawionych przez wojewodę jest między innymi zmiana alei Armii Ludowej. Ma nosić imię Lecha Kaczyńskiego.
- Upłynęło prawie 30 lat od transformacji ustrojowej w Polsce, a jednak w wielu miejscach nadal widnieją relikty niesławnej przeszłości. To najwyższy czas, żeby z przestrzeni publicznej usunąć komunistyczne symbole. W kwietniu ubiegłego roku weszła w życie ustawa określająca niezbędne procedury oraz narzędzia do przeprowadzenia dekomunizacji, jednak samorząd warszawski zignorował ten obowiązek – powiedział na konferencji Zdzisław Sipiera, wojewoda mazowiecki.
"Samorząd warszawski nie zrealizował zadania"
Jak przypomniał, wedle zapisów ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, samorządy miały obowiązek dokonać zmiany nazw ulic i obiektów użyteczności publicznej do 2 września 2017r.
Na konferencji poinformowano, że wojewoda mazowiecki trzykrotnie na piśmie zawiadomił gminy i powiaty o wejściu w życie ustawy dekomunizacyjnej oraz o procedurach i terminach z nią związanych. Duża część mazowieckich samorządów wywiązała się z obowiązków, jakie nałożyła na nie ustawa. Część samorządów scedowała ten obowiązek na wojewodę.
- W tych wszystkich przypadkach nie zawaham się skorzystać z ustawowych uprawnień. Samorząd warszawski miał rok na nadanie nowych nazw i nie zrealizował zadania określonego w ustawie dekomunizacyjnej – podkreślił Sipiera.
Jedna z większych zmian dotyczy alei Armii Ludowej - ma nosić imię Lecha Kaczyńskiego.
Ulica Leona Kruczkowskiego zostanie zmieniona na Zbigniewa Herberta - poinformowano.
Ulica Sylwestra Bartosika zmieni nazwę na Grzegorza Przemyka, ul. Zygmunta Modzelewskiego - na Jacka Kaczmarskiego, ul. Wincentego Rzymowskiego będzie nazywać się ulicą Przemysława Gintrowskiego a ul. Antoniego Kacpury (Rembertów) zmieni nazwę na ul. Stefana Melaka.
Ul. Michała Sobczaka będzie nosiła nazwę płk. Władysława Beliny-Prażmowskiego; ul. gen. Sylwestra Kaliskiego - gen. Witolda Urbanowicza, natomiast ul. ppłk. Wacława Witolda Szadkowskiego zmieni nazwę na ul. mjr. Hieronima Dekutowskiego "Zapory". Ul. Małego Franka (Zubrzyckiego) zostanie zmieniona na ul. Danuty Siedzikówny "Inki", ul. Józefa Lewartowskiego na Marka Edelmana, a ul. Stanisława Wrońskiego na ul. Anny Walentynowicz.
"Wchodzenie w kompetencje samorządów"
Miasto zmieniło nazwy sześciu ulic. - Mieliśmy swoje kryteria. Według naszej opinii ci, którzy zginęli w czasie wojny, czy przed mogli mieć na Boga własne poglądy. Przy zmianach wzięliśmy pod uwagę tych, którzy byli aktywni po wojnie - mówi tvnwarszawa.pl Anna Nehrebecka, przewodnicząca miejskiej komisji nazewnictwa (PO). I przekonuje, że nazewnictwo w miastach należy do samorządów. - Ustawa jest właściwie niezgodna z prawem. Dyskusyjne jest wchodzenie w kompetencje samorządów - podkreśla Nehrebecka. Zaznacza również, że były prowadzone sondaże i dyskusje z mieszkańcami. - Większość była przeciwna ruszaniu nazw ulic. Między bajki trzeba włożyć stwierdzenie, że mieszkańcy nie będą ponosić kosztów. Chodzi zmiany tabliczek czy nazw przystanków. Łącznie to koszt rzędu kilku milionów złotych, które będzie musiał pokryć samorząd - przekonuje radna PO. Zapowiada również, że w przyszłym tygodniu samorządowcy tej partii będą omawiali ruch wojewody na spotkaniu klubowym. - Na pewno się odwołamy - zapewnia Nehrebecka.
Dokumenty są ważne
W komunikacie urząd wojewódzki poinformował, że zgodnie z ustawą, zmiana nazwy dokonana na jej podstawie nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne w sprawach dot. ujawnienia w księgach wieczystych oraz uwzględnienia w rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych, zmiany nazwy dokonanej na podstawie ustawy są wolne od opłat.
ZOBACZ LISTĘ ZMIAN
PAP/ran//ec