Twarde negocjacje ws. Podwala? "Nie możemy szantażować inwestora"

Widok na inwestycję od ul Podwale
Widok na inwestycję od ul Podwale
Źródło: mat. inwestora
Stowarzyszenie "Miasto jest nasze" nie doczekało się oficjalnej odpowiedzi na propozycję, by ratusz podjął twarde negocjacje z inwestorem kontrowersyjnego biurowca przy ulicy Podwale. Nam urzędnicy mówią, że nie pozwala na to prawo.

Stowarzyszenie, które bardzo mocno zaangażowało się w nagłośnienie kontrowersji wokół inwestycji przy ulicy Podwale, dwa tygodnie temu wysłało do ratusza list otwarty. Napisało w nim, że inwestor - Maciej Marcinkowski - jest "znanym handlarzem roszczeń do gruntów położonych w samym centrum miasta, specjalizującym się w skupywaniu działek i nieruchomości o bardzo kontrowersyjnym charakterze - stanowiących istotny element tkanki miejskiej, przestrzeni publicznej, czy wręcz instytucji użyteczności publicznej. Jego działania zmierzają do likwidacji Ogrodu Jordanowskiego na ulicy Szarej i - jak wszystko na to wskazuje - gimnazjum na ulicy Twardej".

Negocjować, nie nagradzać

Stowarzyszenie przypomniało też, że miasto planuje sprzedać Marcinkowskiemu w trybie bezprzetargowym około tysiąca metrów kwadratowych przy placu Defilad, za niespełna 5 milionów złotych. Umożliwi to budowę wieżowca o wysokości nawet 220 metrów. Chodzi o działki, które nie są samodzielne. Dopiero scalone z działką, która ma należeć do Marcinkowskiego mogą - zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego – pozwolić na budowę wieżowca. "Miasto jest nasze" zaproponowało więc, by zamiast "nagradzać" inwestora działkami koło PKiN, stanąć z nim do twardych negocjacji. Inwestor miałby zgodzić się na zmianę projektu budynku powstającego przy Podwalu. W zamian za tereny przy Pałacu Kultury miałby też oddać miastu działkę, na której stoi gmach gimnazjum przy Twardej.

"Nie możemy szantażować inwestora"

O pomysły pytaliśmy ratusz zaraz po opublikowaniu listu. - Nie znamy go jeszcze, ale z pewnością odniesiemy się do tej propozycji - mówił wtedy dyplomatycznie rzecznik Bartosz Milczarczyk.Oficjalnej odpowiedzi nie ma do dziś, a dopytywany o sprawę rzecznik twierdzi, że na takie negocjacje nie pozwala prawo. - Nie możemy blokować nikomu jednej inwestycji, przywołując przy tym kontrowersje wokół innej. To byłby zwykły szantaż - przekonuje.I dodaje, że w każdym z trzech wymienionych przez stowarzyszenie przypadków ratusz prowadzi działania. - Teren szkoły przy Twardej chcemy objąć mikroplanem zagospodarowania przestrzennego, który dopuści tam wyłącznie funkcję edukacyjną - zapewnia Milczarczyk. Plan ma też docelowo ochronić tereny przy Szarej.W sprawie Podwala, zdaniem miasta, pola do negocjacji nie ma. - Sprawdzamy czy pozwolenie na budowę nie zostało wydane z naruszeniem prawa, ale to dotyczy kwestii formalnych, a nie kształtu projektu. Chcieliśmy wstrzymania prac, ale wojewoda się na to nie zgodził, a my już nie mamy na to wpływu - przekonuje rzecznik.- W tej kwestii błędy popełniono znacznie wcześniej - przyznaje Patryk Zaremba ze stowarzyszenia "Miasto jest nasze". I dodaje: - Ale najbardziej przerażająca jest ta uległość ratusza wobec inwestorów. Ratusz chwali się, że inwestycje napływają do Warszawy szerokim strumieniem, ale wciąż boi się stawiać warunki i wymagać od deweloperów. Nic by się nie stało, gdyby czasem usłyszeli "nie".

WOJEWODA UZASADNIA SWOJĄ DECYZJĘ O BUDOWIE:

BURMISTRZ ŚRÓDMIEŚCIA O INWESTYCJI:

O swojej decyzji opowiada Wojewoda Mazowiecki

Mówi Wojciech Bartelski, burmistrz Śródmieścia

roody

Czytaj także: