Działka znajdująca obok Sali Kongresowej (przedwojenny adres Chmielna 70 ma ogromną wartość - ok. 160 mln zł. W kwietniu tego roku dziennikarze "Gazety Stołecznej" ujawnili, że ratusz niesłusznie oddał działkę. Dotarli do dokumentów, z których wynikało, że właściciel terenu Jan Henryk Holger Martin był obywatelem Danii. Natomiast Dania to jedno z państw, których rząd PRL już w latach 50. wypłacił odszkodowania za przejęte tzw. dekretem Bieruta nieruchomości. A to oznaczało, że nie mogą domagać od polskiego państwa żadnych odszkodowań.
Znany mecenas Nowaczyk
Zwrotem nieruchomości zajmował się mecenas Robert Nowaczyk, a ze strony urzędu miasta decyzję podpisał ówczesny wiceszef BGN Jakub Rudnicki. Te dwa nazwiska będą kluczowe w kolejnych, opisanych w sobotę informacjach "Wyborczej".
Na warszawskim rynku roszczeniami Robert Nowaczyk to jeden z bardziej znanych adwokatów. Jak informują dziennikarze "Gazety", ze 120 warszawskich nieruchomości, o które zabiega dla klientów i dla siebie, przejął już prawie 50. Wśród nich jest przedwojenna kamienica przy al. Róż 10 (w pobliżu kancelarii premiera), którą najpierw odzyskał dla spadkobierców dawnych właścicieli, następnie kupił w niej trzy mieszkania i urządził tam swoje biuro.
Jak zauważają autorzy artykułu, adresy odzyskane przez adwokata to najdroższe rejony miasta: Nowy Świat, Poznańska, Piękna czy słynna Chmielna 70.
Plan uchwalany w pośpiechu
Dlaczego teren na placu Defilad jest tak drogi? Ogromna wartość jest wynikiem nie tylko doskonałej lokalizacji w samym centrum miasta, ale też dogodnego planu zagospodarowania przestrzennego, który pozwala zbudować w tyj miejscu 245-metrowy wieżowiec – najwyższy w stolicy.
Jak przypomina "Wyborcza", zmiany w planie zagospodarowania pozwalające na taką zabudowę zostały przyjęte przez Radę Warszawy – w 2010 roku. W tym samym czasie, kiedy Nowaczyk rozpoczynał starania o zwrot cennej działki.
Radni uchwalali je w wielkim pośpiechu, trzy dni przed końcem kadencji. Na zapoznanie się z uwagami (a było ich 240) miejska komisja planowania przestrzennego miała… jeden dzień. Opozycja oburzała się, że to co się dzieje, to "jazda bez trzymanki". Ostatecznie jednak PO zdecydowała o przyjęciu planu.
Kolejna kluczowa data w sprawie działki to rok 2012. Właśnie wtedy dochodzi do serii transakcji notarialnych, a działka zostaje przekazana klientom Nowaczyka: Marzenie Kruk, Januszowi Piecykowi i Grzegorzowi Majewskiemu.
Każdego z nich "Gazeta" również szczegółowo sprawdziła.
Kruk pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości (wcześniej jako naczelniczka, a teraz – główna specjalistka), a prywatnie – jak informują dziennikarze – jest siostrą Nowaczyka. Piecyk to jego dobry znajomy, z którym współdzielą lokal kancelarii w alei Róż 10. Natomiast Grzegorz Majewski jest znanym warszawskim adwokatem, od kwietnia tego roku - dziekanem okręgowej rady adwokackiej.
Razem przejmują teren na placu Defilad, a dodatkowo, rok później ratusz sprzedaje im przyległe do nieruchomości Duńczyka mniejsze działki – wszystkie bez przetargu. Choć tu należy dodać, że taka procedura jest zgodna z prawem. Ustawa o gospodarowaniu nieruchomościami mówi, że działki, które same w sobie nie mogą być wykorzystane do inwestycji (bo są za małe lub nie mają dostępu do drogi publicznej), można sprzedawać bez przetargu.
Ratusz konta ministerstwo
Po wybuchu afery ratusz tłumaczył się, że główną odpowiedzialność za niesłuszny zwrot ponosi Ministerstwo Finansów, które powinno wpisać nieruchomość przy Chmielnej do Skarbu Państwa (skoro została już spłacona). Prezydent złożyła zresztą zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.
Resort z kolei odbija piłeczkę i publikuje dokumenty, z których wynikało, że Holger Martin otrzymał odszkodowanie. Dokumenty te miały zostać wysłane do ratusza już w 2011.
Sprawa cały czas jest wyjaśniania. Ministerstwo sprawdza duńską dokumentację i zapowiada, że niebawem wyda ostateczną decyzję w tej sprawie. "Wstępna analiza dokumentów pozwala sądzić, że decyzja będzie pozytywna" - informuje "Wyborczą" biuro prasowe.
Pozytywna decyzja ma ostatecznie potwierdzić wypłacone odszkodowanie i umożliwić wpisanie części tej nieruchomości do Skarbu Państwa.
Wspólna willa na Podhalu
Wróćmy jednak do panów Nowaczyka i Rudnickiego, których – jak zapewnia "GW" – łączyły nie tylko interesy związane z odzyskaną działką.
"Ich nazwiska odnajdujemy jednak w księdze wieczystej ośrodka Salamandra w Kościelisku, który przed wojną należał do generała Tadeusza Kasprzyckiego, ministra spraw wojskowych" – czytamy w artykule. Willę mieli odkupić od spadkobierców Kasprzyckiego rodzice Jakuba Rudnickiego. Sam Rudnicki odkupił od nich część nieruchomości – w maju 2012 roku. Natomiast we wrześniu – drugą część zakupił mecenas Nowaczyk
Wspólną willą nie cieszyli się długo. Sprzedali ją w grudniu 2013 roku. Za ile? Obecny właściciel nie chciał ujawnić szczegółów transakcji.
- Przez krótki okres byłem współwłaścicielem nieruchomości w Zakopanem, był to jednak efekt zupełnie oddzielnych postępowań i spraw, a współwłasność nie była zamierzona – tak tłumaczył całą sprawę z kolei sam Nowaczyk.
Jakub Rudnicki odszedł z BGN w 2013 roku, a zwrot działki przy PKiN był jedną z ostatnich spraw, którymi zajmował się w ratuszu. "Stołeczna" przypomina, że on sam również jest beneficjentem reprywatyzacji. Miał przejąć kamienicę przy ul. Kazimierzowskiej na Mokotowie. Roszczenia mieli wcześniej wykupić rodzice, a pół roku po odejściu z pracy Rudnicki miał je przejąć i zreprywatyzować kamienicę wraz z lokatorami.
Oprócz nieruchomości na Podhalu, obu panów łączy poniekąd brat Jakuba Rudnickiego – Adam Rudnicki. To właśnie jemu Nowaczyk pomógł przejąć kamienicę przy ul. Marszałkowskiej 43.
Spółki powstałe z martwych
"Gazeta" szczegółowo opisuje też inny rozdział działalności mecenasa Nowaczyka. Chodzi o wskrzeszane przedwojennych spółek, które są zarejestrowane e kancelarii przy al. Róż. Są to m.in.: Siła i Światło, Fabryka Maszyn i Kotlarnia "Moc" czy Warszawska Fabryka Masowych Wyrobów Blaszanych "Tłocznia".
Jak wskrzeszane są takie spółki? Mechanizm jest prosty. Ich akcje można kupić chociażby na portalach aukcyjnych. Z nabytymi aktywami, wydawałoby się o symbolicznej tylko wartości, idzie się do sądu z wnioskiem o ustanowienie dla niej kuratora. Sąd przyznaje kuratora, który zwołuje walne zgromadzenie. Stawia się na nim właściciel nabytych aukcji, powołany zostaje nowy zarząd, a spółkę można wpisać do KRS.
Przykładem takiej spółki jest właśnie Warszawska Fabryka Guzików, której kuratorem został i ją "wskrzesił" mecenas Nowaczyk.
Po co takie spółki powstają? Jak wykazują autorzy tekstu, chodzi o sprawdzenie, jakie nieruchomości należały do spółki przed wprowadzeniem dekretu Bieruta, a potem ich odzyskanie. Urzędnicy podają, że w całej Warszawie reaktywowane firmy przejęły już 17 adresów, do kolejnych 40 mają roszczenia.
Dziennikarze "Gazety" podkreślają na koniec, że wielokrotnie starali się o informacje, w ile warszawskich reprywatyzacji zaangażowany jest mecenas Nowaczyk. Jakie odzyskał, o które się stara i jakie odszkodowania wywalczył.
"Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz odmawia. W piśmie powołuje się m.in. na tajemnicę adwokacką" - informują.
ZOBACZ CO O CHMIELNEJ MÓWIŁA PREZYDENT HANNA GRONKIEWICZ-WALTZ:
Prezydent Warszawy o działce na pl. Defilad
kw/b
Źródło zdjęcia głównego: Google Earth/ tvn24.pl