W tej ostatniej dziedzinie nadchodzi czas niewielkiego remanentu, który obejmie pięć eksponatów.
Syrenka zostaje, głaz i tablica wrócą
Największym pomnikiem stojącym na drodze metra jest warszawska Syrenka. I tu mamy dwie wiadomości. Zła jest taka, że symbol Warszawy zniknie. Dobra taka, że nie będzie przesuwana ani demontowana. Zostanie tylko zapakowana. - W chwili obecnej przygotowywany jest projekt takiego zabezpieczenia - informuje biuro architektury i polityki przestrzennej Ratusza.
Na tym nie koniec pomnikowych zmian na Powiślu. Ulokowana tuż obok Syrenki tablica upamiętniająca odznaczenie Warszawy Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari i pobliski głaz poświęcony Powstańcom walczącym na terenie miejskiej elektrowni zostaną przeniesione. Trafią do parku im. Rydza-Śmigłego, prawdopodobnie jeszcze w grudniu. Na swoje miejsce wrócą po zakończeniu budowy metra na Powiślu.
ONZ do likwidacji
Są też pomniki, które będą miały znacznie mniej szczęścia. Stojący dziś między rondem ONZ, a jezdniami ulicy Świętokrzyskiej głaz z napisem "Rondo Organizacji Narodów Zjednoczonych", w asyście dwóch pordzewiałych masztów flagowych zostanie zdemontowany przez wykonawcę inwestycji i już nie powróci.
- W tym miejscu będą usytuowane elementy wyjść ze stacji - tłumaczy biuro architektury. - Kamień z informacją o nazwie ronda oraz maszty nie mają statusu upamiętnienia. Tablica upamiętniająca 50-lecie rocznicy utworzenia ONZ, która usytuowana jest na ścianie budynku ILMET pozostaje bez zmian - dodają urzędnicy.
Czerwony do likwidacji
Największa tajemnica okrywa ostatni pomnik, który też ma zniknąć. To spory głaz w parku Świętokrzyskim. Kamieniowi nie pomogło jednak ani zacieranie wyraźnego śladu po tabliczce, ani nawet to, że przycupnął między ławeczką a śmietnikiem i próbował zamaskować się śniegiem. Po dwóch dekadach dopadła go przeszłość. Ktoś "życzliwy" musiał na niego donieść, wieść niesie bowiem, że głaz ma kontrowersyjną przeszłość. W czasach minionego ustroju upamiętniał ponoć powstanie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Obciążającą poszlaką może być jego czerwonawy kolor.
Urzędnicy o politycznej przeszłości kamienia dyskutować nie chcą. Szef wydziału estetyki przestrzeni publicznej Tomasz Gamdzyk odesłał nas w tej sprawie do biura prasowego, gdzie usłyszeliśmy, że rzecz jest śliska, a pytania - jeśli w ogóle - zadać możemy tylko na piśmie.
Z lakonicznej odpowiedzi, którą następnie wystosowało biuro architektury wynika, że kamień został już zlustrowany. Odbyły się konsultacje z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która oceniła, że "nie jest obiektem upamiętniającym". Zostanie więc usunięty, "jeśli będzie kolidował z budową".
Karol Kobos
Źródło zdjęcia głównego: | forbes.com, lemonde.fr, PAP