Fotoreporterka, która został zatrzymana przez policję przed Ministerstwem Edukacji Narodowej, odniosła się do całej sytuacji w mediach społecznościowych. Jak twierdzi, została zaatakowana przez funkcjonariusza. Nie przyznaje się też do zarzutów, które usłyszała na komisariacie.
W poniedziałek po południu przed ministerstwem odbył się protest pod hasłem "Wolna aborcja i wolna edukacja!". Już na samym początku doszło do starcia z policją i zatrzymań. Wśród zatrzymanych była dziennikarka agencji RATS Agata Grzybowska. Pytany o to zatrzymanie rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak powiedział, że osoba, która została zatrzymana w związku z naruszeniem nietykalności, to właśnie fotoreporterka.
Grzybowska skomentowała sprawę na Facebooku. Jak twierdzi, została "przekroczona kolejna granica".
"Oskarżono mnie o naruszenie nietykalności"
"Kiedy wykonywałam swoją pracę, fotografując protest pod Ministerstwem Edukacji Narodowej, zostałam zaatakowana przez policjanta (tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem), a następnie mimo okazania legitymacji prasowej, siłą wrzucona do radiowozu, gdzie próbowano mi wmówić, że to ja byłam agresywna. Zostałam przewieziona na komendę na Wilczej, gdzie oskarżono mnie o naruszenie nietykalności osobistej policjanta. Usiłowano mnie 'podejść', żebym przyznała się do winy" – napisała Grzybowska.
I podkreśliła, że absolutnie nie przyznaje się do stawianych jej zarzutów. Podziękowała również przedstawicielom Strajku Kobiet i osobom, które zebrały się przed komisariatem przy Wilczej "w akcie solidarności ze mną i innymi zatrzymanymi". "Prawda jest taka, że nie tylko ja jako fotoreporterka (wiem, że to czyni ze mnie osobę uprzywilejowaną), ale nikt z pokojowo protestujących nigdy nie powinien być zatrzymany. Nie ma zgody na powszechnie stosowaną w ostatnich tygodniach przez policję przemoc! Nie damy się zastraszyć!" – dodała.
Zaznaczyła, że popiera Strajk Kobiet, a także osoby, które wychodzą na ulice "w akcie niezgody na ograniczanie kobietom i osobom niebinarnym dostępu do aborcji".
Policja o zatrzymaniu fotoreporterki: musiały być wykonane czynności
Na antenie TVN24 rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Ciarka tłumaczył, dlaczego reporterka została zatrzymana. - Jesteśmy zwolennikami tego, aby każdą sytuację najpierw wyjaśnić, a dopiero później komentować. Bez osądzania przedwczesnego, bo stroną jest tutaj między innymi zatrzymana fotoreporterka. Ten zarzut, za który została zatrzymana dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej policjanta i w momencie zatrzymania policjanci nie widzieli, że to jest fotoreporterka. Ale mimo to, że później zaczęła ta pani okazywać legitymację, pamiętajmy, że mieliśmy chociażby 11 listopada przykład, aby wiedzieć, w którym momencie opuścić miejsce. Mówię tu o fotoreporterach, aby nie wdawać się w te bezpośrednie działania policyjne, gdzie policjanci wykonują czynności - powiedział rzecznik.
- Legitymacja prasowa czy inny dokument nie zwalnia z odpowiedzialności za przestępstwa (…) muszą być wykonane czynności - dodał.
Zaznaczył jednocześnie, że na miejscu jest dużo innych fotoreporterów, którzy wykonują bezpiecznie swój zawód. - Ja widziałem chociażby w kamizelkach i są bardzo widoczni, są rozpoznawalni - ocenił. Na pytanie, dlaczego nieumundurowani policjanci pojawili się na Strajku Kobiet, odpowiedział, że policjanci wykonują różne czynności podczas zgromadzeń. – Ci sami policjanci, na których wieszają psy, spotkali się z hejtem i groźbami, a 30 października uratowali życie kobietom, które brały udział w Strajku Kobiet, kiedy zostały zaatakowane przez kiboli - powiedział Ciarka.
"Miała naruszyć cielesność funkcjonariusza, kopała go"
Do sprawy odniósł się również na antenie TVN24 Radosław Fogiel, wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości. - Mamy informacje, które przekazała policja. Dziennikarka miała naruszyć cielesność funkcjonariusza, kopała go i wówczas została zatrzymana. Policja twierdzi, że w momencie zatrzymania nie wiedziała, że ta osoba jest dziennikarzem - mówił Fogiel.
Podkreślił też, że "dziennikarze, tak jak posłowie, również nie są poza prawem". Przekonywał, że fotoreporterka "była ubrana w sposób zgodny ze wszystkimi wytycznymi dla uczestników tej demonstracji". - Maseczki w momencie zatrzymania pani redaktor nie miała. Miała za to kaptur, który świetnie maskował jej twarz - dodał poseł PiS.
Źródło: tvnwarszawa.pl