Spotkanie odbyło się we wtorek po południu.
– Z naszej strony żadnych działań w celu wydobycia butli nie będzie. Czekamy na stworzenie dogodnych warunków na podjęcie prac, m.in. na stworzenie drogi dojazdowej do znaleziska – mówi ppłk Piotr Walatek, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Wojsko zapewnia, że ziemia, w której znajdują się pojemniki z gazem nie jest skażona, ale przyznaje jednocześnie, że one same mogą mogą być niebezpieczne.
– Nie wiemy dokładnie, czy w któryś z nich znajduje się jeszcze chlor czy iperyt. Jednak jeśli butle nie będą przez nikogo ruszane, same w sobie nie stwarzają zagrożenia – zaznacza Walatek.
Ochronić przed szabrownikami
Działania służb skupiają się teraz na zabezpieczeniu terenu znaleziska. – Chcemy je ochronić przed szabrownikami czy "poszukiwaczami skarbów" – informuje Michał Krasucki, zastępca stołecznego konserwatora zabytków.
Ze względu na wartość odkrycia, ale także bezpieczeństwo, okolicy cały czas przebywają policjanci. – Musimy razem z archeologami i wojskiem pobrać próbki oraz poddać je szczegółowej analizie – wyjaśnia Krasucki.
Co zatem stanie się teraz z butlami? – Znalezisko jest bardzo cenne, ale też bardzo groźne. Jeśli w środku butli będą niebezpieczne gazy, materiały zostaną zutylizowane. Natomiast te bezpieczne zostaną zabezpieczone i zapewne trafią do muzeum. Takie butle, które ocalały z I wojny światowej można policzyć na palcach jednej ręki w Europie – twierdzi Krasucki i zapewnia, że przyszłość znaleziska powinniśmy poznać w ciągu najbliższych dni.
Wojsko ma też sprawdzić resztę Fortu pod kątem kolejnych znalezisk.
"Święty Graal Wielkiej Wojny"
Na wykop z nieznanymi butlami natrafili Forcie Chrzanów w sobotę spacerowicze. Zaalarmowali archeologów. Wcześniej teren przeszukali szabrownicy. Część butli ukradli, a część zniszczyli, jednak większość zostawili na miejscu. Prawdopodobnie nie mieli świadomości ich materialnej i historycznej wartości.
Informację pierwszy podał serwis Kontakt 24, który otrzymał zdjęcia od internauty.
Przybyli na miejsce archeolodzy stwierdzili, że znalezisko jest unikatowe. - Jarosław Jakubowski z Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego Exploratorzy rozpoznał butle jako destrukty butli gazowych bolimowskich lub tożsamych. To zupełny unikat - mówi Robert Wyrostkiewicz z MSHE.
Tego rodzaju butle były wykorzystywane w pierwszym na świecie ataku chemicznym wojsk pruskich podczas Bitwy nad Rawką (1915 r.) nieopodal Bolimowa (woj. łódzkie). - Kilka sztuk zachowało się w muzeum w belgijskim Ypres. Dla archeologów to Święty Graal Wielkiej Wojny. Muzea będą się o nie zabijać - ocenił prezes MSHE.
Według wstępnych szacunków pod ziemią może znajdować się nawet 200 takich butli.
Policja pilnuje znaleziska
jb/b